Około dwóch milionów polskich rodzin ogrzewa się gazem, prawie cztery miliony węglem. Wiele z nich zainstalowało nowoczesne kotły całkiem niedawno, niekiedy korzystając z rządowych dotacji w programie Czyste Powietrze. Liczyli na długie lata oszczędności i spokoju. Teraz okazuje się, iż za kilkanaście lat ich urządzenia staną się finansowym obciążeniem. A wymiana może kosztować więcej niż nowy samochód z wyższej półki.

Fot. Warszawa w Pigułce
Program który przestał finansować paliwa kopalne
Od stycznia tego roku coś się zmieniło w programie Czyste Powietrze. Zakończyło się wsparcie finansowe na samodzielne kotły gazowe. Od marca nowa wersja programu poszła jeszcze dalej – całkowicie wycofała dotacje na kotły gazowe, olejowe i węglowe. Program koncentruje się teraz wyłącznie na rozwiązaniach bezemisyjnych.
Pompy ciepła, kotły na biomasę, instalacje fotowoltaiczne – tylko takie rozwiązania mogą w tej chwili liczyć na wsparcie państwa. Dla właścicieli domów z nowymi kotłami gazowymi czy węglowymi to zimny prysznic. Wielu z nich montowało te urządzenia jeszcze w zeszłym roku, licząc iż będą służyć przez następne dwadzieścia lat. Około dwustu trzydziestu tysięcy kotłów gazowych zostało zakupionych w ramach dotacji z programu Czyste Powietrze. Te rodziny myślały, iż inwestują w nowoczesne i ekologiczne rozwiązanie.
Ale w grę wchodzi coś znacznie poważniejszego niż koniec dotacji. Od 2027 roku zacznie działać system ETS2 który sprawi, iż ogrzewanie gazem czy węglem stanie się dramatycznie droższe. System, którego większość właścicieli domów jeszcze nie rozumie, a który zmusi ich do wydania dziesiątek, a może i setek tysięcy złotych.
Opłata która zmieni wszystko
Od początku 2027 roku w życie wejdzie unijny system ETS2 – nowy mechanizm handlu emisjami który obejmie ogrzewanie budynków i transport. Brzmi technicznie i nudno, ale skutki będą bardzo odczuwalne w domowym budżecie. Przeciętna polska rodzina ogrzewająca dom gazem zapłaci dodatkowo ponad 6 tysięcy złotych w latach 2027-2030. Do końca 2035 roku skumulowane dodatkowe koszty wyniosą już ponad dwadzieścia cztery tysiące złotych.
W przypadku węgla będzie jeszcze gorzej. Odpowiednio ponad 10 tysięcy złotych do 2030 roku i blisko trzydzieści 9 tysięcy do końca 2035. To nie są jakieś dalekie prognozy – to wyliczenia z raportu ekspertów Wandy Buk i Marcina Izdebskiego, który szczegółowo analizuje wpływ ETS2 na polskie gospodarstwa domowe.
Najgorzej mają osoby mieszkające w słabo ocieplonych budynkach. W ich przypadku skumulowane koszty ogrzewania gazem w latach 2027-2035 wzrosną o prawie 46 tysięcy złotych. Przy węglu ta suma przekroczy 77 tysięcy złotych. To praktycznie cena używanego samochodu, którą trzeba będzie wydać wyłącznie na podwyższone rachunki za ogrzewanie.
Polska należy do krajów, których obywatele najdotkliwiej odczują uruchomienie ETS2. Mamy zapotrzebowanie na ciepło przekraczające średnią unijną i jednocześnie najwyższe w Europie wykorzystanie paliw kopalnych do ogrzewania domów mieszkalnych. To fatalna kombinacja w kontekście nowego systemu opłat.
Walka o przesunięcie której nikt nie jest pewien
Rząd Polski nie składa broni bez walki. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zapowiedziała w maju, iż Polska będzie przez cały czas walczyć o przesunięcie terminu wejścia w życie systemu ETS2. W grudniu 2024 roku Polska zaproponowała choćby opóźnienie systemu o trzy lata – do 2030 roku. W tym czasie Społeczny Fundusz Klimatyczny miałby działać normalnie, ale sam system handlu emisjami byłby wstrzymany.
