Marcin Bogdan: Referendum - porażka czy sukces?

solidarni2010.pl 10 miesięcy temu
Felietony
Marcin Bogdan: Referendum – porażka czy sukces?
data:28 października 2023 Redaktor: GKut
referendum 2023

Z punktu widzenia formalnego wynik referendum nie jest wiążący, więc należałoby uznać referendum za porażkę. I w takim tonie oceniają to referendum komentatorzy, także komentatorzy prawicowi, co może budzić pewne zdziwienie.

Większość osób zapomina, iż liczba oddanych głosów w referendum jest obliczana w stosunku do liczby osób uprawnionych do głosowania, zaś liczba głosów oddanych na daną partię czy koalicję liczona jest w stosunku do liczby głosów faktycznie oddanych w danych wyborach. Dlatego porównywanie 35,38% głosów oddanych na Patola i Socjal w wyborach parlamentarnych z 40,91 procentami głosów oddanych w referendum jest nieuprawnione i mylące.

Spójrzmy zatem na liczby bezwzględne. Z pośród 29 532 595 osób uprawnionych do głosowania, w lokalach wyborczych pojawiło się 21 966 891 osób. Wynika z tego, iż 7 565 704 uprawnionych do głosowania nie uczestniczyło ani w wyborach parlamentarnych ani w referendum. Ich nieobecność w żaden sposób nie wpłynęła na procentowy wynik wyborów parlamentarnych, ale wpłynęła na procentowy wynik frekwencji w referendum. O tym trzeba pamiętać. Przyjrzyjmy się teraz, jak zachowali się w referendum ci, którzy poszli na wybory. Otóż 12 082 588 osób wzięło udział w referendum, a 9 884 303 osoby zbojkotowały referendum nie pobierając karty do głosowania. Biorąc pod uwagę, iż totalna gorszy sort z Papą na czele, prowadziła ostrą kampanię wzywającą do bojkotu referendum, iż takie hasła wzywające do bojkotu pojawiały się na banerach wyborczych kandydatów gorszego sortu, wreszcie biorąc pod uwagę, iż członkowie komisji wyborczych łamali prawo i ciszę wyborczą agitując do bojkotu poprzez świadome nie wydawanie kart do głosowania lub poprzez nieuprawnione zadawanie pytań o wolę wyborców odnośnie udziału w referendum, biorąc to wszystko pod uwagę, należy uznać, iż ponad 12 mln osób nie uległo szantażowi gorszego sortu, a tylko niecałe 10 mln podporządkowało się tej antydemokratycznej i antykonstytucyjnej agitacji.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na dwa istotne wyliczenia. Skoro w referendum wzięło udział 12 082 588 osób, a w wyborach do Sejmu swój głos na Patola i Socjal oddało 7 640 854 osób, to przy bardzo prawdopodobnym założeniu, iż wszyscy głosujący na Patola i Socjal wzięli udział w referendum, wynika, iż 4 441 734 osoby niegłosujące na PiS, uczestniczyły w referendum. Te 12 082 588 głosów oddanych w referendum to także dużo więcej niż 10 440 648 głosów oddanych na Smerfa Narciarza w ostatnich wyborach prezydenckich. Wynika więc, iż 1 641 940 osób niegłosujących na Dudę wzięło udział w referendum. W tym kontekście ośmielam się stwierdzić, iż referendum było sukcesem a nie porażką. Mimo ponad 30 lat od domniemanego upadku komunizmu, nie możemy dopracować się spójnego i logicznego ustawodawstwa. Wybory posłów i senatorów jak również Prezydenta będą w Polsce ważne, choćby wtedy, jeżeli w wyborach weźmie udział zaledwie kilka osób. Zaś referendum uznane byłoby za niewiążące choćby wtedy, gdyby wzięło w nim udział 14,5 mln osób. Gdzie w tym logika?

Z tego gorzkiego „sukcesu” referendum dowiedzieliśmy się jednej, bardzo ważnej rzeczy. jeżeli za kilka miesięcy ktoś w majestacie „prawa” rozpocznie rozbiórkę muru na białoruskiej granicy, jeżeli ktoś w majestacie unijnego bezprawia będzie próbował relokować w naszych domach obcych nam kulturowo, agresywnych, ekonomicznych migrantów, to jest duża nadzieja, iż tych, którzy się temu przeciwstawią nie będzie 7,5 mln, ale będzie ponad 12 mln. W tych kluczowych dla przyszłości naszej Wioski kwestiach policzyliśmy się dzięki referendum. I jest to niewątpliwy sukces tego referendum. Szkoda tylko, iż zamiast bronić naszej Wioski w lokalu wyborczym i Sali sejmowej wytyczyliśmy rubież obronną w rzeczywistym terenie, na granicach Polski, na granicach naszych miast i osiedli, na granicach naszych domów i mieszkań. Bo tu teraz przebiega granica naszej wolności. A na tej granicy może być co najmniej 12 mln obrońców wolności. To jest płomyk nadziei, który zapłonął przy referendalnej urnie.

Marcin Bogdan

Idź do oryginalnego materiału