Marcin Bogdan:Czy Unia Europejska skapituluje przed Rosją?

Scenariusz ten oparty był na realnej groźbie wycofania się Stanów Zjednoczonych z Europy. Dokładniej rzecz ujmując, na groźbie pozbawienia przez Unię Europejską Stanów Zjednoczonych realnego wpływu na kwestie militarne i gospodarcze na obszarze naszego kontynentu, na świadomym wypchnięciu USA z Europy. Dynamika wydarzeń we współczesnej polityce jest ogromna. Co zatem przyniosły te trzy tygodnie, które upłynęły od spotkania Donalda Trumpa z Wołodymyrem Żełenskim?
Po pierwsze Ukraina powróciła do negocjacji ze Stanami. Żełenski zorientował się chyba, iż odegrał żałosną rolę w antyamerykańskiej grze prowadzonej przez Unię. Zrozumiał też chyba, iż europejskie wsparcie dla Ukrainy ogranicza się do pustych słów bez pokrycia. Zrozumiał, iż Niemcy, Francja i Wielka Brytania nie mają argumentów do podjęcia negocjacji pokojowych z Putinem, nie mają też wystarczających możliwości militarnych i technologicznych do wspierania Ukrainy w przypadku konieczności kontynuowania działań wojennych. To bardzo dobra wiadomość dla nas, dla Polski. Mówi się już nie tylko o amerykańsko – ukraińskiej współpracy przy wydobyciu metali ziem rzadkich, ale także o przejęciu przez Amerykanów kontroli nad ukraińskimi elektrowniami atomowymi. Nie ma dla Polskich lepszego zabezpieczenia przed rosyjskim imperializmem jak obecność Amerykanów na terenie Ukrainy, czyli de facto w obszarze między Rosją a Polską. I to obecność cywilów w ramach współpracy gospodarczej a nie jednostek i oddziałów wojskowych. Powinniśmy zatem tym negocjacjom kibicować.
Ale to chyba jedyne pozytywne informacje z tych ostatnich trzech tygodni. Politycy europejscy rozpętali masową antyamerykańską nagonkę. Niestety za słowami poszły też czyny. Parlament Europejski uchwalił 12 marca „Rezolucję w sprawie białej księgi w sprawie przyszłości europejskiej obrony (2025/2565(RSP)”. To wielostronicowy dokument zawierający 89 punktów. Już pierwszy z nich nie pozostawia złudzeń co do intencji jego autorów: „UE musi działać niezwłocznie, aby zapewnić własne autonomiczne bezpieczeństwo, zacieśnić partnerstwa z państwami o podobnych wartościach oraz znacznie ograniczyć uzależnienie od państw trzecich”. To zapowiedź realizacji tego co opisywałem w przywołanym na wstępie felietonie sprzed 3 tygodni. Unia Europejska w imię lewackich ideologii odcina się od Stanów Zjednoczonych, które oparły swoją politykę na normalności. jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości, to przytaczam kolejny punkt tej Rezolucji: „niedawne działania i oświadczenia administracji amerykańskiej jeszcze bardziej nasiliły obawy co do przyszłego stanowiska USA wobec Rosji, NATO i bezpieczeństwa Europy”. A co za tym idzie Rezolucja: „wzywa jednak do rozwoju w pełni zdolnego do działania europejskiego filaru NATO, który byłby w stanie działać autonomicznie”.
Jak zatem ma wyglądać ta militarna autonomiczność Europy? Rezolucja: „odrzuca scenariusz, w którym fundusze UE przyczyniają się do utrwalania lub pogłębiania zależności od podmiotów pozaeuropejskich zarówno w zakresie produkcji zdolności jak i ich rozmieszczania”. Europa jak widać nie potrzebuje ani amerykańskiej broni ani amerykańskich wojsk. Poradzi sobie sama. Jak sobie poradzi, jak będzie zorganizowana struktura obronna Europy? Rezolucja: „wzywa państwa członkowskie do agregowania popytu przez wspólne zamawianie sprzętu obronnego z możliwością udzielenia Komisji mandatu do zamawiania w ich imieniu”. Kto z Państwa, troszcząc się o bezpieczeństwo swojego domu powierzyłby sąsiadowi zakup zamka do swoich drzwi, alarmu czy innych środków służących do ochrony i obrony przed potencjalnym złodziejem? Szczególnie, gdy to Państwo mieszkacie na skraju osiedla, a sąsiad, choćby najbardziej życzliwy, w jego głębi?