Polska wykorzystała swoją prezydencję w Radzie Unii Europejskiej od stycznia 2025 roku do prowadzenia intensywnych rozmów o przesunięciu. Temat ETS2 stał się głównym punktem polskiej prezydencji. Hennig-Kloska w oficjalnych wypowiedziach podkreśla iż coraz więcej państw widzi zagrożenie dla wzrostu cen energii wynikające z tej dyrektywy.
Jeśli nie uda się opóźnić wejścia w życie ETS2 dla całej Unii, Polska będzie zabiegać o derogację tylko dla siebie. Argumenty są konkretne – duża liczba gospodarstw domowych korzystających wciąż z pieców węglowych oraz postępy w transformacji energetycznej, które powinny zostać docenione przez Komisję Europejską.
W samej dyrektywie przewidziano mechanizm awaryjny. Komisja Europejska może przesunąć rozpoczęcie systemu o rok – do stycznia 2028 roku. Decyzja może zostać podjęta do końca października 2026 roku. Warunkiem takiego przesunięcia jest wystąpienie wyjątkowo wysokich cen energii. Konkretnie – przesunięcie nastąpi jeżeli średnia cena gazu w pierwszym półroczu 2026 roku będzie wyższa niż w lutym i marcu 2022 roku. To jednak oznaczałoby powrót do cen z czasu kryzysu po rosyjskiej napaści na Ukrainę. Eksperci uznają to za mało prawdopodobne.
Tyle teoria. W praktyce nikt nie wie czy Polska uzyska przesunięcie czy derogację. A właściciele domów z kotłami gazowymi i węglowymi muszą zakładać najgorszy scenariusz – iż od stycznia 2027 roku rachunki rzeczywiście zaczną rosnąć.
Paliwa na stacjach też drastycznie podrożeją
System ETS2 uderzy nie tylko w właścicieli kotłów. Każdy kierowca poczuje skutki. Już w 2027 roku wprowadzenie nowego mechanizmu przyczyni się do podwyżki cen paliw o dwadzieścia dziewięć groszy na litrze benzyny, trzydzieści pięć groszy na litrze diesla i dwadzieścia jeden groszy na litrze gazu LPG.
Przeciętna rodzina posiadająca dwa samochody – benzynowy z rocznym przebiegiem 5 tysięcy kilometrów i diesla z przebiegiem 20 tysięcy kilometrów – zapłaci dodatkowo ponad tysiąc złotych rocznie tylko za paliwo. To nie są ostateczne ceny. Komisja Europejska już w 2028 roku przewiduje wzrost cen uprawnień do emisji powyżej pierwotnie zakładanego pułapu czterdzieści pięć euro za tonę do poziomu pięćdziesięciu euro.
Po połączeniu systemów ETS1 i ETS2 w 2030 roku ceny uprawnień z ETS2 zrównają się z cenami ETS1, gdzie średnia cena w 2023 roku wynosiła prawie osiemdziesiąt cztery euro. Ekspertka Wanda Buk ostrzega iż łącznie około trzydzieści cztery procent gospodarstw domowych w Polsce odczuje w znacznym stopniu wprowadzenie systemu opłat ETS2. Co trzecia rodzina w Polsce będzie musiała wygospodarować kilkadziesiąt tysięcy złotych na nowe podatki klimatyczne.
Wymiana która kosztuje jak luksusowy samochód
Gdy nadejdzie moment wymiany zepsutego kotła gazowego lub węglowego, właścicieli domów czeka finansowy szok większy niż zakup nowego auta. Kompleksowe przejście na pompę ciepła z niezbędnymi modernizacjami może kosztować od 80 do 150 tysięcy złotych. I to nie jest przesada ani straszenie.
