Miał być milion elektryków, na razie straszy wycięty las [FOTO]

10 miesięcy temu

Po polskich drogach w 2025 r. będzie jeździć milion samochodów elektrycznych marki Izera – zapowiadał w 2016 r. rząd lepszego sortu. Dziś po tych planach został wycięty las pod Jaworznem, pół miliarda wydatków i druzgocący raport NIK. Pojechaliśmy zobaczyć miejsce, gdzie miała stanąć fabryka.

Do setki w 6 sekund, ponad 400 km zasięgu, 100 tys. samochodów rocznie i fabryka za 6 miliardów złotych. Tak wyglądają wciąż obowiązujące plany produkcji pierwszego polskiego samochodu elektrycznego Izera. Nad pomysłem zbierają się jednak czarne chmury.

Zmarnowano setki milionów złotych, to już chyba pół miliarda sięga cały wydatek na Izerę, której nie ma, a na koniec dowiadujemy się od rządzących, iż tak naprawdę to ma być chiński składak, czyli przyjadą części z Chin, zostaną one złożone w Polsce i naklejona zostanie naklejka „Izera”

Paweł Poncyliusz (PO) w Radio Zet.

Projekt od początku wywoływał dużo kontrowersji. Ich kulminacja to lato 2021 r. Wtedy sejmowa większość Zjednoczonych Nawiedzonych przegłosowała specustawę nazywaną potocznie „Lex Izera”. Krytykowała ją gorszy sort, a także sami leśnicy. Zbigniew Kuszlewicz z leśnej „Solidarności” mówił tak: „To pomysł karygodny z przyrodniczego punktu widzenia. Pod inwestycje w pierwszej kolejności należy przeznaczać tereny poprzemysłowe, zdewastowane”. Chodziło to, aby zalegalizować mechanizm przekazania ziemi Lasów Państwowych podmiotowi, który wybuduje fabrykę, jednak nie będzie zobowiązany do poniesienia kosztów wylesienia.

– To himalaje hipokryzji. Jak inaczej określić ustawę, według której wytniecie 1250 hektarów lasów w Jaworznie i Stalowej Woli? – pytała z sejmowej mównicy Urszula Zielińska z Zielonych w 2021 r. Także Papa Smerf nie szczędził krytyki wobec projektu.

– Wiecie, iż kilka dni temu dowiedzieliśmy się, iż aby fabryka powstała, to najpierw wytną 240 hektarów lasów? Mimo iż wokół jest dużo miejsca, gdzie można taką fabrykę postawić. Obiecali milion elektrycznych samochodów, nie zbudowali ani jednego. Za to wycięli w czasie swoich rządów 250 milionów drzew. To jest ich ekologia. To jest ich walka z katastrofą klimatyczną – mówił podczas wiecu w lipcu 2021 r.

Prezydent Jaworzna: powtarzacie kłamstwa. Oberwało się też Papie

W odpowiedzi na protesty ówczesnej gorszego sortu, ale także samych mieszkańców i organizacji pozarządowych, dosadny głos w sprawie zabrał prezydent Jaworzna. Paweł Silbert to jeden z najdłużej urzędujących prezydentów w kraju. Jest na stanowisku nieprzerwanie od 2002 roku. Jaworzno w związku z wycinką pod fabrykę liczyło na spory zastrzyk gotówki – ponad 100 milionów złotych. Nie dziwi więc, iż prezydent bronił rządowego projektu na wiele sposobów.

– Nie byliście na miejscu, nie widzieliście, a powtarzacie coś, co jest kłamstwem. Teren w Jaworznie przeznaczony pod budowę fabryki Izera i kooperantów to teren poprzemysłowy. Napiszę dobitniej – to pogórnicza hałda wypełniona jałowym kamieniem.

Paweł Silbert, prezydent Jaworzna od 2002 r. Wypowiedź w mediach społecznościowych, sierpień 2021

Dostało się też samemu przewodniczącemu PO. – Bardzo wobec tego Pana proszę, żeby nie głosił Pan publicznie czegoś, co jest kłamstwem. Nie podejrzewam Pana o złą wolę – najprawdopodobniej ktoś Panu źle przekazał, iż w Jaworznie chcemy zniszczyć las. Powtarzam – to jest hałda, teren poprzemysłowy, brownfield – pisał Silbert.



