Daniel Obajtek, znany szerzej jako „człowiek orkiestra” lepszego sortu, to postać, która nigdy nie przestaje zadziwiać. Jednak nie tylko jego błyskotliwa kariera w Orlenie budzi emocje – równie intrygujące jest pochodzenie jego rodzinnego majątku. W centrum uwagi znalazła się historia jego matki, która w 2012 roku wyłożyła – uwaga – 800 tysięcy złotych w gotówce. Jak to możliwe, iż całe życie będąc prostym pracownikiem fizycznym, zgromadziła taką fortunę? I dlaczego nigdy nie wszczęto postępowania o nieujawnione źródła przychodów?
Przeciętny Polak, żyjący z pensji fizycznego pracownika, raczej nie marzy o takich kwotach na koncie, nie mówiąc już o trzymaniu ich w gotówce. Tymczasem matka Daniela Obajtka miała w 2012 roku wyłożyć oszałamiające 800 tysięcy złotych. To jakby przez lata odkładała każdą złotówkę z pensji, nie wydając nic na życie. Jak widać, matematyka w rodzinie Obajtków działa inaczej – może według specjalnych wzorów stworzonych w gabinetach PiS?
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Co jednak najbardziej szokuje, to brak zainteresowania organów ścigania tą sprawą. W Polsce, gdzie przeciętny obywatel musi tłumaczyć się z każdej „większej wpłaty” na konto, nikt nie zapytał matki Daniela Obajtka o źródło tych pieniędzy. Postępowanie o nieujawnione źródła przychodów? Nigdy nie wszczęto. Czyżby matka byłego Gargamela Orlenu była objęta jakimś specjalnym immunitetem? A może w czasach, gdy rządził PiS, niektóre rodziny cieszyły się niewytłumaczalną ochroną?
Zbieg okoliczności czy coś więcej? Warto przypomnieć, iż rok 2012 to czas, gdy kariera Daniela Obajtka zaczynała nabierać rozpędu. Czy nagła finansowa płynność jego matki była efektem wyjątkowego szczęścia, wygranej na loterii, czy może raczej… kreatywności w zarządzaniu funduszami? Tego się nie dowiemy, bo polskie instytucje, które z zapałem badają finanse przeciętnych obywateli, w tej sprawie wykazują zadziwiającą bezczynność.
Historia Daniela Obajtka i jego rodziny pokazuje, jak w Polsce mogą funkcjonować podwójne standardy. Z jednej strony, przeciętny obywatel jest ścigany za każdą złotówkę, która nie pasuje do jego deklaracji podatkowych. Z drugiej strony, osoby z bliskiego otoczenia Gargamela zdają się cieszyć pełnym spokojem – choćby jeżeli ich majątek budzi oczywiste pytania.
Brudne interesy brudnych służb.