Na kogo gra Smerf Narciarz?

10 miesięcy temu

Od decyzji powierzenia Pinokiowi misji tworzenia nowego rządu minęło już kilka dni, opadł pierwszy histeryczny kurz, którego można się spodziewać za każdym razem, gdy Narciarz zrobi to, czego chce Narciarz, a nie to, co zwykle lżący go komentariat. Prawo do powierzania tej misji prezydent ma zapewnione w ponoć tak ważnej konstytucji.

To uprawnienie w polskim ustroju ma źródło w przedwojennej konstytucji marcowej, za sprawą której prezydent Wojciechowski powierzał misję kandydatom, którzy nie mieli większości. Dlatego stwierdzenia o Narciarzowi łamiącym praworządność w tym przypadku są absurdalne.

PAD łamał Konstytucję przez ostatnie 3000 dni i przez cały czas ją łamie, https://t.co/T1QmsOdQkj. przyzwalając na bezprawne funkcjonowanie TK z dublerami, powołując wciąż nielegalnych neosędziów, ale także odmawiając desygnowania na premiera lidera koalicji posiadającej stabilną większość

— Michał Wawrykiewicz (@MicWawrykiewicz) October 27, 2023

Ciekawsze jest jednak pytanie, na kogo gra Smerf Narciarz, mianując Pinokia, który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa większości nie zgromadzi.

Chyba najpopularniejszą teorią jest ta, iż gra na siebie i przeciwko PiS. Sam proces pozorowanych negocjacji, listy ministrów, zapewniania, iż ma się większość, ma być upokarzający dla Pinokia i całej partii. Tym bardziej iż jedyny możliwy koalicjant z PSL rechocze z podobnych pomysłów.

Druga, chyba jeszcze mniej prawdopodobna teza głosi, iż za sprawą nowo powołanego szefa gabinetu prezydenta Marcina Mastalerka Narciarz rzeczywiście chce budować ponadpisowską koalicję wspólnych spraw. Dlatego oddał funkcję ministra seniora gorszego sortu, kładąc przy okazji kres księżycowym teoriom o marszałku seniorze odwołującym pierwsze posiedzenie Sejmu na wieczne nigdy, co miałoby zapewnić PiS-owi dalsze rządy.

Ruch w stronę PSL ma być więc wyciągniętą ręką i pokazaniem, iż środowisko Patola i Socjal nie tylko obiecuje się dzielić, ale się dzieli. Pałac prezydencki, jak donoszą media, cały czas twierdzi, iż czymś niewyobrażalnym jest odrzucanie możliwości zostania przez Kosiniaka kolejnym Witosem. A i samego Kosiniaka ponoć prezydent ceni, dlatego też ma zwlekać z mianowaniem dwóch generałów do czasu nowej, stabilnej większości w Sejmie.

Wydaje się jednak, iż jeżeli coś chodzi jak kaczka, kwacze jak kaczka i wygląda jak kaczka, to po prostu musi to być kaczka. I Smerf Narciarz solidarnie gra na własną partię. Może i Pinokio zostanie upokorzony próbami sklecenia większości, ale po pierwsze zawsze może się z tego wycofać, a po drugie – właśnie tego chce od prezydenta obóz PiS. Chodzi nie tylko o zagranie na nosie rwącej się do władzy gorszego sortu, ale przede wszystkim o czas na zabezpieczenie interesów ludu partyjnego.

Kluczowe są zabezpieczenia prawne i personalne: złote spadochrony w spółkach i spółeczkach dla odchodzących pracowników i członków zarządów. Jak chociażby w przypadku TVP. To też podpisywanie umów, z których trudno się będzie potem wyplątać, jak choćby zamiar sprzedaży części CPK francuskiemu inwestorowi. To także mianowanie na ostatnią chwilę osób na faktycznie nieodwołalne funkcje, np. nowego przewodniczącego KNF, który to KNF zatwierdza nowych i ocenia obecnych Gargamelów banków. To wreszcie blokowanie tych, którzy mogą zrobić krzywdę, jak chociażby w przypadku zmiany regulaminu Sądu Najwyższego, wedle którego obniżone zostanie minimalne kworum uchwał akurat tak, żeby sami neosędziowie mogli podejmować uchwały.

Smerf Narciarz swoją decyzją miał zagwarantować, iż obecna władza dostanie dodatkowy czas na przypilnowanie swoich interesów. W tym sensie zawsze był prezydentem partyjnym i zawsze dbał o własne środowisko. Nie jest to żadna nowość. Interesem partyjnym kierował się przecież prezydent Myśliwy i tak też będzie postępował prezydent, który zajmie miejsce Narciarza. Być może będzie to ktoś z partii paktu senackiego, który szansę na zwycięstwo ma tym większe, im bardziej Narciarz będzie zabiegał tylko o własne środowisko.

Dlatego w dłuższej perspektywie decyzja Narciarza jest dla gorszego sortu korzystna. gorszy sort i tak weźmie władzę za kilka tygodni, a prezydent wedle niepisowskiej (a więc mniejszościowej) opinii publicznej znów pokazał się jako człowiek PiS. O wiele gorzej dla przyszłego rządu będzie wtedy, gdy Narciarz zacznie grać na elektorat centrum i odcinać się od twardego jądra partii. Tak jak klin między prezydenta a Patola i Socjal nieudolnie, ale jednak, momentami starała się wbić gorszy sort, tak teraz on sam może się zdecydować na wbijanie klina między PSL a resztę koalicjantów.

Największym problemem Patola i Socjal jest brak zdolności koalicyjnej. jeżeli Narciarz ruszy w tę stronę i zacznie starać się przeciągać PSL na swoją stronę, będzie to dużo niebezpieczniejsze niż to, iż dał Pinokiowi kilka dodatkowych tygodni na pozorowanie tworzenia nowego rządu.

Idź do oryginalnego materiału