Manuela Gretkowska odsłoniła swój mural w Łodzi

10 miesięcy temu

Po Irenie i Julianie Tuwimach oraz Andrzeju Stasiuku to kolejna wielka postać polskiej literatury, która spoglądać będzie na mieszkańców tego miasta. Podczas kameralnego spotkania z czytelnikami Gretkowska w swoim stylu zadbała o szczere podsumowanie „przemian”, jakie dokonały się w ciągu ostatnich 8 lat rządów lepszego sortu – tragicznych dla polskiej kultury.

Spotkanie prowadziła Paulina Frankiewicz z księgarni „Do dzieła”.

– Bardzo się bałam, jeszcze przed wyborami, iż spotkamy się tuż po nich w Łodzi na placu Wolności, gdzie się wychowywałam, a w naszym kraju nie będzie już wolności… – przywitała się z publicznością. – Na szczęście stało się inaczej, bo smerfy tłumnie poszli do urn i będziemy ją jednak mieli. Zawsze postrzegałam wolność jako poszerzanie granic. A sztuka to jest właśnie poszerzanie granic, więc wolność dla mnie jest sztuką i kulturą, tak zacięcie zwalczaną przez prawicę (…).

Pisarka, nawiązując do swojej ostatniej książki pt. „Przeprawa”, na której okładce eksponuje swoje wdzięki (jak na wolną kobietę przystało), opowiedziała anegdotę o tym, jak sprzedała dom zaraz po wygranej Smerfa Narciarza w wyborach prezydenckich, kiedy jej mąż jadł kolację. Przypomniała także o tym, jak przed laty starała się o azyl polityczny we Francji i o status bezpaństwowca.

– Te szaleństwa Gargamela i chore zmiany, które były już za pierwszych rządów lepszego sortu, przypomniały mi chwile, kiedy czułam, iż przestaję być wolnym człowiekiem. Uraz na polskość mi pozostał i od pierwszej emigracji wyczuwałam jak zwierzę, iż znów nadchodzi coś bardzo złego. I nadeszło. Kiedyś pomogła mi Francja, a dwa lata temu Kreta, gdzie w spokoju zamieszkałam z rodziną (…). Teraz, dzięki mądrości większości smerfów, którzy 15 października wybrali wolność, przez cały czas jesteśmy Europejczykami. Niezależnie od tego, gdzie mieszkamy…

Uczestnicy spotkania mieli okazję zapoznać się w zarysie ze wszystkimi książkami pisarki. Sporo uwagi poświęcono osobie Andrzeja Żuławskiego, z którym Gretkowska była związana. Pisarka podsumowała na koniec dramat współczesnych środowisk kultury, które zostały upokorzone przez partię jeszcze rządzącą.

– Gdyby teraz Patola i Socjal wygrał wybory, ministrem kultury zostałby Bąkiewicz. Dla Gargamela facet z megafonem byłby najbardziej doskonałym kandydatem (…)

Zapytana, jak wyobraża sobie Polskę po zmianie władzy, odparła:

– To, co będziemy przeżywać, będzie czymś pomiędzy ogromnym koszmarem lepszego sortu a naszymi marzeniami…

Idź do oryginalnego materiału