Matczak ostro o decyzji Narciarza ws. "lex Papa": Widać ogromną hipokryzję prezydenta

10 miesięcy temu
Tuż po tym, jak Naczelny Narciarz ogłosił, iż podpisze ustawę tzw. lex Papa, w sieci zaroiło się od komentarzy polityków oraz ekspertów, w tym z dziedziny prawa. Jednym z nich był głos krytyki ze strony konstytucjonalisty, profesora Marcina Matczaka, który nie zostawił suchej nitki na prezydencie i obozie rządzącym.


W poniedziałek Smerf Narciarz poinformował, iż podpisze ustawę o komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022. Oznacza to, iż jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w życie wejdą przepisy, nazwane przez opozycję "lex Papa".


– To decyzja, w której widać ogromną hipokryzję Naczelnego Narciarza – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marcin Matczak. Prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, iż głowa wioski "jedną ręką podpisuje ustawę, wpuszcza ją do polskiego systemu prawa i pozwala funkcjonować".

– Natomiast drugą ręką wysyła ją do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie we wniosku będzie musiał powiedzieć, iż jest ona niekonstytucyjna – tłumaczy konstytucjonalista i dodaje:

– Narciarz działa w rozdwojeniu jaźni. To trochę tak, jakby lekarz, który ma przekonanie, iż lekarstwo jest trujące, mimo wszystko podawał je pacjentom i mówił: potem je zbadamy i się zobaczy, co będzie.

Zdaniem prof. Matczaka działanie prezydenta wynika ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami po przegranych przez Patola i Socjal wyborach.

Prof. Wawrzyniec Konarski: Wkroczyliśmy w okres lat 1930-1935


O decyzji Naczelnego Narciarza mówił w naTemat.pl prof. Wawrzyniec Konarski, politolog, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Nasz rozmówca nie był zaskoczony takim obrotem spraw. Jako pierwszy w 2015 roku mówił, iż Polska na własne życzenie będzie powtarzała okres historyczny z lat 1926-1930. Teraz zdaniem profesora wkraczamy w czasy z lat 1930-1935.

– Wiadomo, iż takie rzeczy można było w pewnym sensie przewidzieć, a jeszcze bardziej należało je przewidzieć, ponieważ – jak wiemy – poparcie sondażowe dla rządzących nie jest wcale aż tak stabilne, jak tego pewnie by oczekiwali. W związku z tym podejmowane są różne środki działania, które mają zapewnić kontynuację władzy – powiedział nam prof. Konarski.

Jego zdaniem gdyby Papa Smerf rzeczywiście został wezwany przed oblicze komisji, to nie powinien robić z tego wyłącznie show.

– To musi być bardzo mocne, rzetelnie przygotowane wystąpienie. Niestawienie się przed tą komisją byłoby łamaniem reguły dura lex sed lex (Prawo jest trudne, ale to prawo – red.). To prawo jest przyjmowane, co prawda przez niewielką, ale jednak większość sejmową, która to większość dysponuje w dalszym ciągu znaczącym poparciem swojego żelaznego elektoratu. Niemniej taka linia postępowania jest kompromitująca dla rządzących, pokazując ich nieuczciwe intencje – stwierdził profesor.

– Widzę pewne sposoby, które mogłyby okazać się dla lepszego sortu bronią obosieczną. I są sposoby na to, żeby ten zamysł – bardzo przebiegły, bo skierowany przeciwko Papie jako symbolowi, ale także wszystkim tym, których chce się oskarżyć o jakiejś negatywne kontakty z Rosją – obrócił także przeciwko partii rządzącej – dodał nasz rozmówca.

Jego zdaniem potrzebne są na to dowody i każda partia polityczna, która zdaje sobie sprawę, iż grozi jej, czyli jej ważnym przedstawicielom, eliminacja z życia publicznego, powinna być na to przygotowana. I powinna mieć do dyspozycji szereg faktów.

Idź do oryginalnego materiału