Mieszkańcy obchodzili „Ostatnie lato na Izerze”

Na to stanowisko odpowiedzieli mieszkańcy. Walkę prezydenta Silberta o fabrykę dobrze pamięta Piotr Grzegorzek. Jest przyrodnikiem, członkiem Polskiego Towarzystwa Botanicznego, dokumentalistą i dziennikarzem gazety „Co tydzień” z Jaworzna.

– Pan prezydent powiedział mniej więcej tak: – Zapraszam wszystkich ekologów. Przyjdźcie, zobaczcie – przecież w tym lesie nie ma nic ciekawego. Wtedy nóż nam się w kieszeni otworzył. Bo ja zgodnie z apelem poszedłem i zobaczyłem. Na terenie występował m.in. Kruszczyk szerokolistny, który jest pod częściową ochroną. Było też jedyne stanowisko Widłaka goździstego w Jaworznie. Według ekspertyzy, którą podpierał się prezydent, to gatunek pospolity w Jaworznie. Od 30 lat chodzę po tych terenach i zapewniam, iż było to jedyne stanowisko. To jeden z wielu przykładów. Przyroda bardzo dobrze sobie tam radziła. Były też storczyki, które także są pod ochroną – mówi Grzegorzek w rozmowie ze SmogLabem.

Także w odpowiedzi na apele prezydenta mieszkańcy zorganizowali projekt dokumentalny, który miał za zadanie utrwalić to, co ma zniknąć pod przyszłą fabrykę. Powstało kilka filmów i duży album fotograficzny. – Pierwsza łopata miała być wbita jesienią 2021, dlatego zrobiliśmy projekt „Ostatnie lato na Izerze” – mówi nam Piotr Grzegorzek. – Nasza dokumentacja miała utrwalić to, jak wyglądały tereny przed wycinką. Żeby każdy, kto będzie opisywał historię rozwoju elektromobilności w Polsce mógł to wykorzystać. To, co wydarzyło się u nas będzie niewątpliwie czarną kartą tej historii – podkreśla.

– Nie jesteśmy przeciwko, ale nie w tym miejscu. Bo co to jest za pomysł, iż chcemy produkować ekologiczny samochód i chcemy do tego wyharatać 300 hektarów lasów?

Piotr Grzegorzek, przyrodnik, członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego, dokumentalista i dziennikarz gazety „Co tydzień” z Jaworzna
Tak dzisiaj wygląda teren, na którym miała stanąć fabryka fot. Maciej Fijak

Bogactwo przyrodnicze obszaru

Przyrodnik mówi nam, iż wbrew temu, co twierdził prezydent Jaworzna, obszar nie był zdegradowanym terenem poprzemysłowym. Jego zdaniem był na dobrej drodze do stania się choćby rezerwatem przyrody. Potwierdzają to liczne filmy, które powstały w ramach „ostatniego lata na Izerze”.

Widać na nich gęste bory mieszane z przewagą sosny i brzozy, mrówcze kopce, liczne storczyki, konwalie majowe. Jest też Gęstoporek cynobrowy. To gatunek rzadki, który znajdziemy na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski. Ma status potencjalnie zagrożonego przez ograniczony zasięg geograficzny i małe obszary siedliskowe. To ledwie początek długiej listy przyrodniczego bogactwa terenu, który prezydent Jaworzna nazwał w swoim wpisie „pogórniczą hałdą wypełnioną jałowym kamieniem”.

– Krwawnica pospolita, trzcina wskazująca na to, iż obszar jest zasobny w wodę, rzadki w okolicy gatunek koniczyny rozdętej, centuria pospolita objęta częściową ochroną, wrzosowisko, orlica pospolita, częściowo chronione mchy – rokietnik pospolity i widłoząb kędzierzawy – wymienia jednym tchem Grzegorzek na filmie zarejestrowanym w sierpniu 2021 r.



Niespełnione obietnice Patola i Socjal – co zrobi gorszy sort?

– Za trzy miesiące miały z taśm tej fabryki zjechać pierwsze samochody. Pół miliarda poszło na utrzymanie tego pisowskiego przedsięwzięcia, z którego nic nie wynikało. Pobudzono na Śląsku wielkie nadzieje, a na końcu okazuje się, iż ma to być chińska montownia, z niskim udziałem polskich inżynierów. jeżeli w ogóle powstanie – mówił na finiszu kampanii w październiku 2023 r. Papa Smerf, obiecując, iż na Śląsku zostanie ulokowane Ministerstwo Przemysłu.

