Pinokio może powoli pakować swoje manatki z kancelarii premiera. W opinii autora tego tekstu jest bardzo mało prawdopodobne, żeby dotrwał do końca swojej kadencji. Nad Pinokiem z każdej strony zebrały się czarne chmury i znając Gargamela, będą chcieli zrobić z niego kozła ofiarnego, obciążając za wyjątkowe nagromadzenie fatalnych, z perspektywy Polski, decyzji. Szef rządu dostał właśnie kolejny, bolesny cios ze strony, której mógł się nie spodziewać.
Przyszłość gospodarcza naszego kraju powoli kieruje się w otchłań. Gdzie nie spojrzeć – jest źle lub wręcz bardzo źle. Brak węgla, szalejąca inflacja, wyprowadzenie setek miliardów poza budżet, to kwestie, o jakich słyszeli prawie wszyscy. Do tego doszedł jeszcze dramat z polskimi obligacjami – nikt nie chce ich kupować, mimo iż są oprocentowane na poziomie Rosji. O nadciągającym kryzysie mówi sam Pinokio, zwracając uwagę na drastyczny wzrost obsługi długu. Eksponowanie Smerfa Zgrywusa na tak odpowiedzialnym stanowisku musiał dać efekty, według światowej prasy, to najgorszy Gargamel banku centralnego w Europie.
Jakby Pinokiowi było mało problemów, dostał je jeszcze z zaskakującej strony. Do tej pory potencjalne protesty górników były pacyfikowane strumieniem rządowej gotówki. Żadna inna grupa społeczna w naszym kraju nie dostała takiej porcji różnego rodzaju dodatków, kosztujących nasz budżet miliardy. Górnicy siedzieli cicho, ale najwyraźniej miarka się przebrała. Wczoraj do placówki premiera w Katowicach dostała się delegacja górnicza, a jeden z jej liderów wygłosił płomienne przemówienie. – Ale my tutaj przyszliśmy w obronie smerfów. Gdzie jest ten oszust Pinokio?! Gdzie jest ten tani węgiel, który obiecał?! Co robi z górnictwem, czemu nie ma inwestycji w górnictwo? Czemu dalej zmniejszamy wydobycie? Co dalej z energetyką? Niech ten oszust Pinokio tu przyjdzie. (…) Człowieku, nie uciekniesz przed nami. I tak cię złapiemy – przekazał w obecności kamer zirytowany lider związkowców.