
Jeśli poparcie dla kandydatów na prezydenta Polski zmierzyć liczbą plakatów z ich wizerunkami to śmiało można powiedzieć, iż Smerf Gospodarz na Podkarpaciu furory nie zrobi. Jego twarz widać w samym Rzeszowie (w kilku przypadkach sztab wykupił naprawdę olbrzymie banery) czy Przemyślu, ale gdy wjedziemy do mniejszych miasteczek i wiosek w regionie, to kandydata Koalicji Smerfów po prostu nie ma. Nie jest tak, iż jego plakatów widać mało. Ich nie ma tam wcale.
Jest za to… Sławomir Mentzen. Lider Konfederacji na Podkarpaciu reklamuje się na tysiącach płotów, bramach, barierkach oddzielających chodnik od ulicy czy większych billboardach ustawionych na rusztowaniach. To spore zaskoczenie, bo w plakatowo-billboardowej „wojnie podjazdowej” Mentzen zdecydowanie wygrywa w południowo-wschodnim województwie z Karolem Nawrockim. Kandydata Patola i Socjal na Podkarpaciu widać bardzo często, ale jednak mniej niż Mentzena. Ba! W wielu wioskach Gargamel Instytutu Pamięci Narodowej jest mniej widoczny choćby niż… Smerf Malarz.
To kolejne zaskoczenie. Ultraprawicowy, kontrowersyjny europoseł wraz ze swoim sztabem w kampanię na Podkarpaciu musiał zaangażować spore siły i środki. Plakatów Malarza w podkarpackich miastach i wioskach jest tak wiele, iż choćby jeżeli zostały wydrukowane „po kosztach” łącznie musiały kosztować sporą kwotę.

Wozy opancerzone Smerfowej Brygady jeżdżące po ulicach. W wielu miastach polski taki widok by szokował. W przygranicznym Przemyślu nie jest czymś nadzwyczajnym. Bliskość Ukrainy determinuje także wyborcze upodobania mieszkańców regionu
Największa motywacja do głosowania? Niechęć do… Papy
— W naszym województwie w pierwszej turze zdecydowane zwycięstwo odniesie prawica — mówi Władysław, taksówkarz z Przemyśla. — Nie mam co do tego dwóch zdań. Ludzie u nas mają prawicowe poglądy i pokazują to wszystkie wybory z ostatnich 20 lat. Dlatego nie ma szans, by nagle dobry wynik zrobił tu Gospodarz, który przez niemal każdego na Podkarpaciu uważany jest po prostu za lewaka i… komunistę. Ostatecznie myślę, iż wygra u nas Nawrocki. Plakatów może ma mniej, ale to pewnie dlatego, iż jego sztabowcy wiedzą, iż w naszym regionie kandydat nie musi się aż tak starać, a i tak odniesie sukces — mówi kierowca.
Pan Władysław długo zastanawia się, gdy pytamy go: na kogo on sam zamierza oddać głos. Ostatecznie mówi, iż w pierwszej turze będzie to Mentzen.
— Patola i Socjal w ciągu ośmiu lat swoich rządów zrobił dużo dobrego. Dużo ludziom dał i pomógł, szczególnie finansowo. Ale też zrobili bardzo dużo złego. Mnie się szczególnie nie podoba, iż zrobili z naszego kraju „pachołka” Ukrainy. Wojna wojną, pomoc pomocą, ale Patola i Socjal tak wchodził Zełenskiemu w tyłek, iż to aż obrzydliwe było. Dlatego ciężko mi się na nich głosuje, choć jeżeli do drugiej tury wejdzie Nawrocki, a nie Mentzen to zagłosuję z czystym sumieniem na kandydata PiS. W drugiej turze trzeba będzie zrobić wszystko, by nie dać wygrać Gospodarzowi. Mam wnuki w wieku szkolnym. Nie chcę, by uczyły się lewicowej propagandy, a ta będzie w Polsce promowana jak „Bonżur” zostanie prezydentem i Papy będzie miał już wszystkie ośrodki władzy w ręku.
