Mocne słowa lekarki o PiS: czas tych pisowskich skamielin mija

9 miesięcy temu
[Counter-Box id="1"]

Słuchałam debaty o in vitro. Miałam okazję usłyszeć minister zdrowia opowiadającą o “bonie prokreacyjnym” i holistycznym programie narodowej prokreacji, który – jak podkreślała pani minister – jest kompleksowym podejściem do niepłodności, wartym dalszego rozwijania w przeciwieństwie do refundacji in vitro. Pani posłanka Szczurek Żelazko (PiS) wtórowała dodając, iż nie zawsze marzenia o dzieciach można spełnić, więc “chciałaby serdecznie podziękować wszystkim rodzinom adopcyjnym i zastępczym”, natomiast pan poseł Malarz ze zwyczajowym wdziękiem szermował określeniami “Oświęcim” i eugenika”.

Z tego programu, który tak dziś zachwalała ministra zdrowia Sójka, a który był genialnym konceptem ministra Konstantego Radziwiłła kosztującym polski budżet 46 mln złotych, powstało 246 ciąż. Podkreślę: 246 ciąż.
W uśrednieniu każda z nich kosztowała więc budżet równo 156 tysięcy złotych, a łącznie ten program dowiódł, iż wbrew fantazjom ideologów w randze ministrów zdrowia niepłodności NIE DA SIĘ skutecznie leczyć opowieściami z zielonego lasu ani nawijaniem makaronu na uszy.
Z kolei ministerialny program refundacji in vitro (za kadencji ministra Arłukowicza) kosztował 244 miliony (tak, ponad 5 razy więcej) złotych i urodziło się dzięki niemu 22 tysiące dzieci (tak, 89 razy więcej). W uśrednieniu narodziny każdego z nich kosztowały 11 tysięcy złotych.
Sądzę, iż wystarczy matematyki, aby mieć obraz tego, w jakiego balona robiono smerfów przez osiem lat i jeszcze im wmawiano, iż klęska jest sukcesem. adekwatnie stało się to specjalnością odchodzącego rządu.
Słuchając dziś sejmowej debaty uświadomiłam to sobie z całą mocą – czas tych dziwnych ludzi mówiących językiem polemik roku dwutysięcznego przemija nieodwołalnie. Być może oni nie zdają sobie jeszcze z tego sprawy, ale ta zmiana społeczna już się dokonała: ławy sejmowe nie są wystawą skamielin w muzeum geologii, tylko są miejscem pracy na rzecz społeczeństwa w całej jego różnorodności.
No i bardzo dobrze.
To nie jest Polska w planach, tylko Polska dziejąca się tu i teraz. To jest właśnie normalniejszy kraj i niech normalnieje dalej – napisała doktor.
źródło: facebook
Idź do oryginalnego materiału