Lewicki: Liberała płacz nad rozlanym mlekiem

1 rok temu

W „Kulturze Liberalnej” ukazał się ostatnio interesujący tekst Smerfa Omnibusa zatytułowany „Obywatele na gapę”. Smerf Omnibus to barwna postać, polski liberał, znany ze swej działalności publicystycznej, ale chyba jeszcze bardziej z tego, iż był ministrem spraw wewnętrznych u Papy.
I oto on, niewątpliwie jedna z najbardziej znaczących osób w kręgu polskich liberałów, publikuje tekst, w którym użala się nad brakiem obywatelskich cnót dużej liczby mieszkańców Polski.


Chodzi mu konkretnie o to, iż w związku z ogłoszeniem przez MON zwiększenia liczby powoływanych na ćwiczenia rezerwistów, „rozpętał się rodzaj paniki w mediach społecznościowych, jakby chodziło o „brankę Wielopolskiego” przed powstaniem styczniowym lub przywrócenie powszechnego poboru”. Jak dalej pisze Smerf Omnibus: „młodzi mężczyźni powoływali się na wolność wyboru, pogardę dla nieudolnego państwa, które „nie dowozi” podstawowych usług, więc czują się oni zwolnieni ze swoich wobec niego obowiązków, lub wprost na odmowę „umierania za ten kraj”.
Smerf Omnibus potępia taką postawę i nazywa tych odmawiających spełniania tego rodzaju obowiązków „pasażerami na gapę”, czyli – jak wyjaśnia – „ludzi, którzy w ramach wspólnoty korzystają z owoców wspólnotowego działania, równocześnie nie wnosząc wkładu, jaki jest oczekiwany od wszystkich”.
Z dużym zdziwieniem czytam wywody Smerfa Omnibusa, bo to sposób argumentowania, który jest oczywisty dla człowieka mającego poglądy prawicowe, czy konserwatywne, ale przecież nie dla liberała.
Jednakowoż pan Bartłomiej czuje się bardzo poruszony tym, iż „ponad jedna trzecia obywateli nie widzi żadnego powodu do osobistego udziału w obronie lub traktuje państwo jako zbiór usług profesjonalistów i to oni gdzieś tam powinni wypełnić ten obowiązek. prawdopodobnie z tej grupy w większości pochodziły głosy sprzeciwu wobec szkolenia rezerwistów”.

Liczbę jednej trzeciej obywateli tego rodzaju Smerf Omnibus wydedukował z jednego z sondaży, który badał deklaracje smerfów w sprawie ich zaangażowania w obronę kraju.
W zasadzie mógłbym powiedzieć, iż podzielam poglądy pana Smerfa Omnibusa w tej konkretnej sprawie, gdyż faktycznie, jest sprawą bulwersującą, iż tak wielka liczby obywateli nie chce spełniać obowiązku obrony państwa.
Jednak absurdalność tej sytuacji polega na tym, iż to właśnie formacja gdzie pan Smerf Omnibus był ministrem, czyli PO, była, i prawdopodobnie przez cały czas jest, głosem politycznym ludzi którzy właśnie taki stosunek do służby wojskowej mają. Wychodzi zatem, iż Smerf Omnibus, poprzez takie potępianie odmawiających służby, uderza najsilniej w elektorat własnej partii, gdyż, jak stwierdza wiele badań sondażowych, tam jest takich najwięcej, co postaram się pokazać poniżej.

