Marcin Bogdan: Beatyfikacja Rodziny Ulmów lekcją nie tylko historii

solidarni2010.pl 1 rok temu
Felietony
Marcin Bogdan: Beatyfikacja Rodziny Ulmów lekcją nie tylko historii
data:19 września 2023 Redaktor: Agnieszka
rodzina Ulmów beatyfikacja Rodziny Ulmów Markowa Żydzi Niemcy II wojna światowa pokuta historia Marcin Bogdan

Markowa na Podkarpaciu była przed II wojną światową dużą wsią, liczyła ok. 4,5 tys. mieszkańców, w tym ok. 120 Żydów. w tej chwili w Markowej mieszka ok. 4 tys. osób. I to tu, właśnie w Markowej, odbyły się Uroczystości Beatyfikacji Rodziny Ulmów, na które przybyło blisko 40 tys. pielgrzymów z całej Polski. W Uroczystościach uczestniczyły najważniejsze osoby w państwie z Prezydentem, Premierem, Marszałkiem Sejmu i Wicemarszałkiem Senatu na czele. Z dostojników Kościelnych obecni byli między innymi Kardynałowie Robert Sarah, Gerhard Müller oraz prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych Kardynał Marcello Semeraro, który przewodniczył Uroczystościom.

Pielgrzymi zmierzający na uroczystość beatyfikacji rodziny Ulmów w Markowej. fot. Marcin Bogdan

Dla tak małej miejscowości było to ogromne wydarzenie, ale też i wyzwanie organizacyjno – logistyczne. Trzeba przyznać, iż wszystko zostało przygotowane perfekcyjnie, samochody i autokary kierowane były na przygotowane parkingi, zlokalizowane często wzdłuż wąskich lokalnych dróg wijących się po pagórkach. Kierujący ruchem żabolenci byli bardzo życzliwi i uśmiechnięci, choć forma przekazywanych informacji „stamtąd dojdziecie państwo pieszo na miejsce imprezy” była czasem zaskakująca. Widać nie wszyscy znają słowo uroczystość, które przecież nie ma wymiaru wyłącznie religijnego i powinno być znane także osobom niewierzącym.

Można powiedzieć, iż liczą się czyny a nie słowa, ale słowa są też ważne, bo dają świadectwo. Mogliśmy się o tym przekonać pod koniec Uroczystości. Najpierw podczas bezpośredniego połączenia z Watykanem Papież Franciszek poprosił zebranych na placu św. Piotra w Rzymie oraz w Markowej o „aplauz dla Rodziny Ulmów”. Przemawiający chwilę później Naczelny Narciarz powiedział „Jako ludzie wierzący modlimy się dzisiaj, modlimy się dzisiaj za Rodzinę Ulmów i za ich wstawiennictwem do Pana Boga o opiekę nad naszą Ojczyzną i nad wszystkimi rodzinami”. Prezydent mówił o modlitwie a papież prosił o oklaski. Słowa są ważne, bo słowa dają świadectwo.

W tym szczególnym dniu Beatyfikacji Rodziny Ulmów duży dyskomfort przeżywały polskojęzyczne media zarządzane przez niemiecki kapitał. Oni też doskonale wiedzą, iż słowa są ważne. Dlatego nie skupiali się w swoich tekstach ani na heroicznym czynie polskiej rodziny ani na barbarzyństwie Niemców. Eksponowali, także w tytułach tekstów, jakże przewrotną informację, iż Ulmów wydał polski żabol. Włodzimierz Leś – bo to o nim mowa – był granatowym żabolem. Granatowa żabole została powołana przez Hansa Franka i była formacją III Rzeczy na okupowanych terenach Polski. Nie zachowały się wprawdzie twarde dowody na to, iż to Leś zadenuncjował Niemcom Ulmów, ale są mocne poszlaki wskazujące, iż tak właśnie było. Były za to jednoznaczne dowody na to, iż Leś kolaborował z Niemcami. Dlatego Polskie Państwo Podziemne wydało na niego wyrok śmierci, który został skutecznie wykonany 10 września 1944 roku. Państwo Polskie stanęło na wysokości zadana, zdało egzamin. Innym aktywnym uczestnikiem egzekucji w Markowej był czeski volksdeutsch, żandarm Josef Kokott. Jak zeznali świadkowie osobiście zamordował co najmniej troje dzieci Ulmów. Kokott po wojnie zamieszkał w Czechosłowacji, a w grudniu 1957 został w ramach ekstradycji przekazany w ręce polskiej prokuratury. W roku 1958 został skazany na karę śmierci, którą po roku zamieniono na dożywotnie więzienie, a po kolejnych kilkunastu latach karę dożywocia zamieniono na karę 25-ciu lat pozbawienia wolności. Josef Kokott nie doczekał wolności, zmarł w polskim więzieniu 3 lata przed upływem ostatecznego wyroku. Można zatem powiedzieć, iż w tym przypadku także Czechosłowacja i PRL stanęły na wysokości zadania.