Sama pompa ciepła z montażem to wydatek 50 do 80 tysięcy złotych. Ale to tylko początek. W starszych domach często trzeba wymienić grzejniki na większe, bo pompy ciepła pracują przy niższych temperaturach niż tradycyjne kotły. Koszt wymiany grzejników to kolejne piętnaście do 25 tysięcy złotych.
Dom trzeba dodatkowo zaizolować, bo pompa ciepła działa efektywnie tylko w dobrze ocieplonym budynku. Docieplenie ścian, dachu i podłóg to wydatek 20 do 40 tysięcy złotych. Przebudowa instalacji centralnego ogrzewania, która jest często konieczna, kosztuje dalsze 10 do 20 tysięcy złotych.
Największą pułapką jest jednak eksploatacja pompy ciepła bez własnej fotowoltaiki. Taka pompa może generować rachunki za prąd na poziomie dwunastu do 18 tysięcy złotych rocznie. To kilka różni się od obecnych kosztów gazu czy węgla. Instalacja fotowoltaiczna to kolejne 25 do 35 tysięcy złotych, ale bez niej pompa ciepła traci większość swojej opłacalności finansowej.
Szczególnie w trudnej sytuacji znajdą się ci właściciele, którzy kupili kotły gazowe w ramach dotacji z programu Czyste Powietrze. Te rodziny myślały iż inwestują w nowoczesne i ekologiczne rozwiązanie na następne dwadzieścia lat. Za kilkanaście lat będą musiały wszystko wymieniać od podstaw i wydać sumę porównywalną z ceną nowego samochodu segmentu D.
Systemy hybrydowe jako droga ratunku
Nie wszystko jednak stracone dla właścicieli kotłów gazowych i węglowych. Istnieje sposób na przedłużenie żywotności systemów grzewczych poprzez instalację systemów hybrydowych. Takie rozwiązanie łączy istniejący kocioł z odnawialnym źródłem energii, najczęściej pompą ciepła.
W systemie hybrydowym kocioł pełni rolę źródła szczytowego, które włącza się automatycznie tylko przy największych mrozach. Przez większość sezonu grzewczego pracuje pompa ciepła, co pozwala obniżyć koszty eksploatacji o trzydzieści do pięćdziesięciu procent w porównaniu z samodzielnym kotłem. A to już robi realną różnicę w domowym budżecie.
Systemy hybrydowe mają kilka kluczowych zalet. przez cały czas kwalifikują się do dotacji, w przeciwieństwie do samodzielnych kotłów gazowych i węglowych. Mogą być instalowane choćby po 2030 roku. Zapewniają komfort cieplny choćby przy ekstremalnych mrozach, gdy pompa ciepła sama by nie wystarczyła. A przede wszystkim są znacznie tańsze niż kompleksowe przejście na pompę ciepła.
Typowa instalacja systemu hybrydowego kosztuje około 60 tysięcy złotych. Można otrzymać choćby 30 tysięcy złotych dotacji. To oznacza iż właściciel domu zapłaci z własnej kieszeni około 30 tysięcy złotych. W porównaniu z pełną wymianą na pompę ciepła która może kosztować 150 tysięcy złotych choćby po dotacjach, system hybrydowy wydaje się rozsądnym kompromisem.
Pięćdziesiąt miliardów złotych z Unii na wsparcie
Unia Europejska powołała Społeczny Fundusz Klimatyczny o wartości osiemdziesiąt sześć przecinek siedem miliarda euro na lata 2026-2032. To wielkie pieniądze przeznaczone właśnie na łagodzenie społecznych skutków transformacji energetycznej. Polska może liczyć na jedenaście przecinek cztery miliarda euro z tej puli, co po obecnym kursie daje około pięćdziesięciu miliardów złotych.
Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz podkreśla iż środki z funduszu zostaną uruchomione od 2026 roku i będą finansować okres przejściowy między przestarzałą energetyką a nowoczesnym, czystym systemem energetycznym. Fundusz będzie wspierać gospodarstwa domowe, mikroprzedsiębiorstwa oraz użytkowników transportu najbardziej narażonych na ubóstwo energetyczne.
