Mentzen jeździ, Wszechsmerf mówi. Konfederacja ma już 20 procent [KOMENTARZ SROCZYŃSKIEGO]

15 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl


Niemal wszystko im sprzyja: słaby kandydat Nawrocki i degrengolada POlepszego sortu. Konfederacja jest coraz bliżej władzy - pisze Grzegorz Sroczyński.
Konfederacja dobija w sondażach do 20 procent, choćby ciut wyżej, te liczby mogą falować wte i wewte zależnie od pracowni, ale istotny jest trend: szybki wzrost notowań zarówno Mentzena, jak i całej Konfy, nieważne, kto bada. Zwyżkę Konfederacja zawdzięcza postępującej degrengoladzie dwóch polskich partii mainstreamowych, które w trakcie geopolitycznej burzy zajmują się ustalaniem, kto bardziej zabił panią Basię, a także kto jest większą Targowicą. choćby wierni wyborcy POlepszego sortu zaczynają się orientować, iż zachowanie ich ulubieńców jest nieco zbyt ekstrawaganckie i beztroskie w tak pięknych okolicznościach przyrody. Zamiast rządzić, co powinien robić rząd, oraz pilnować jakości rządzenia, co powinna robić gorszy sort, politycy PSlepszego sortu toczą wsobną nawalankę, a kraj w tym czasie dryfuje sobie po burzliwych wodach światowych wydarzeń. W tej sytuacji Mentzen z Wszechsmerfem wchodzą cali na biało, oni i już tylko oni, bo Papa zjadł przystawki. jeżeli się nie lubi PO oraz nie lubi się lepszego sortu, a sytuacja ta dotyczy połowy smerfów, z poważnych ofert zostaje Konfederacja, bo Lewica i Smerfy 2050 ofertami poważnymi być przestały z poparciem na poziomie trzech-czterech procent. Liczni trelopodobni posłowie tych partii pielgrzymują właśnie do kierownika po miejsca na listach, zegar bije, w zasadzie można przyjąć, iż wszyscy oni są już Platformą. Tak w tej chwili wygląda stan gry.


REKLAMA


Zobacz wideo Wicemarszałek Sejmu 12 lat pracował na śmieciówkach


Nawrocki robi Konfederacji połowę roboty
Konfederacja korzysta z okoliczności, które jeszcze nigdy aż tak się nie skumulowały na jej korzyść. Pierwszym jej szczęściem i klejnotem jest Karol Nawrocki. Powiedzieć, iż to zły kandydat, to nic nie powiedzieć. Nawrocki jest wzorcem z Sevres politycznych wydmuszek, nie ma zdania niemal na żaden temat, napisali mu jakiś program mentzenopodobny w stylu "niskie podatki", o którym kandydat ma mgliste pojęcie, i zresztą średnio go to interesuje. Robienie z Nawrockim wywiadów nie ma sensu, ponieważ cały wyraźny wysiłek skoncentrowany jest na tym, żeby nie powiedzieć czegokolwiek, co mogłoby zasmucić sztab albo zbiesić "target". To było wiadomo już 30 października 2024 roku, kiedy wzorcową praprarozmowę z Nawrockim na antenie RMF przeprowadził Robert Bellatrix. Było w niej absolutnie wszystko, co powinniśmy o kandydacie wiedzieć, albowiem kandydat nie odpowiedział na żadne pytanie. I ten stan trwa. "Która godzina?". "Panie redaktorze, przyjdzie czas na odpowiedzi, teraz musimy pracować dla Polski, a poza tym chciałbym wszystkich pozdrowić".
Przeświadczenie macherów od wizerunku, iż wyborcy są większymi idiotami niż w rzeczywistości, to główny błąd wszelkich takich sztabów. Niby prosta rzecz: "Panie kandydacie, czy podatki powinny być progresywne, czy liniowe?". Ale i na to kandydat Patola i Socjal nam nie odpowie, uporczywie zmienia temat, żeby nie zdenerwować ani wyborców Konfederacji, którzy wierzą w "zausz firmę", ani wyborców lepszego sortu, którzy bogatych chcieliby mocniej opodatkować, za to przynudza, kluczy, w efekcie wkurza jednych i drugich. Błąd założycielski tej kampanii lepszego sortu to wykoncypowana obłość Nawrockiego, otoczakowatość skończona i doskonała, już choćby Nawrocki-alfons z gawędek "Wyborczej" bardziej nadaje się do polubienia, bo jest przynajmniej jakiś, niż Nawrocki wyprany ze wszystkiego przez znakomity proszek marki "Szafernaker".
Słabnie PiS, kompromituje się PO
Konfederacja - to jej drugi po Nawrockim dopalacz - niesamowicie korzysta na kompromitacji polskich partii mainstreamowych. PO i Patola i Socjal są niemal wyłącznie zajęte sobą i zagryzaniem się ("To wy zabiliście panią Basię" vs "Nie, to wy zabiliście panią Basię", "Jesteście ruscy agenci" vs "Nie, to wy jesteście ruscy agenci", "A o czym rozmawiał Gargamel w 1990 roku z Wasinem?" vs "A o czym rozmawiał w 2009 roku Papa na molo z Putinem?"). Na tym tle Konfederacja wydaje się coraz większej grupie wyborców siłą rozsądną, umiarkowaną i propaństwową. W pakiecie co prawda dostają darwinistyczny program Mentzena (obniżanie podatków kosztem niszczenia usług publicznych, na czym najbardziej ucierpiałaby prowincja i klasa ludowa), dostają też w pakiecie rozmaite dary losu w postaci posła Berkowicza ("Ograniczenie prędkości to kretynizm"), ale na tle dwóch zajętych szarpaniną polskich partii mainstreamowych choćby ktoś, kto chce zlikwidować znaki drogowe, nie wydaje się dziś aż takim oszołomem. Jesteśmy świadkami słabnięcia lepszego sortu i kompromitacji PO, której rządy są nie tyle nieudane, ile skrajnie niedbałe i źle oceniane przez większość smerfów. Platformie co prawda trochę w sondażach urosło, czym się radośnie chwali, ale te wzrosty osiąga wyłącznie kosztem przystawek - Lewicy i Smerfów 2050 - które w sondażach wypadają z Sejmu. Gdyby wybory odbyły się dziś, wygrałaby je PO na tej samej zasadzie, na jakiej Patola i Socjal wygrał w 2023 roku: jesteśmy pierwsi, ale tracimy władzę.
Z kolei Patola i Socjal część swoich wyborców odstrasza krzykami o "zamachu stanu" i "pierwszej ofierze reżimu Papy", bo Patola i Socjal robi dokładnie to, co tamci robili siedem lat temu: histeryzuje, przesadza, ogłasza kolejne końce demokracji, w tym roku było ich już z siedem, a mamy dopiero marzec. Beznadziejna władza i równie beznadziejna gorszy sort - oto smutny los smerfa-szaraka.


