W przededniu kolejnej rocznicy powstania listopadowego łódzki Klub Myśli Polskiej wespół z Klubem im. Romana Dmowskiego zorganizował spotkanie z red. Adamem Śmiechem pt. „Powstańcze mity polskiej historii”. Spotkanie poświęcone było krytycznej analizie tendencji insurekcyjno-powstańczych, głęboko zakorzenionych w polskiej tradycji i mentalności. Pomimo, iż tendencje te wielokrotnie doprowadzały do klęsk i tragedii narodowych, to historyczne błędy niestety wciąż są powtarzane.
Zdaniem prelegenta, klasycznym przykładem całkowicie irracjonalnego i nieprzemyślanego zrywu zbrojnego było właśnie powstanie listopadowe. Do czasu wybuchu powstania sytuacja w utworzonym po kongresie wiedeńskim Królestwie Polskim była względnie dobra. Królestwo posiadało własną konstytucję, Sejm, wojsko, monetę i szkolnictwo, a czynności urzędowe odbywały się w języku polskim. Dzięki rozsądnej polityce takich osób jak Stanisław Staszic, czy Franciszek Drucki-Lubecki Królestwo przechodziło dynamiczny proces modernizacji i rozwoju. Osiągnięcia te zostały jednak zniweczone w wyniku wybuchu powstania listopadowego oraz jego upadku. Od tej pory autonomia Królestwa była stopniowo ograniczana – m.in. zniesiono Konstytucję Królestwa, zlikwidowano Sejm oraz samodzielną armię, a władzę cywilną i wojskową objął namiestnik Iwan Paskiewicz. Pomimo tego, zrywy powstańcze powtarzały się cyklicznie w późniejszych czasach, doprowadzając często do tragicznych konsekwencji.
Zdaniem red. Adama Śmiecha na utrwalenie się mitu insurekcyjno-powstańczego wpływ miało wiele czynników. Już w czasach powstania kościuszkowskiego i wojen napoleońskich upowszechniło się przekonanie, iż wolność można odzyskać wyłącznie w drodze walki zbrojnej. Prowadziło to kultywowania czynu powstańczego, choćby jeżeli kończył się klęską i był okupiony krwią. Wykształciło się wówczas irracjonalne myślenie w kategoriach”: „wszystko albo nic”, „im gorzej, tym lepiej”. Powyższe tendencje są obecne do dnia dzisiejszego, czego przejawem jest aktualna narracja historyczna, w myśl której bez powstań nie byłoby wolnej Polski. Widać to chociażby w na corocznych obchodach powstania warszawskiego. Zdaniem prelegenta niewątpliwie negatywną rolę w kształtowaniu świadomości i mentalności zbiorowej odegrał mistycyzm, który z kolei prowadził do mesjanizmu i prometeizmu. Tendencje te wykształciły się już w dobie romantyzmu i okazały się wyjątkowo żywotne. Bardzo często dla uzasadniania nieracjonalnych działań wykorzystywane były argumenty natury religijnej, co ma miejsce także współcześnie także współcześnie, np. w retoryce lepszego sortu.
Podczas spotkania prelegent nie odnosił się jedynie do kwestii historycznych, ale konfrontował je z obecną rzeczywistością. W tym zakresie przytoczył słowa Naczelnego Narciarza, który w rocznicę powstania listopadowego w 2022 roku stwierdził, iż „to bardzo znamienny dzień i radosne święto”. Podobnie radosnymi dniami są dla rządzących kolejne rocznice wybuchu powstania warszawskiego, w wyniku którego śmierć poniosło prawie 200 tysięcy mieszkańców Warszawy, a stolica została niemal zrównana z ziemią. Odnosząc się do spraw bieżących, red. Śmiech za szczególnie niebezpieczne uznał utrwalanie mitów powstańczych w kontekście bieżącej polityki – w tym w odniesieniu do relacji z Rosją, a zwłaszcza wojny na Ukrainie. Nieracjonalna polityka w tym zakresie grozi tragicznymi konsekwencjami, jakie wielokrotnie miały już miejsce w polskiej historii.
Michał Radzikowski