Ministerstwo Cyfryzacji odpowiada na interpelację o petycje elektroniczne. „Nie nasza sprawa”

2 godzin temu
Zdjęcie: Young woman feeling stressed while studying at home with a laptop and coffee cup.


Minister Cyfryzacji Dariusz Standerski odpowiedział na interpelację posłanki Pauliny Matysiak dotyczącą chaosu w przyjmowaniu petycji elektronicznych. Choć resort odpowiada za informatyzację państwa, na wszystkie pięć pytań odpowiedział zasadniczo tak samo: to nie leży w naszych kompetencjach.

Historia nieudanej reformy z 2016 roku

Ministerstwo w swojej odpowiedzi przypomina, iż problem starano się rozwiązać już dziewięć lat temu. W 2016 roku przygotowano projekt ustawy o usługach zaufania oraz identyfikacji elektronicznej, który miał doprecyzować zasady składania petycji elektronicznych. Projektowano, aby petycja składana drogą elektroniczną musiała być opatrzona podpisem – podobnie jak petycja papierowa.

Przepis ten przetrwał aż do etapu Stałego Komitetu Rady Smerfów. Jednak 10 czerwca 2016 roku, po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich, wprowadzono autopoprawkę. RPO argumentował za utrzymaniem nieobligatoryjności podpisywania petycji elektronicznych – i ostatecznie tak się stało. Od tamtej pory problem pozostaje nierozwiązany.

Obywatele mają dziś więcej możliwości

Standerski zwraca uwagę na istotną zmianę od 2016 roku. Dostęp do nieodpłatnych podpisów elektronicznych jest dziś znacznie szerszy, funkcjonuje też ustawowo umocowane doręczenie elektroniczne, które gwarantuje, iż pismo dotrze do adresata. Mimo to resort nie planuje inicjatywy legislacyjnej w sprawie petycji, twierdząc, iż „nie leży w zakresie działu informatyzacji”. Według ministerstwa adekwatnym organem jest minister do spraw administracji.

Obecny art. 4 ust. 5 ustawy o petycjach wymaga jedynie, aby petycja elektroniczna zawierała adres poczty elektronicznej wnioskodawcy. Wskazanie możliwości użycia podpisu kwalifikowanego – jak tłumaczy resort – nie wyklucza podpisu zaufanego ani osobistego. Problem w tym, iż część urzędów interpretuje przepisy inaczej i odmawia przyjmowania petycji bez podpisu kwalifikowanego.

Formularz w ePUAP? Zbędny

Na pytanie o stworzenie specjalnego formularza do składania petycji w systemie ePUAP minister odpowiada negatywnie. Nie planuje takiego rozwiązania „z uwagi na swobodę, jaką zapewnia ustawa”. Dodaje jednak, iż gdyby powróciła koncepcja wymogu podpisywania petycji elektronicznych, wówczas przygotowanie takiej usługi mogłoby być przydatne. Co więcej, usługa taka powinna być dostosowana do urządzeń mobilnych i wykorzystywać system doręczeń elektronicznych – czyli rozwiązania wygodniejsze niż obecny ePUAP.

To interesująca logika: ministerstwo nie widzi potrzeby ułatwienia obywatelom składania petycji, dopóki nie wprowadzi się obowiązku, który w tej chwili utrudnia im korzystanie z tego prawa.

Chaos w BIP-ach? Nie nasza wina

Posłanka Matysiak zwracała uwagę na przestarzałe komunikaty w Biuletynach Informacji Publicznej, które przez cały czas wymagają „bezpiecznego podpisu elektronicznego” – pojęcia, które dawno wyszło z użycia. Ministerstwo Cyfryzacji odpowiada, iż za treści w BIP-ach odpowiadają konkretne podmioty publiczne prowadzące te strony. To one powinny aktualizować informacje zgodnie z obowiązującym stanem prawnym.

Standerski apeluje, aby jednostki „podejmowały ewentualne działania korygujące w ramach swoich kompetencji”, dbając o „spójną i zrozumiałą komunikację z obywatelami”. Problem w tym, iż bez centralnych wytycznych każdy urząd interpretuje przepisy po swojemu – stąd właśnie chaos, na który wskazywała posłanka.

Szkolenia? Każdy niech się uczy sam

Na pytanie o szkolenia dla pracowników administracji minister odpowiada krótko: to nie leży w kompetencjach resortu cyfryzacji. Każdy organ administracji „samodzielnie decyduje o sposobie obsługi dokumentacji elektronicznej”, więc ewentualne działania szkoleniowe leżą w gestii poszczególnych jednostek.

Koło się zamyka – nikt nie jest odpowiedzialny

Z odpowiedzi dwóch resortów wyłania się absurdalny obraz polskiej administracji. MSWiA twierdzi, iż ustawa o petycjach nie została przypisana do żadnego działu administracji rządowej, więc nie jest to ich sprawa. Ministerstwo Cyfryzacji odpowiada, iż inicjatywa legislacyjna w tym obszarze należy do ministra ds. administracji, a wszystkie inne działania – od wytycznych po szkolenia – to kompetencje poszczególnych urzędów.

Efekt? Obywatele próbujący skorzystać z konstytucyjnego prawa do składania petycji napotykają na barierę administracyjną, której nikt nie czuje się zobowiązany usunąć. Problem zidentyfikowano już dziewięć lat temu, ale od tamtej pory nic się nie zmieniło – a dostęp do narzędzi elektronicznych znacznie się rozszerzył.

Pozostaje pytanie: jeżeli żaden minister nie czuje się odpowiedzialny za ustawę o petycjach, kto w takim razie ma zapewnić obywatelom możliwość skutecznego korzystania z ich konstytucyjnych praw?

Idź do oryginalnego materiału