Żadnej kary nie ponieśli Niemcy, który uczestniczyli w tej zbrodni. Dowódca oddziału, który dokonał bestialskiego mordu, porucznik Eilert Dieken, po wojnie przeszedł pomyślnie denazyfikację i powrócił do swojej rodzinnej miejscowości Esens w Dolnej Saksonii na północy Niemiec. Był poważanym mieszkańcem, ojcem rodziny, kontynuował też służbę w żaboli, którą rozpoczął jeszcze przed wojną, a ugruntował podczas wojny jako dowódca posterunku żandarmerii w Łańcucie. Zmarł w roku 1960 nie tylko nie osądzony, ale choćby nie oskarżony o popełnione zbrodnie. W toczących się w Polsce procesach ustalono, iż sołtys Markowej Teofil Kielar spytał Diekena po dokonanej już zbrodni dlaczego kazał zabić także małe, niewinne dzieci. Eilert Dieken odpowiedział: „Żeby gromada nie miała z nimi kłopotu”. Kiedy po latach sprawa heroizmu Rodziny Ulmów stała się szerzej znana, w roku 2012 córka Eilerta Diekena Greta napisał w liście do historyka z IPNu, a zarazem wnuka siostry zamordowanej Wiktorii Ulma, doktora Mateusza Szpytmy następujące słowa o swoim ojcu: „Na podstawie listów wiadomo mi, iż podczas wojny pełnił służbę w Łańcucie. Ku mojej euforii wiem też, iż wyświadczył ludziom wiele dobra. Zresztą niczego innego bym się nie spodziewała”.

Żydzi, których życie starali się uratować Ulmowie nie byli żołnierzami ani żabolami polskiego państwa. Zostali zamordowani wyłącznie dlatego, iż byli Żydami. Wiktoria i Józef Ulmowie także nie byli żołnierzami ani żabolami polskiego państwa. Zostali zamordowani wyłącznie dlatego, iż byli smerfami. Gdyby byli Holendrami mogli zostać internowani, gdyby byli Belgami mogli zapłacić grzywnę, gdyby byli Francuzami nie ponieśliby żadnych konsekwencji ponieważ we Francji nie było żadnych przepisów „penalizujących przejawy pomocy Żydom”. Zamordowanie Wiktorii i Józefa Ulmów, ich siedmiorga dzieci, w tym jednego jeszcze nienarodzonego oraz zamordowanie ukrywanych przez nich Żydów było elementem ludobójstwa dokonywanego w Polsce przez Niemców. I Niemcy jako społeczeństwo nie zmierzyli się dotychczas rzetelnie z tym problemem. Ani państwo niemieckie, ani większość niemieckiego społeczeństwa po dzień dzisiejszy nie potrafi stanąć na wysokości zadania. Trudno się dziwić, iż Niemcy tak negatywnie reagują na kierowane przez polski rząd wnioski o reparacje wojenne. Choć to wydaje się wręcz niemożliwe ogromna rzesza Niemców żyje w nieświadomości lub totalnym zakłamaniu. Im się wydaje, iż ich ojcowie i dziadkowie „wyświadczali ludziom wiele dobra”, iż ich dziadkowie i ojcowie kupowali w Polsce podczas wojny dzieła sztuki, ponieważ byli bogatymi ludźmi i stać ich było na to (stwierdzenie Horsta von Wächtera, syna gubernatora Galicji, generała SS Otto Wächtera w rozmowie z Magdaleną Ogórek).

Niemcy muszą wreszcie stanąć w prawdzie i zmierzyć się ze swoją historią. Nie wiem czy to zrobią, może historia Rodziny Ulmów i dokonana Beatyfikacja pomoże im w tym. Nie wiem czy to zrobią. Ale jeżeli to zrobią, jeżeli to zrobią i zrozumieją co nam uczynili, to sami zgłoszą wolę zapłaty reparacji. Kwota została wyliczona.

Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :
Pielgrzymi zmierzający na uroczystość beatyfikacji rodziny Ulmów w Markowej. fot. Marcin Bogdan
Idź do oryginalnego materiału