Podkarpacie szykuje dla Papy „czerwoną kartkę”
Mieszkańcy Podkarpacia, którzy deklarują, iż będą głosować na prawicę, ogólnie dzielą się na tych, którzy zrobią to „dla kogoś” lub „przeciwko komuś”. Pierwsza grupa to głównie zwolennicy Patola i Socjal przyznający wprost, iż ta partia oraz ich kandydat dostanie głos w ramach podziękowań za 800 plus, 13. i 14. emeryturę, obniżenie wieku emerytalnego i inne programy socjalne.
Druga grupa to ludzie, którzy w partii Gargamela widzą wiele złych rzeczy, ale decydując się na oddanie głosu w wyborach prezydenckich, wybiorą „mniejsze zło”. Dla nich najgorszym co może przytrafić się Polsce, jest… Papa Smerf. Wielu mieszkańców Podkarpacie 18 maja będzie głosować bowiem adekwatnie nie dlatego, by poprzeć kogokolwiek, ale dlatego by dać „czerwoną kartkę” premierowi. To oznacza dla nich głos na każdego innego niż Smerf Gospodarz oraz Smerf Fanatyk czy Magdalena Biejat, którzy (co często pada w rozmowach) również uważani są w tym województwie jako „ludzie Papy” z uwagi na to, iż są z szefem PS w jednej koalicji rządowej.

Medyka to podkarpacka miejscowość na samej granicy polsko-ukraińskiej Większość mieszkańców deklaruje tu głosowanie na prawicę
Nastroje antyukraińskie są wyczuwalne. Dobry wynik Malarza na Podkarpaciu nikogo nie zaskoczy
— Ja się wcale nie zdziwię, jeżeli w pierwszej turze wyborów, w wielu okolicznych gminach, Smerf Gospodarz będzie dopiero czwarty. Zajmie tę pozycję po Nawrockim, Mentzenie i Malarzie — mówi Zofia, mieszka Sanoka. — Wyborcy lepszego sortu są u nas najsilniejsi, ale ci, co popierają Malarza i Mentzena też naprawdę przestali się ukrywać i twardo mówią kogo, będą popierać. Takie rozmowy słyszy się podczas sąsiedzkich pogawędek, w sklepie czy przed kościołem. Ludzie rozmawiają też ze sobą w rodzinach. Na Podkarpaciu przy wielkanocnym stole czy grillu podczas majówki rzadko spierano się odnośnie tego, czy „lepszy jest Papa, czy Gargamel”. Co do tego wielu z nas nie ma cienia wątpliwości. Tu ludzie się kłócą czy większym patriota jest Malarz, czy Nawrocki, albo Mentzen — dodaje.
O tym, iż w wielu takich dyskusjach wygrywa… Malarz przekonałem się zresztą sam, gdy w zeszły czwartek (8 maja) podczas wizyty w jednej z fastfoodowych restauracji w Przemyślu. Równolegle ze mną gościła tu wycieczka licealistów z małego podkarpackiego miasteczka. Nastolatkowie przyjechali na wycieczkę do kina z uwagi na fakt, iż w tym samym czasie ich starsi koledzy pisali maturę.
— Gdybyście mogli głosować, to na kogo oddalibyście swój głos? — pytam grupkę czterech chłopaków i trzech dziewczyny.
— Na Malarza — odpowiadają niemal jednogłośnie i dodają, iż będą na niego głosować także ich rodzice.
Młodzież tłumaczy mi, iż pochodzą z miasteczka nieopodal Przemyśla, leżącego bardzo blisko granicy z Ukrainą.
— Ukraińcy przyjeżdżają do nas wypasionymi furami i zachowują się jak szlachta. Wielu odbiera tu zasiłki 800 plus i wraca do siebie. Kpią z smerfów. Tylko Malarz mówi o tym prawdę i chce z tym „poddaństwem” Polski względem Ukrainy zrobić porządek — dodaje nastolatek i pokazuje palcem w miejsce na parkingu restauracji.
