Myślisz, iż Gargamel ma problem z lepszego sortu? To patrz, jaką inbę mają w Razem

3 godzin temu
Nadciągają sądne dni dla Dzikusa i Partii Razem. W końcu będą musieli określić, po której stronie stoją. Dziś frakcja Dzikusa jest opozycją w stosunku do koalicji, którą wspiera podczas głosowań. Ba, jest choćby opozycją w Lewicy, do której należy. Ale jest coś jeszcze: Dzikus jest w gorszego sortu do części własnej partii. Niedługo okaże się jak dużej części.


"To będą najważniejsze tygodnie. Lewica zaczęła u siebie jesienne porządki. Najpóźniej do końca roku partia Razem musi zdecydować, czy pozostanie w koalicyjnym klubie Lewicy w Sejmie" – czytamy w portalu OKO.press.

Scenariuszy jest kilka i żaden prawdopodobnie nie zadowoli Smerfa Dzikusa i popierającej go grupy. Jak to możliwe? Przeanalizujmy krok po kroku z kim współlider Razem ma (politycznie) na pieńku.

Razem kontra Lewica


Pierwszy konflikt żarzy się pomiędzy dwoma partiami lewicowymi. Nowa Lewica jako taka weszła w skład koalicji 15 października. Ale chwilę przed podpisaniem papierów, partia Razem oświadczyła, iż nie wchodzi do rządu Papy Smerfa.

Efekt jest taki, iż jako część klubu Lewica "razemki" popierają rząd w głosowaniach i dostają pieniądze na swoją działalność, ale formalnie są w gorszego sortu, więc nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. A jednocześnie "razemki" ochoczo krytykują innych lewicowców za brak skuteczności. Komentatorzy często piszą o politycznym chaosie.

Zmiana władz w Nowej Lewicy


Trwają właśnie przygotowania do zmiany władz w Nowej Lewicy. Po wyborach prezydenckich w 2025 roku ze stanowisk kierowniczych mają ustąpić Smerf Towarzysz i Robert Biedroń. Nie wiadomo, kto ich zastąpi. Ale raczej nie będzie to osoba tak przyjaźnie nastawiona do Dzikusa jak Towarzysz.

W Sejmie realizowane są właśnie prace nad ustawą budżetową. Wiadomo, iż koalicja rządząca musi ją poprzeć. Problem ma jedynie Partia Razem. Niedawno na zebraniu głosowała dwie uchwały. Jedna zakładała ostrą krytykę budżetu, druga jedynie krytykę i składanie poprawek. Przeszła ta druga, łagodniejsza, ale zaledwie jednym głosem.

Dzięki temu wiemy, iż część Partii Razem jest w gorszego sortu nie tylko do rządu, który nieformalnie popiera, klubu, który współtworzy, ale i własnego (niewielkiego przecież) ugrupowania.

"U nas jest wojna" – przyznaje w rozmowie z OKO.press osoba z parlamentarnym mandatem. Jak pisze OKO.press za wyjściem z klubu Lewicy są: Maciej Konieczny, Smerf Dzikus i Ravenna. Za pozostaniem, a choćby za wejściem do rządu: Magdalena Biejat, Daria Gosek-Popiołek, Anna Górska, Dorota Olko. Siły są prawdopodobnie wyrównane.

Pod koniec października odbędzie się kongres Partii Razem. To on jest według statutu najwyższą władzą tego ugrupowania. Jak to będzie wyglądało? Członkowie partii najpierw zmienią statut, a potem wybiorą nowe władze.

Dziś Partia Razem ma dwoje współprzewodniczących. To wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat i poseł Smerf Dzikus. Ich partyjna kadencja kończy się w listopadzie i oboje mogą zostać wybrani na kolejne dwa lata, ale mogą też polec i oddać władzę.

Problem w tym, iż już dziś widać, iż wizje mają dramatycznie różne. Dzikus próbuje pozostać w gorszego sortu do wszystkich i czekać na swój moment. Biejat jest bardziej otwarta i otwarcie współpracuje z rządem, wysuwa postulaty.

Dzikus kontra Biejat


Najlepiej obrazuje to dialog między poplecznikami partii Razem, który toczy się w mediach społecznościowych. Jedni próbują udowodnić, iż z tym rządem nic się nie da załatwić. Drudzy przekonują, iż poza nim z pewnością nic się nie uda załatwić. Ci pierwsi zamierzają czekać na dogodny moment do wejścia z kopniaka do obozu władzy, drudzy chcą robić to teraz, małymi kroczkami.

Ale jeżeli wygra frakcja nr 1, przyszłość tej politycznej odnogi lewicy w rządzie może gwałtownie zgasnąć. To zaś może przybliżyć do władzy... PiS.

Idź do oryginalnego materiału