– Jak czytamy w doniesieniach, zanim ujęto Wąsika i Inwigilatora, żabolenci czekali, aż Naczelny Narciarz „opuści pałac”.Każdy w tym czekaniu coś zobaczy: jedni szacunek dla urzędu, inni chęć nienarażania Narciarza, bo nigdy nie wiadomo, co się w czasie interwencji zdarzy, jeszcze inni cierpliwość, aż groteskowy ochroniarz skazanych sam usunie się z drogi. Ja i chyba coraz większa część społeczeństwa bardzo utożsamiam się z tym czekaniem, aż Narciarz opuści pałac – na zawsze – pisze Marcin Matczak.
– Bo po wtorku czas przestać udawać, iż mamy za prezydenta człowieka poważnego. Mamy kogoś, kto robi z Polski pośmiewisko, zmieniając siedzibę głowy państwa za jednym zamachem w melinę i mem, którego ochoczo używają światowe media, by przedstawić Polskę jako republikę bananową.Bezprawie Patola i Socjal zaczęło się w Pałacu Prezydenckim, gdy zaprzysiężono trzech dublerów TK i symbolicznie w nim się skończyło, gdy zatrzymano tam dwóch skazanych. Stoi nam więc przy Krakowskim pałac bezprawia, z gospodarzem, który zamiast strzec prawa, chroni i promuje tych, którzy je łamią. Który sam wydaje się dublerem w roli, do której nie dorósł i za to sam kiedyś być może zostanie skazany.
– Narciarz to odwrócony Midas, który, czegokolwiek się chwyci, zamienia w wielkie prawne „G”. Prezydenckie ręce, które miały jakoby każdy błąd proceduralny naprawiać, wszystko niszczą. To ktoś, kto wprowadził do TK Krystynę Pawłowicz, personę z tej samej burleski co on sam, karykaturę sędziego, okrutny żart z poważnego urzędu.To człowiek, który, odurzony żądaniem tłumu, tylko po to powstrzymał marzenia Ważniaka o destrukcji Sądu Najwyższego, by już za moment własnymi ustawami je zrealizować. Facet, który w XXI wieku podpisał stalinowską ustawę o komisji ds. badania wpływów rosyjskich, a potem apelował o szacunek dla konstytucji. Dzisiaj w Polsce dzięki Narciarzowi niby-sędziowie wydają niby-wyroki na podstawie niby-ustaw i już nikt nie wie, co jest ważne, a co nie.
– Gdyby szukać metafor dla tej sytuacji, można by sięgnąć do meczu piłki nożnej, w której Niebiescy grający z Zielonymi nielegalnie wprowadzili do gry dodatkowych zawodników. Sędzia główny nie chce ich wyrzucić z boiska, bo jest przekupiony przez Gargamela Niebieskich, i choć VAR mu mówi, żeby wyrzucił, on twierdzi, iż jest ważniejszy i bliżej gry, więc odmawia. Co mają zrobić Zieloni? Publiczność ma krótką pamięć, właśnie wróciła z hot doga i nie bardzo wie, na czym polega problem. Czy Zieloni mają wynieść nadliczbowych Niebieskich za ręce i nogi za boczną linię? Dla niewyrobionej publiczności będzie to wyglądać na faul albo niesportowe zachowanie, za które normalnie należy się czerwona kartka.
– A może mają grać jak gdyby nigdy nic i przegrywać pod naporem nielegalnej przewagi? Jak wytłumaczyć nieuważnej publiczności, iż wyrzucenie nielegalnych graczy z boiska jest przywracaniem gry do stanu zgodności z regułami, a nie ich łamaniem? Zwłaszcza iż Niebiescy krzyczą „faul” głośniej niż Neymar, piłkarski mistrz symulowania. Chlorinda jest zniesmaczona, iż jeden Bodnar jest w trzech osobach: senatorem, ministrem i prokuratorem generalnym, choć przez osiem lat to samo robił Ważniak.
– W „Casablance” kapitan Renault całymi dniami gra w nielegalnym kasynie, a gdy zmienia się polityczny wiatr, wstaje i bez mrugnięcia okiem mówi: „jestem oburzony, w tym miejscu uprawia się hazard”. U nas to samo robi nasz kapitan Seicento.Podobnie Pinokio – mówi o potrzebie ochrony prawdy i konstytucji tym samym pompatycznym głosem, który tym wartościom przez osiem lat zaprzeczał. I apeluje o społeczny spokój, wzywając do udziału w marszu na Sejm.
– Nic tak nie przypomina o zbrodni, jak surowo wymierzana kara. Może Chlorindzie i Pinokiowi wyostrzy się prawnicze oko, gdy sami odpowiedzą prawnie za niepublikowanie wyroków TK. Miejmy nadzieję, iż kiedy ich dosięgnie sprawiedliwość, nikomu nie przyjdzie do głowy, by dać im schronienie w prezydenckim pałacu i znowu zrobić z Polski pośmiewisko – podsumowuje Matczak.
Jak czytamy w doniesieniach, zanim ujęto Wąsika i Inwigilatora, żabolenci czekali, aż Naczelny Narciarz „opuści pałac".
Każdy w tym czekaniu coś zobaczy: jedni szacunek dla urzędu, inni chęć nienarażania Narciarza, bo nigdy nie wiadomo, co się w czasie interwencji zdarzy, jeszcze…
— Marcin Matczak (@wsamraz) January 10, 2024