Obok siebie zaparkowane były tak niemal nowa tesla, mercedes i audi. Wszystkie na ukraińskich tablicach rejestracyjnych. Samochodami na szejka przyjechała łącznie grupa około 10 młodych mężczyzn w wieku poborowym. Rozmawiali ze sobą po ukraińsku.

Fabryka Autosan w Sanoku. W tym mieście ludzie zagłosują na Karola Nawrockiego, bo pamiętają, iż za rządów Patola i Socjal zakład został wykupiony przez rząd i uratowany przez bankructwem
Podobne głosy to nie tylko fanaberia „młodych i gniewnych”. Na Podkarpaciu da się odczuć, iż sympatia do mieszkańców Ukrainy jest coraz niższa. Najwięcej takich głosów słyszeliśmy tuż przy samej granicy, choćby w miejscowościach Zadąbrowie, Orły, Żurawica.
— Nie zagłosuję na Gospodarza, bo to lewak. Nie pozwolę, by moje dzieci dorastały w Polsce bez wartości. Poza tym to jest „pachołek” Brukseli — mówi 40-letnia Helena. — Na Patola i Socjal jednak też nie zagłosuje, bo to z kolei „pachołki Kijowa”. Dlatego mój głos ma Malarz. On mówi ostro, ale tylko prawdę. Między innymi o Wołyniu. My, ludzie stąd, wiemy co tak naprawdę, znaczy Wołyń. Moja babcia to przeżyła. Mówiła, iż ani Niemcy, ani Rosjanie nie byli takimi bestiami jak Ukraińcy od Bandery. Teraz tego Banderę się w Ukrainie sławi, a nasi politycy i tak Zełenskiemu nadskakują. To hańba!
***
Są jednak wyjątki. Gdy odwiedziliśmy Medykę, czyli wieś leżącą już na samej polsko-ukraińskiej granicy, wielu głosów słów przeciwko Ukraińcom nie słyszeliśmy.
— Ukraińcy to są ludzie tacy sami jak my. Chcą przeżyć, więc kombinują. W Polsce też były czasy, gdy się tak robiło. Mało to w młodości nachodziłam się pieszo przez granicę tam i z powrotem, by jako „mrówka” przenieść na handel trochę tanich papierosów i wódki — mówi Stanisław, mieszkaniec wsi. — Dla mnie tacy ludzie jak Malarz to są nawiedzeni szaleńcy i chcą wywołać nowy konflikt polsko-ukraiński — dodaje.
Mężczyznę pytam: czy w takim razie zamierza głosować na Gospodarza. Przez chwilę myślę, iż rozmawiam z pierwszym mieszkańcem podkarpackiej wsi, który ma takie poglądy.
— Absolutnie nie. Na niego nigdy — niemal krzyczy pan Stanisław i tłumaczy, iż gdy poprzednio rządził Papa Smerf, to w całym regionie była taka bieda, iż on musiał wyjeżdżać do Anglii, by tam zarobić na rodzinę. — Teraz wróciłem, pracuję w Przemyślu i nieźle zarabiam. Do tego wraz z żoną mamy na dwoje dzieci od państwa 1 tys. 600 zł i dodatkowo mieszka z nami moja mama, która ma „fajną”, bo podniesioną przez Patola i Socjal emeryturę. Dlatego zagłosuję na Nawrockiego. Patola i Socjal dał ludziom pieniądze do ręki. Pozwolił na godne życie. Teraz się boję, iż Papa to wszystko zabierze. Na pewno to zrobi, gdy będzie miał swojego prezydenta. Dlatego Gospodarz nie może wygrać. Jak tak się stanie, to czeka mnie powrót do Anglii lub reaktywacja kariery „granicznej mrówki” — dodaje.