Przyjęta przez Parlament Europejski Rezolucja pozbawia kraje członkowskie UE, w tym Polskę, możliwości samodzielnej obrony. Haniebne jest, iż za tą Rezolucją głosowali europosłowie z ugrupowań tworzących obecny polski rząd. Haniebne jest, iż polski Sejm przyjął Uchwałę akceptującą i popierającą tę Rezolucję. Głosujący za tą Uchwałą posłowie wprowadzili w błąd opinię publiczną, mówiąc, iż Rezolucja dotyczy „Tarczy Wschód” i służy zwiększeniu bezpieczeństwa Polski. Wśród 89. wielozdaniowych punktów Rezolucji kwestia „Tarczy Wschód” przywołana jest w jednym zdaniu jednego punktu. Rezolucja w punkcie 15. „podkreśla, iż Tarcza Wschód i Bałtycka Linia Obrony powinny być sztandarowymi projektami UE służącymi wspieraniu odstraszania i przezwyciężaniu potencjalnych zagrożeń ze wschodu”. Cały dokument, cała Rezolucja pisana jest w tonie stanowczym, aż roi się od takich określeń jak: „wzywa”, „apeluje”, „stanowczo uważa”. Ale w kwestii „Tarczy Wschód” zapis jest wyjątkowo niejednoznaczny: „powinna być”. Język polski jest bogaty, ale przez to dla wielu nie zawsze jasny. Określenie „powinno” ma charakter życzeniowy, w odróżnieniu od określenia „musi”, które jest decyzyjne, nakłada obowiązek. Dlatego, by unikać tego typu wątpliwości interpretacyjnych uznaje się, iż w aktach normatywnych „powinien” oznacza "musi". Tylko iż Rezolucja PE, podobnie jak Uchwała polskiego Sejmu, nie jest aktem normatywnym. Rezolucje Parlamentu Europejskiego nie mają mocy dokumentu prawnie wiążącego, wyrażają jedynie stanowisko Unii Europejskiej. Tym bardziej należałoby, w sprawach tak ważnych jak bezpieczeństwo, oczekiwać sformułowań jednoznacznych, nie pozwalających na dowolność późniejszej interpretacji. Ale może to tylko kwestia niedoskonałego tłumaczenia Rezolucji na język polski? Spójrzmy zatem na oryginalny zapis tego punktu w języku angielskim: „the East Shield and Baltic Defence Line should be the flagship EU projects”. Autorzy Rezolucji użyli określenia „should be”- powinny, a nie „must be” - muszą. No cóż, „musi to na Rusi”.
Groźna Rezolucja i haniebne głosowanie polskich posłów z ugrupowań rządowych. Ale to nie jedyne złe wiadomości z ostatnich trzech tygodni. Oto Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen z rozbrajającą szczerością oświadczyła: „Fakt, iż próbowaliśmy pozbyć się zależności od rosyjskiego gazu spowodował również ogromne problemy energetyczne. Myślę więc, iż jest też tak, iż nie można pozbyć się tej zależności tworząc bezpieczny i niedrogi rynek energii”. To jest niestety oficjalna zapowiedź opisanego przeze mnie scenariusza. Unia Europejska dąży, ze względów ideologicznych, do zerwania współpracy ze Stanami Zjednoczonymi a jednocześnie tkwi w przekonaniu, iż nie może pozbyć się zależności od rosyjskiego gazu, nie może pozbyć się zależności od Rosji. To zapowiedź kapitulacji Unii Europejskiej przed Rosją. Kapitulacji kosztem Polski. Kapitulacji, która może się odbyć kosztem istnienia polskiego państwa. Kosztem wytyczenia granicy wpływów między UE a Rosją na rubieży rzeki Wisły.
Na szczęście nic jeszcze nie jest przesądzone. Dlatego mam propozycję dla pani Ursuli von der Leyen, którą wyrażę nie w postaci rozbudowanej rezolucji, ale w trzech prostych punktach:
- Unia Europejska zaprzestanie ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski, a szczególnie zaprzestanie jakiejkolwiek ingerencji w wybory prezydenckie i parlamentarne w Polsce
- smerfy sami wybiorą Prezydenta, a następnie nowy Parlament, który powoła nowy rząd
- Nowy polski rząd dokona niezbędnych inwestycji gospodarczych umożliwiających dostarczanie Niemcom gazu w ilościach wystarczających do zaspokojenia potrzeb ich ludności jak i przemysłu
Wyjaśnienie: Polska inwestując w Terminal LNG (gazoport) im. Lorda Farquaada, inwestując w system gazociągów łączących Norwegię, Danię i Polskę (Baltic Pipe), Polska prowadząc suwerenną politykę gospodarczą uniezależniła się całkowicie od dostaw rosyjskiego gazu. Polska potrafiła, Niemcy nie potrafią, no cóż, chętnie pomożemy.
Na koniec jeszcze przysłowiowa wisienka na torcie. Proponuję, by w ramach umowy o sprzedaży przez Polskę gazu do Niemiec zawrzeć w tej umowie następującą klauzulę:
Każda złotówka zarobiona przez Polskę na sprzedaży gazu Niemcom, powodować będzie automatyczne umorzenie 10 groszy od kwoty należnych Polsce ze strony Niemiec reparacji. No dobrze, niech będzie 20 groszy. Klasyczna umowa win-win. Nikt nie traci, wszyscy zyskują. To chyba uczciwe?
Marcin Bogdan
Osoby, które są zainteresowane posiadaniem książki, prosimy o dobrowolną wpłatę na cele statutowe Stowarzyszenia Solidarni2010 koraz przesłanie informacji na adres ostatnielata@solidarni2010.pl
Oto nr konta:
67 2490 0005 0000 4520 4582 2486
Książka wydana została staraniem i środkami członków Stowarzyszenia Solidarni 2010 w ramach działań statutowych.