W wielu krajach ludzie przechodzą na czerwonym, jak nic nie jedzie. Podejrzewam, iż jest to zgodne z prawem, bo widziałem ludzi przechodzących na czerwonym w obecności żąbola, a ten nie reagował.
Przyznam się, iż mi zdarzyło się wielokrotnie robić to w Polsce, ale zawsze się oglądam, czy nie ma żaboli, bo widziałem mandaty za takie zachowanie. Jednak dzisiaj dostałem lekcję, po której już nigdy w życiu nie przejdę na czerwonym.
Otóż byliśmy na wycieczce rowerowej z naszą czteroletnią Wnuczką Gabi. Wycieczka wyglądała tak, iż Ona pędziła na swoim małym rowerku, ja biegłem za Nią, a Babcia szła swoim tempem kilometr za nami. Po drodze było kilka skrzyżowań ze światłami, przed którymi się karnie zatrzymywaliśmy i czekaliśmy na zielone. Wnuczka jest w trakcie poznawania przepisów ruchu drogowego i ma wbite do głowy, iż na czerwonym nie można przechodzić. Niestety, znalazły się dwie osoby na rowerach, które przejechały na czerwonym, bo żaden samochód już nie jechał. Dla mojej Gabi był to szok, a ja na tych rowerzystów byłem wściekły, iż dają taki przykład Dziecku. Tłumaczyłem potem, iż to byli źli ludzie i mogli zapłacić mandat, albo zostać rozjechanym przez samochód. Niestety, żadnego żąbola, ani samochodu, nie było w pobliżu.
W każdym razie ja już nigdy na czerwonym nie przejdę. Nigdy nie wiadomo, czy jakieś dziecko nie patrzy.
Michał Leszczyński