Mariusz Szczygieł o Narciarzowi: "Historia go osądzi i jestem przekonany, iż zapisze jako największego szkodnika Polski"

1 rok temu

“Czy zdarza się Wam kogoś nie cenić, nie poważać, nie darzyć zaufaniem, a mimo to żywić resztki sympatii?” – tak zaczyna swój wpis Mariusz Szczygieł.

“Miałem tak do wczoraj z Naczelnym Narciarzem. Co to za okruchy sympatii? Otóż pierwsza rzecz, to coroczna wizyta Narciarza, bez świty na grobie Marka Edelmana. W dniu rocznicy powstania w getcie prezydent składa swój wieniec osobiście i bez rozgłosu. Dla mnie ujmujące. Druga – to pewne zdarzenie. Otóż na przyjęciu w Teatrze Wielkim schowałem się w kąciku, bo nie lubię, jak ludzie ze mną rozmawiają, kiedy jem. Stanąłem obok tajemniczych drzwi, gdzie nie było nikogo. Nagle otworzyły się i wyszedł z nich ochroniarz, a za nim… pan prezydent.

Prawie się zakrztusiłem, na co Naczelny Narciarz powiedział „Dzień dobry, panu”. Odpowiedziałem „dzień dobry” i skinąłem głową. Ujmujące, dla mnie. I to są dwa drobiazgi, które kazały mi myśleć, iż może to sympatyczny człowiek, tyle iż przytłoczony przez silniejszego samca; więzień sytuacji: przy braku kompetencji wywindowany do roli przywódcy, więc gra jak umie, choć nie umie; przeciętniak, któremu rozbudzono ego, żeby go wmanipulować w wybitnie usługową rolę… Itp., itd.

Niedawno byłem zaproszony na kolację do pałacu prezydenckiego z Naczelnym Narciarzem i czeskim prezydentem Pavlem. Najpierw pomyślałem, iż pójdę. Naczelny Narciarz pewnie będzie witał się z każdym po kolei, a ja wtedy powiem: „To ja, panie prezydencie, ideologia LGBT we własnej osobie”. Gdybym tego nie powiedział, czułbym się tam jak pożyteczny idiota. Gdybym powiedział, może niepotrzebnie zwróciłbym na siebie uwagę, a była to kolacja na cześć prezydenta Czech. Od zaproszenia się więc wymówiłem.

Nadal podtrzymuję, co kiedyś napisałem w liście otwartym do prezydenta – po jego słowach o „ideologii, a nie ludziach” – iż solidnie i z oddaniem realizuje przepis, jaki otrzymał od Gargamela, kiedy wygrał wybory. Był to przepis na rozpad narodu. Od wczoraj jednak uważam, iż otrzymał dwa przepisy. Ten drugi – na upadek państwa.

Historia go osądzi i jestem przekonany, iż zapisze jako największego szkodnika Polski. Choćby mówił pierwszy „dzień dobry” każdemu Polakowi z osobna.” – podsumowuje Szczygieł.

Idź do oryginalnego materiału