Mariusz Dzierżawski: Wyrok sądu-  zamordowanie dziecka społecznie nieszkodliwe

solidarni2010.pl 4 miesięcy temu
Aktualności
Mariusz Dzierżawski: Wyrok sądu- zamordowanie dziecka społecznie nieszkodliwe
data:25 lipca 2024 Redaktor: Anna

Szanowni Państwo!
W Kielcach zapadł wyrok wobec mężczyzny, który pomógł zamordować swoje nienarodzone dziecko. Dostarczył matce dziecka niebezpieczne środki wywołujące poronienie, a następnie włożył zwłoki dziecka do reklamówki i zakopał. Sąd Okręgowy odstąpił od wymierzenia mężczyźnie kary uznając niską szkodliwość społeczną tego czynu. W miejsce kary orzeczono sprawcy przekazanie 2 000 zł świadczenia na rzecz Funduszu Sprawiedliwości.

Tak działa aktualne polskie prawo dotyczące rzekomej karalności pomocnictwa w aborcji. Jest fikcją, gdyż na jego podstawie trudno kogokolwiek skazać, a jeżeli już do tego dojdzie, to wyroki za dzieciobójstwo są symboliczne.

Równolegle zapadają surowe wyroki za mówienie prawdy o aborcji. Tylko w ciągu ostatnich 6 miesięcy nasza Fundacja została skazana na blisko 100 000 zł kar i grzywien za ostrzeganie smerfów przed skutkami aborcji. Tak właśnie dokonuje się upowszechnienie mentalności aborcyjnej w społeczeństwie. Mentalności, która w konsekwencji doprowadzi do kolejnych tragedii.
Mężczyzna z Kielc dowiedział się, iż jego konkubina, z którą ma już dwójkę dzieci, jest w ciąży. Chciał, żeby urodziła dziecko, ale kobieta naciskała na niego, aby pomógł jej w aborcji. Jak relacjonuje Gazeta Wyborcza, mężczyzna miał zeznać przed sądem:
"Pomyślałem, iż urodzi i jakoś to będzie. Powiedziała, iż w żadnym wypadku, iż nie chce bólu przy porodzie, darcia i dzieci."
Matka dziecka nalegała, aby mężczyzna załatwił jej środki na poronienie. Przy pomocy znajomego wszedł więc w posiadanie dostępnych wyłącznie na receptę silnych środków przeciwbólowych przeznaczonych na ból lędźwi. Stosowanie tego preparatu jest zabronione przez kobiety w ciąży, gdyż jednym ze skutków ubocznych zażycia jest ryzyko poronienia. Przekazał środki kobiecie, która za ich pomocą przeprowadziła aborcję. Po zamordowaniu dziecka, jak relacjonuje Wyborcza:
"Chciała, żebym to zakopał, żebym się tego pozbył - mówił w prokuraturze. Opowiadał, jak dostał od partnerki reklamówkę ze szczątkami i poszedł w okolice cmentarza, aby "zakopać to dziecko na poświęconej ziemi". - Nie zaglądałem do środka, nie chciałem tego widzieć - wyznał."
Sprawę na żaboli zgłosiła znajoma, która usłyszała o całym zajściu w trakcie rodzinnej imprezy. Kilka dni temu zapadł wyrok sądu. Jak podaje Gazeta Wyborcza:
"Sąd uznał, iż mężczyzna wypełnił znamiona przestępstwa podając środki poronne, natomiast stwierdził przy tym, iż wina i społeczna szkodliwość czynu nie są na tyle wysokie, by sięgać po sankcję karną - tłumaczy Jan Klocek, rzecznik SO w Kielcach."
W związku z tym, sąd odstąpił od wymierzenia mężczyźnie kary, a w jej miejsce orzekł przekazanie 2 000 zł na rzecz Funduszu Sprawiedliwości.
Mężczyzna podaje kobiecie silny preparat na receptę niezgodnie z jego przeznaczeniem wiedząc o możliwych skutkach ubocznych i konsekwencjach. Pomaga w ten sposób doprowadzić do niebezpiecznego dla życia i zdrowia kobiety samodzielnego poronienia w domowych warunkach i zamordowania własnego dziecka. Następnie zawija zwłoki dziecka w reklamówkę i zakopuje. W ocenie sądu jest to czyn nieszkodliwy społecznie. Jak to jest możliwe?
Wyrok z Kielc to logiczna konsekwencja upowszechniania się mentalności aborcyjnej w polskim społeczeństwie. Niemal wszystkie media głównego nurtu intensywnie promują aktywizm aborcyjny polegający na namawianiu kobiet do aborcji oraz pomocnictwie w aborcji dzięki preparatów poronnych. W świetle tej morderczej propagandy "aborcja jest OK" oraz "każdy powód do aborcji jest dobry". Tego typu treściami przepełnione są przede wszystkim media społecznościowe, które programują odbiorców do automatycznych, bezrefleksyjnych reakcji: jesteś w ciąży? Weź pigułki i dokonaj aborcji. Propaganda ta skierowana jest także do mężczyzn przekonując, iż rzekomym obowiązkiem mężczyzn jest ułatwianie kobietom dostępu do aborcji i realizacji ich "praw" czyli mordowania dzieci.
