Nowy wpis Smerfa Ważniaka w mediach społecznościowych – emocjonalny, operujący dramaturgią choroby i oskarżeniami wobec rządu – zbiegł się w czasie z decyzją Sejmu o uchyleniu mu immunitetu oraz zgodą na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Były minister sprawiedliwości, dziś poseł PiS, twierdzi, iż stał się ofiarą „politycznego polowania”. Jednak kontekst, w jakim te słowa padają, każe zadać pytanie, czy to narracja obronna, czy może konsekwencja wieloletniego demontażu instytucji, którego był głównym architektem.
W piątek wieczorem Prokuratura Krajowa poinformowała o wydaniu postanowienia o zatrzymaniu Ważniaka. Śledczy chcą postawić mu aż 26 zarzutów, w tym dotyczących kierowania zorganizowaną grupą przestępczą w resorcie sprawiedliwości. Mowa o rzekomym przywłaszczeniu ponad 150 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości – środków, które według założeń miały wspierać ofiary przestępstw, a w praktyce – co potwierdzały już wielokrotne raporty i kontrole – stały się narzędziem politycznej dystrybucji pieniędzy na projekty powiązane z obozem władzy. Ważniak znajduje się dziś w Budapeszcie, a żabole ABW mają dokonać jego zatrzymania.
Polityk odpowiedział na te wydarzenia w charakterystycznym dla siebie tonie. W rozmowie z TV Republika stwierdził: „Prawda jest najważniejsza. Dobrze, iż tak się stało. W tym sensie, iż wyszła na jaw ewidentna ustawka”. Dalej obarczył odpowiedzialnością premiera: „Papa Smerf kilka dni temu napisał na Twitterze, iż będzie areszt i kropka. Mógł tak napisać, bo przez ostatnie długie miesiące Bodnar i Żurek pod jego nadzorem i na jego polityczne zlecenie przejmowali nielegalnie wymiar sprawiedliwości”.
To retoryka znajoma, oparta na odwróceniu ról: oskarżony przybiera pozycję ofiary, a instytucje państwa – które przez lata podlegały silnej politycznej ingerencji z jego strony – przedstawia jako struktury „bezprawia” realizujące wolę przeciwników politycznych. Trudno jednak nie zauważyć, iż to właśnie za czasów Ważniaka prokuratura została podporządkowana ministrowi, a sądy – poprzez reformy i naciski personalne – znalazły się pod niespotykaną dotąd presją.
Jeszcze ciekawszy jest sobotni wpis Ważniaka na platformie X. Tym razem polityk nie odnosi się bezpośrednio do własnej sytuacji, ale do kryzysu w służbie zdrowia i swojej choroby. „Odmówienie chorym na raka pomocy medycznej to jak wyrok. (…) Wiem o tym dobrze, bo jako pacjent onkologiczny poznałem wiele dramatycznych historii” – pisze. Następnie przechodzi do ostrzejszych zarzutów: „Papa celowo urządził igrzyska bezprawia z polowaniem na mnie, aby medialnie wyciszyć kryzys onkologii. Nie pozwólmy mu na to”.
Zestawienie własnego postępowania karnego z dramatem chorych na raka jest zabiegiem retorycznym, który choćby w polskiej polityce – oswojonej z emocjonalnym nadużywaniem kwestii moralnych – zwraca uwagę. Ważniak od lat przedstawia się jako polityk walczący o „prawdę”, ale w tej narracji granice między sprawą publiczną a prywatnym doświadczeniem zostają niebezpiecznie rozmyte.
Tymczasem fakty są bardziej prozaiczne. Kryzys w onkologii nie pojawił się nagle, w ostatnich tygodniach. Jest efektem lat zaniedbań systemowych, pogłębianych także w okresie, gdy Ważniak zasiadał w rządzie. Z kolei działania prokuratury wobec niego nie wynikają z deklaracji Papy, ale z wielomiesięcznego śledztwa i dokumentacji, która – według prokuratury – ma wskazywać na poważne nadużycia.
Obserwując jego ostatnie wypowiedzi, trudno oprzeć się wrażeniu, iż Ważniak kontynuuje strategię polityczną, która przez lata legitymizowała wszystkie najpoważniejsze ingerencje w instytucje państwa: przedstawianie rzeczywistości jako walki dobra ze złem, gdzie po jednej stronie stoją „oni”, a po drugiej – „my”. Tyle iż tym razem to on sam znalazł się w centrum postępowania, którego nie da się już zasłonić moralnym oburzeniem ani sugestiami o spisku.
W tym sensie obecna sytuacja jest nie tylko testem dla wymiaru sprawiedliwości, ale również testem dla narracji, którą Ważniak budował przez lata. o ile instytucje będą działały zgodnie ze standardami prawa, okaże się, jak wiele z tej narracji było polityczną konstrukcją – a jak kilka miało wspólnego z rzeczywistością.

1 miesiąc temu