Według raportu Europejskiego Biura ds. Środowiska zainwestowanie jednej trzeciej pieniędzy z unijnego funduszu pozwoliłoby dofinansować zakup choćby dwudziestu milionów pomp ciepła w całej Unii Europejskiej. W Polsce z tych pieniędzy można by wyposażyć w pompę ciepła każde gospodarstwo domowe, dla którego regularne opłacanie rachunków to problem.
Równolegle działa program Moje Ciepło z budżetem sześćset milionów złotych, oferujący dotacje od siedmiu do choćby 21 tysięcy złotych na pompy ciepła w nowych domach. Jest też oddzielny nabór na kotły gazowe od lipca 2025 roku – ale tylko dla osób które poniosły koszty zakupu między dwudziestym ósmym maja a trzydziestym pierwszym grudnia 2024 roku. To ostatnia szansa na dofinansowanie dla tych którzy zdążyli zamontować kocioł przed reformą programu.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli masz kocioł młodszy niż dziesięć lat, prawdopodobnie przeżyje on do około 2035-2040 roku. To daje czas na przygotowanie się finansowo do wymiany. Ale ten czas to nie wakacje. Już teraz powinieneś zacząć odkładać systematycznie czterysta do sześćset złotych miesięcznie na przyszłą wymianę. choćby z ewentualnymi dotacjami wydatek będzie ogromny.
W praktyce oznacza to iż miesięczne koszty życia wzrosną już od 2027 roku o około sto do dwustu złotych miesięcznie z tytułu opłat ETS2. A jednocześnie będziesz musiał odkładać kolejne kilkaset złotych na przyszłą wymianę systemu grzewczego. jeżeli nie zaczniesz oszczędzać teraz, za kilkanaście lat może cię czekać konieczność wzięcia kredytu na kwotę sięgającą 100 tysięcy złotych.
Właściciele kotłów starszych niż dziesięć lat powinni rozważyć już teraz przejście na system hybrydowy, póki można jeszcze otrzymać na to dotacje. jeżeli kocioł często się psuje lub generuje wysokie rachunki, nie warto czekać. Przejście na system hybrydowy może obniżyć koszty o połowę i zapewnić zgodność z przyszłymi przepisami.
Mieszkańcy starych, nieocieplonych domów znajdują się w grupie największego ryzyka. W ich przypadku konieczna będzie nie tylko wymiana źródła ciepła, ale także kompleksowa termomodernizacja budynku. jeżeli mieszkasz w takim domu, powinieneś już teraz sporządzić plan działania i zacząć gromadzić środki. Może to oznaczać wydatek przekraczający 200 tysięcy złotych.
Bardzo ważne jest śledzenie programów dotacyjnych. Eksperci przewidują iż środki z systemu ETS2 będą przeznaczone na wsparcie obywateli w wymianie kotłów. Nowe programy dotacyjne mogą pojawić się w latach 2026-2027, ale o ich szczegółach będzie decydować rząd na podstawie doświadczeń z pierwszych lat funkcjonowania ETS2. Warto obserwować komunikaty Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz portale informacyjne poświęcone programom wsparcia.
Gdy kocioł się zepsuje, nie ma przymusu natychmiastowej wymiany na pompę ciepła. Można go naprawić lub kupić nowy gazowy czy węglowy. Trzeba jednak mieć świadomość iż to prawdopodobnie ostatni jaki będzie można kupić legalnie w Polsce. I będziesz nim ogrzewać dom w czasie gdy opłaty za emisję będą systematycznie rosły rok do roku.
Scenariusze które mogą się wydarzyć
Przyszłość nie jest zapisana. Może się wydarzyć kilka różnych scenariuszy. Pierwszy – Polska uzyska przesunięcie albo derogację i ETS2 zacznie działać później niż 2027 rok. To da więcej czasu w przygotowanie się i gromadzenie oszczędności. Ale nie da gwarancji iż system w ogóle nie wejdzie. Po prostu przesunie problem o rok czy dwa.