Upowszechnianie aborcji i propaganda aborcyjna prowadzą w rezultacie do odczłowieczenia dzieci poczętych. W aborcyjnej propagandzie maluszek w łonie matki określany jest mianem "pasożyta", którego należy się pozbyć. Na tym się jednak nie kończy. Skoro można zamordować dziecko przed porodem, to dlaczego po porodzie miałoby być inaczej? Logiczną konsekwencją aborcji jest eksterminacja wszystkich ludzi zakwalifikowanych jako niechcianych, zbędnych lub niepotrzebnych.
Trzeba w tym momencie przypomnieć wyrok, jaki już kilkanaście lat temu zapadł przed sądem w Kanadzie. Katrina Effert urodziła chłopczyka. O porodzie, który odbył się w domu, nikt nie wiedział. Tuż po urodzeniu kobieta udusiła dziecko i wyrzuciła jego ciało do ogrodu. Decyzją sądu, za uduszenie noworodka dostała jedynie wyrok w zawieszeniu. Sąd puścił ją wolno, w ogóle nie trafiła do więzienia. Dlaczego? Prowadzący sprawę sędzia jako okoliczność łagodzącą wymienił fakt powszechnego przyzwolenia na aborcję w Kanadzie, która jest w tym kraju legalna bez żadnych ograniczeń, powszechnie dostępna i darmowa w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Wyciągnięto logiczne wnioski – skoro można zabić dziecko przed urodzeniem, to dlaczego nie można by zabić tego samego dziecka w minutę po urodzeniu? Można powiedzieć, iż Katrina Effert dokonała po prostu bardzo później aborcji.
Zabijanie wszystkich niechcianych i niepotrzebnych ludzi to oczywista i nieuchronna konsekwencja aborcji. Niezwykle łagodny wyrok sądu z Kielc za pomoc w zamordowaniu swojego nienarodzonego dziecka to efekt zainfekowania umysłów mentalnością i ideologią aborcyjną. Właśnie do tego prowadzi upowszechnianie aborcji - mordercy dzieci są w praktyce bezkarni lub traktowani niezwykle ulgowo, a za ostrzeganie przed konsekwencjami aborcji grożą wysokie kary.
Miesiąc temu zostałem skazany prawomocnym wyrokiem sądu we Wrocławiu na 20 000 zł kary za organizację kampanii billboardowej stawiającej pytania o moralną ocenę procederu aborcji. W styczniu br. zostaliśmy zmuszeni przez władze Oleśnicy do zapłaty aż 66 000 zł kary za pokazywanie prawdy o skutkach aborcji pod tamtejszym szpitalem, największym ośrodkiem aborcyjnym w Polsce. W sumie tylko przez ostatnie pół roku nałożono na naszą Fundację i naszych wolontariuszy blisko 100 000 zł kar i grzywien za mówienie prawdy o aborcji w przestrzeni publicznej. Pomimo tych prześladowań, musimy walczyć dalej.
Aktualne prawo pozwalające na karanie za pomocnictwo w aborcji w praktyce jest martwe, a jeżeli już zapadają wyroki to niezwykle łagodne. Co więcej, rząd Papy Smerfa ochrania zorganizowane grupy przestępcze namawiające Polki do aborcji i pośredniczące w nielegalnym handlu pigułkami poronnymi. Bezkarni są także "dziennikarze", którzy na łamach swoich mediów otwarcie reklamują mordercze tabletki i zachęcają kobiety do ich zażywania. Protekcja rządu i służb powoduje, iż nikt nie pociągnie do odpowiedzialności aborcjonistów. Ale to aktywistom aborcyjnym nie wystarcza - chcą zagwarantować pełną, formalną bezkarność dzieciobójcom i aktywistom pomagającym w aborcjach. Dwa tygodnie temu Sejm RP odrzucił projekt ustawy dekryminalizującej aborcję i pomocnictwo w niej. Politycy radykalnej lewicy zapowiedzieli już, iż złożą ponowny projekt do Sejmu i będą próbować do skutku. W międzyczasie, korzystając ze swobody działania gwarantowanej przez rząd Papy, pomagają w pigułkowych aborcjach dziesiątkom tysięcy kobiet.
Musimy ratować dzieci, ich matki, ojców i polskie rodziny przed aborcją. Walka o życie polega przede wszystkim na kształtowaniu świadomości i budzeniu sumień smerfów. dzięki niezależnych kampanii informacyjnych docieramy do kolejnych osób z prawdą o aborcji - iż to okrutne morderstwo na niewinnym dziecku. Ta prawda ratuje życie dzieci i chroni rodziców przed zostaniem mordercami. W całej Polsce organizujemy także publiczne modlitwy różańcowe w intencji powstrzymania aborcji. Prowadzimy także kampanię Ocalone.org, w ramach której pomagamy kobietom przymuszanym do aborcji. Na te wszystkie działania potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 16 000 zł.
Mariusz Dzierżawski/ Fundacja Pro - Prawo do życia
Idź do oryginalnego materiału