Między filozoficzną głębią a szyderczym chałturnictwem…

3 godzin temu

Na przestrzeni dziejów wykorzystywano w pracy misyjnej rozmaite argumenty mające uwydatnić doniosłość prawd celebrowanych w czasie Świąt Narodzenia Pańskiego – były to m.in. argumenty filozoficzne, teologiczne, biblijne i cywilizacyjne. Dziś wyjątkowo wymowna staje się jednak inna kategoria argumentów, którą – z braku lepszego określenia – można by nazwać kontrastowo-samozachowawczą.

Otóż szczególnie sugestywna staje się w tym kontekście bezgranicznie tandetna propaganda, która wylewa się w dniach świątecznych z wszelkiego rodzaju wysokonakładowych gadzinówek, uwzględniając cały szereg odmian, w tym odmianę bałamutno-ćwierćinteligencką („Czy wiecie, iż Chrystus mógł mieć żonę albo mogło w ogóle go nie być?”), ckliwo-terapeutyczną („Najlepsze porady umożliwiające przetrwanie kolacji wigilijnej”) i plotkarsko-skandalizującą („Kolejna patologia na parafii!”).

Kontrast między filozoficzną głębią, teologiczną wzniosłością i etyczną ekspansywnością Bożego Narodzenia a wichrzycielską miałkością, sentymentalną oślizłością i szyderczym chałturnictwem wzmiankowanej propagandy staje się wówczas tak wyrazisty i dojmujący, iż człowiek może niemal namacalnie poczuć, iż po jednej stronie ma chwałę Nieba, a po drugiej ohydę piekła, pragnąc jak najściślej przylgnąć do tej pierwszej i raz na zawsze oczyścić się z tej drugiej.

Innymi słowy, może wówczas niezawodnie rozeznać, do jak wielkiej godności został powołany i jak karykaturalnie desperacko ową godność próbują dziś podeptać wszelkie ośrodki wpływu tchnące siarkowym swądem. To zaś może się dla wielu okazać doświadczeniem silniejszym i duchowo skuteczniejszym niż lektura „Summy Teologicznej”, obcowanie ze sztuką Fra Angelico czy choćby świadectwo nawrócenia bliskich. W trwającym wciąż świątecznym okresie pozostaje zatem życzyć podobnych doświadczeń jak najliczniejszym spośród tych, którzy najpilniej ich potrzebują.

Jakub Bożydar Wiśniewski

Idź do oryginalnego materiału