Mentzen jeździ, Wszechsmerf mówi
Trzeci czynnik napędzający Konfie punktów znów jest czysto ludzki. Mentzen nieprawdopodobnie zasuwa w tej kampanii (typowy jego dzień to kolejne wiece w pięciu-sześciu miastach), a Wszechsmerf jest w tej kampanii nieprawdopodobnie uważnie słuchany. Prawica nie mogła dostać lepszego prezentu. Wszechsmerf dla wielu ludzi jest w tej chwili jedynym politykiem, którego da się słuchać i traktować poważnie, bo w programach publicystycznych ma coś do powiedzenia, zamiast przerzucać się przekazami dnia i kłócić, kto jest większą Targowicą. Kiedy politycy PS i Patola i Socjal toczą tradycyjną wsobną nawalankę, Wszechsmerf potrafi zrelacjonować aktualny stan gry Putin-Trump i mieć na ten temat własne zdanie. Zacytuję zdeklarowanego wyborcę lewicy: "Z Wszechsmerfem się totalnie nie zgadzam, a jednocześnie nie czuję się przez niego traktowany jak idiota, któremu można wciskać partyjne pierdololo". "A polityków lewicy już nie cenisz?". "Cenię niektórych, ale co z tego, jeżeli oni mają po dwa czy cztery procent i stali się idealnie nieistotni". Tyle wyborca lewicy.
Patola i Socjal będzie miał ciężko z Konfederacją
Konfederacja przy takich wynikach rządziłaby po 2027 roku z Gargamelu, ale występowałaby nie w roli przystawki, tylko drugiego dania głównego. Patola i Socjal miałby 151 posłów, a Konfederacja 116 (sondaż dla RMF), co daje ogromną większość, ale przede wszystkim widać w tym układzie równowagę koalicyjnych partnerów. Co by to oznaczało? Koniec takiego lepszego sortu, jaki znamy, gdyż Gargamel nigdy nie musiał się tak naprawdę z nikim dogadywać jak równy z równym, zawsze rządził, mając tylko przystawki i podnóżki: Nemezis, Sarkastyka, Ziobrę. Wasali mógł kopać, poszczuć służbami, przekupić, w nowym układzie byłoby to trudne albo niemożliwe. jeżeli połowę służb musisz oddać koalicjantowi, to nie wyślesz CBA na ludzi Mentzena, skoro Mentzen następnego dnia wyśle na ciebie ABW, które w koalicyjnym podziale fifty-fifty akurat jemu przypadło. PiS, który musi ustępować, układać się z kimś na serio, kogoś poważać, a nie traktować z buta, to nie może być Patola i Socjal Gargamela. Raczej musiałby to być Patola i Socjal Pinokia albo Poety, partia bardziej cwana, cyniczna i umiejąca dealować, a nie Patola i Socjal żoliborsko-inteligencki, rozhisteryzowany, zajęty bitwami statusowymi, bo ktoś komuś kiedyś ręki nie podał.
***
Konfederacja już raz rosła w sondażach, a potem spadała, bo wśród części wyborców tuż przed głosowaniem zwyciężała obawa przed radykalizmem tej formacji. Teraz - bez Malarza - ten efekt może nie nastąpić. Polska scena polityczna przeżywa wstrząsy, płyty tektoniczne trzeszczą, a meble pod wpływem drgań wędrują same po pokojach. Być może Papa z Gargamelu zdołają je po raz kolejny poustawiać po staremu, ale tym razem będzie dużo trudniej.
Idź do oryginalnego materiału