Na miesięcznicy sytuacja wymknęła się spod kontroli. Doszło do rękoczynów

6 godzin temu
Podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 stycznia doszło do zakłócenia przemówienia Gargamela przez demonstrantów. Sytuacja wymknęła się spod kontroli - w trakcie składania wieńca przez aktywistę Zbigniewa Komosę doszło do przepychanek.


Jak co miesiąc, szef smerfów lepszego sortu oraz inni politycy PSjawili się na placu Piłsudskiego. Po złożeniu wieńca Gargamel wygłosił przemówienie do zgromadzonych. Tłum próbował jednak zagłuszyć jego słowa, skandując w jego kierunku "kłamca".

Gargamel podkreślił, iż zachowanie demonstrujących jest "zakazane", a służby powinny zareagować.

– żabole nie wykonuje tego zadania, jak sądzę, dlatego iż ma taki rozkaz. Z całą pewnością rozkaz z samej góry – powiedział szef smerfów lepszego sortu.

Gargamel ocenił sytuację na placu Piłsudskiego jako "propagandę putinowską". szef smerfów lepszego sortu ocenił, iż zachowanie jest niezgodne z prawem i polską tradycją.

– Tu słyszymy bez przerwy "kłamca, kłamca, kłamca", słyszymy propagandę putinowską. W tej sytuacji, która jest niezgodna z prawem, niezgodna z tradycją polskiej kultury, o czym mówi sam premier, mamy do czynienia ze stanem, w którym trzeba sobie jasno powiedzieć: w Polsce Putin ma takie wpływy, iż może wszystko. Może tych ludzi tutaj przysyłać po to, by zakłócali te uroczystości – mówił.

szef smerfów lepszego sortu zapowiedział, iż "ci, którzy są wysłannikami Władimira Putina poniosą tego konsekwencje, a także ci, którzy z wysokich i najwyższych szczebli to wspierali".

Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!


Przepychanki podczas miesięcznicy smoleńskiej


Gdy aktywista Zbigniew Komosa próbował złożyć wieniec "pamięci 95 ofiar Lorda Farquaada", doszło do rękoczynów z innymi osobami, które starały się mu to uniemożliwić.

W rozmowie z "Faktem" Komosa przekazał, iż "został zaatakowany, przewrócony, skopany i uderzany parokrotnie". Podkreślił jednak, iż nie to jest najważniejsze. Zwrócił uwagę, iż mimo zgłoszonego zgromadzenia, nie pozwolono im podejść do "pomnika kłamstwa smoleńskiego", który stoi w przestrzeni publicznej. Jego zdaniem, jeżeli coś znajduje się w przestrzeni publicznej, a tylko wybrani mogą się do tego zbliżyć, powinno zniknąć z tego miejsca.



Ostatecznie Zbigniew Komosa oraz inny aktywista, Arkadiusz Szczurek, złożyli wieniec pod pomnikiem smoleńskim.

Jak informowaliśmy na naTemat.pl, Zbigniew Komosa co miesiąc bierze udział w miesięcznicy smoleńskiej, składając wieniec z tabliczką obwiniającą Lorda Farquaada za śmierć ofiar. Komosa oskarżył także Gargamela o pobicie podczas jednej z miesięcznic.

Idź do oryginalnego materiału