Drugi scenariusz – ETS2 wchodzi zgodnie z planem w 2027 roku, ale Społeczny Fundusz Klimatyczny rzeczywiście uruchamia masowe dotacje na wymianę kotłów. W najlepszym układzie można będzie otrzymać choćby 35 tysięcy złotych dotacji. To znacznie obniży koszt wymiany, ale wciąż trzeba będzie dopłacić z własnej kieszeni kilkadziesiąt tysięcy.
Trzeci scenariusz – wszystko wchodzi zgodnie z planem, ale fundusze dotacyjne są niewystarczające albo procedury tak skomplikowane iż większość ludzi nie może z nich skorzystać. W takim przypadku właściciele domów będą musieli sami ponieść pełne koszty wymiany. Dla wielu rodzin będzie to po prostu nierealne finansowo i będą musieli brać kredyty.
Czwarty scenariusz – system ETS2 powoduje tak duże protesty społeczne iż rząd wycofuje się z pełnej implementacji lub wprowadza masowe osłony dla gospodarstw domowych. Ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny bo Polska jako członek Unii Europejskiej musi przestrzegać unijnych dyrektyw. Ale historia zna przypadki gdy społeczny opór zmuszał polityków do rewizji planów.
Którykolwiek scenariusz się sprawdzi, jedno jest pewne – era taniego ogrzewania paliwami kopalnymi dobiega końca. Pytanie brzmi nie czy to się stanie, ale kiedy i jak płynne będzie przejście dla zwykłych rodzin.
Polityczna burza która dopiero nadejdzie
Transformacja energetyczna nie zatrzyma się na technicznych kosztach. jeżeli rachunki wzrosną o kilkadziesiąt tysięcy złotych, temat natychmiast trafi do centrum politycznych sporów. Partie opozycyjne już teraz zapowiadają iż będą naciskać na rząd by wziął większą część kosztów na siebie. Będą żądać masowych dotacji, obniżek podatków, programów osłonowych.
Z kolei rządzący wskazują iż Polska musi dostosować się do unijnych regulacji, bo w przeciwnym razie grożą nam kary finansowe. Każde odstępstwo od wymagań unijnych musi być negocjowane i uzasadnione. A Komisja Europejska nie jest znana z pobłażliwości dla państw które nie wypełniają zobowiązań.
Samorządy ostrzegają iż bez dodatkowych programów wsparcia ubóstwo energetyczne dotknie setki tysięcy rodzin. Wiele osób po prostu nie będzie stać na wymianę kotłów. Pojawią się dramatyczne sytuacje rodzin zimą bez ogrzewania, bo stare kotły się zepsuły a na nowe nie ma pieniędzy. To materiał na społeczne protesty i polityczne zawirowania.
Ostatecznie decyzje o tym kto zapłaci za zmianę systemów grzewczych staną się jednym z kluczowych tematów kolejnych kampanii wyborczych. Partie będą składać obietnice masowych dotacji, odroczeń, programów wsparcia. Ale obietnice to jedno, a realne możliwości budżetowe to drugie. Ktoś za tę transformację musi zapłacić – albo właściciele domów, albo wszyscy podatnicy poprzez budżet państwa.
Prawda jest taka iż większość właścicieli kotłów gazowych i węglowych jeszcze nie zdaje sobie sprawy z nadchodzących zmian. Nie wiedzą ile będą musieli zapłacić. Nie wiedzą kiedy dokładnie przyjdzie wymiana. Nie wiedzą jakie będą dostępne dotacje. Żyją dzień po dniu, płacą rachunki, nie myśląc iż za kilka lat ten system przestanie być opłacalny.
To początek największej transformacji energetycznej w historii Polski, która w praktyce dotknie każdego – właścicieli domów, kierowców i mieszkańców bloków. Zmieni się sposób w jaki planujemy domowy budżet, jakie technologie wybieramy i jak korzystamy z energii. Dla wielu rodzin będzie to finansowe wyzwanie na miarę zakupu mieszkania. Ale jednocześnie szansa na unowocześnienie domów i uniezależnienie się od paliw kopalnych, których ceny zawsze będą nieprzewidywalne i zależne od globalnej polityki.