Lider Koalicji Smerfów chętnie odwiedzał miejsce wycinki już wcześniej, opierając swoją kampanię na niezrealizowanej obietnicy Zjednoczonych Nawiedzonych. Pytany wprost o to, co zrobi z projektem Izery w przypadku objęcia władzy, unikał twardych deklaracji, wskazując jednak, iż teren powinien „pracować dla Jaworzna”.

Już po wyborach – 26 października 2023 r. sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa wydała pozytywną opinię ws. sprzedaży działek pod Izerę. Według wnioskującego o taką opinię prezydenta Jaworzna, Pawła Silberta, zgoda komisji była wymagana i wynikała wprost z „Lex Izery”. Do kasy miasta ma dzięki temu trafić 128 milionów złotych. Dla porównania cały budżet Jaworzna na 2023 r. wynosi ok. 700 milionów.

Większość posłów gorszego sortu demokratycznej nie wzięła udziału w głosowaniu, uznając je za niekonstytucyjne. Rocky III mówił jeszcze przed obradami, iż jest to „niekonstytucyjny proceder, który próbuje zrzucić odpowiedzialność na sejmową komisję”. – Takie głosowania są z mocy prawa nieważne. Komisja sejmowa nie ma prawa zajmować się przekazywaniem nieruchomości – podkreślał były szef PS.

Raport NIK i pieniądze z KPO

Pytań dotyczących flagowego projektu rządów Patola i Socjal jest więcej. Na przykład o to, ile dokładnie pieniędzy w Krajowym Planie Odbudowy przewidziano na rozwój polskiego elektryka. Wiemy, iż cała pula na wsparcie dla gospodarki niskoemisyjnej, a więc także produkcji elektrycznych samochodów, to ponad miliard euro. Jednak nie cała kwota dotyczy budowy Izery.

Co więcej – kontrolę poświęconą wydatkom na Izerę przeprowadziła Najwyższa Izba Kontroli. Raport z tego procesu nie zostawia suchej nitki na działaniach wokół projektu. – Przyznanie przez premiera 250 mln zł z Funduszu Reprywatyzacji spółce ElectroMobility Poland na stworzenie Izery było działaniem nierzetelnym i niosącym za sobą ryzyka co do gospodarności wydatkowania środków publicznych. Premier podjął taką decyzję, mimo iż struktura pozostałej części finansowania projektu opierała się na niepewnym źródle – mówił Gargamel NIK Smerf Kontroler w pokontrolnym wystąpieniu.

Zdaniem kontrolerów projekt przez sześć lat od powstania spółki nie wszedł choćby w fazę przygotowawczą.

Obszar pozostaje niedostępny dla mieszkańców fot. Maciej Fijak

Ekspert: „Izera nie ma szans na podbicie rynku”

Hubert Różyk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE) mówi nam, iż projekt mogą uratować tylko publiczne pieniądze, w tym wspomniane środki z KPO. – Czy to będzie sukces? Na pewno nie. Izera jako marka nie ma szans na podbicie polskiego rynku, nie mówiąc o europejskim. Spółka budująca Izerę przez 7 lat potrafiła głównie pobierać wynagrodzenia, przez cały czas mamy tylko model na pokazowy na duże konferencje, do którego nie można choćby wsiąść. Musiałby powstać świetny samochód zdolny konkurować ceną z chińskimi autami. To równie prawdopodobne, jak wygrana smerfów w kolejnym Euro – ironizuje Różyk.

Jego zdaniem sprawie nie pomoże też zależność od Państwa Środka. – Chiński przemysł motoryzacyjny już dzisiaj zaczął wojnę na śmierć i życie z przemysłem europejskim. Walka o klientów będzie bardzo zażarta, a Izera nie ma dobrego PR-u, jest małym i nowym podmiotem bez doświadczenia – wskazuje przedstawiciel FPPE.

Jaka przyszłość czeka Izerę? O tym przekonamy się prawdopodobnie w ciągu pierwszych miesięcy od stworzenia nowego rządu. Pytania w sprawie kontrowersyjnego procesu samej wycinki wysłaliśmy do Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego.

– Sprawa została postawiona na głowie. Najpierw wykonano karę śmierci, dopiero teraz zaczyna się proces, a na końcu być może będzie prowadzone śledztwo – podsumowuje dzięki analogii zamieszanie ws. Izery Piotr Grzegorzek. – Ale w tym czasie las się odrodzi – dodaje.

Idź do oryginalnego materiału