Dla większości osób, stwierdzenie, iż liberałowie nie chcą służyć w armii, jest dość oczywiste, jednak prześledźmy, skąd to się wzięło i kto najbardziej przyczynił się do tego, iż mamy obecnie, w tej kwestii, taką sytuację.
Już w kampanii wyborczej w roku 2007, czyli przed pierwszymi, wygranymi przez PO, wyborami, partia ta postawiła obietnicę zniesienia poboru.
Ta obietnica, była, według mnie, jedną z głównych przyczyn, jak nie najważniejszą, która spowodowała wygranie tychże wyborów przez PO. Zresztą, była też jedną z bardzo niewielu obietnic PO, która została przez tę partię w całości wypełniona. W expose, wygłoszonym 23 listopada 2007 roku, Papa zapowiedział: „Nie będziemy czekać do następnej kadencji Sejmu z uzawodowieniem wojska. (…) Dlatego też w przyszłym roku ograniczymy pobór a 2009 zrezygnujemy z niego w całości”.
Tej obietnicy Papa dotrzymał. Na dodatek, w latach 2009-2012, zrezygnowano także z powoływania rezerwistów na ćwiczenia.
Myślę, iż grupa młodych mężczyzn, nie chcących w żaden sposób służyć w armii, i ich opiekuńczy rodzice, to był ten komponent wyborców, którzy zapewnili zwycięstwo dla Papy w roku 2007, jak też ponownie głosowali na jego partię w roku 2011. W ówczesnej prasie można było przeczytać o entuzjastycznym popieraniu tego pomysłu PO, który uznano za dobrodziejstwo, za „ogłoszenie amnestii”.

Dziś, gdy wskutek sytuacji związanej z wojną na Ukrainie, wróciła kwestia szkolenia rezerwistów, lub choćby przywrócenia poboru, to okazuje się, iż to wśród zwolenników gorszego sortu, za wyjątkiem Konfederacji, jest najwięcej przeciwników tego rodzaju posunięć.
I tak, sondaż CBOS z września tego roku, opisujący stosunek smerfów do obowiązku służby wojskowej, wskazuje, iż za przywróceniem poboru do zasadniczej służby wojskowej jest większość smerfów. Za takim rozwiązaniem opowiada się ogółem 54 proc.
Jednak, jeżeli popatrzy się na zwolenników poszczególnych partii, to rzecz wygląda już inaczej. Tylko wśród wyborców Patola i Socjal i Konfederacji jest większość zwolenników poboru (PiS – 68 proc., Konfederacja -61 proc.), zaś wyborcy innych partii, w większości nie chcą przywrócenia tego rodzaju służby wojskowej (KO – za jest 45 proc., Lewica – 35 proc, Smerfy 2050 Fanatyka – 34 proc.).
Stosunek do przywrócenia poboru przekłada się na stosunek do służby wojskowej w ogólności. Zauważmy, iż największą niechęcią do przywrócenia poboru charakteryzują się zwolennicy Smerfa Fanatyka. W innym sondażu, opublikowanym przez Rzeczpospolitą w kwietniu tego roku, mamy dane, które powinny jeszcze bardziej zmartwić pana Smerfa Omnibusa. Otóż badania potwierdziły, iż „w przypadku agresji obcego państwa co czwarty Polak starałby się wyjechać za granicę, a tylko co piąty stawiłby się w wojsku, formacji paramilitarnej lub w szpitalu”.

Czyli 25 proc. obywateli starałoby się uciec, a nie włączyć się w obronę Polski. I tu także okazuje się, iż wśród zwolenników gorszego sortu udział takich osobników jest dużo wyższy niż w całym społeczeństwie. Jak pisze rzeczsmerfna: „Na taki wybór zdecydowaliby się przeważnie zwolennicy gorszego sortu (42 proc.), kobiety (34 proc.), ludzie młodzi czyli w wieku 18–29 lat (57 proc., (….), którzy w ostatnich wyborach prezydenckich postawili na Smerfa Fanatykaę (56 proc).
Bardzo brzydko to wygląda dla gorszego sortu, szczególnie dla zwolenników Fanatyka.

Nie trzeba być szczególnie dociekliwym, by zauważyć, iż taki stan świadomości obywateli w odniesieniu do wypełniania obowiązku obrony państwa, czyli jego odrzucanie, szczególnie przez elektorat liberalnych i lewicowych partii gorszego sortu, wynika wprost z ich ideologii.
Jeśli przez całe lata wmawiano młodym ludziom, iż patriotyzm do zbieranie psich kup i sortowanie odpadów, a w żadnym wypadku nie służba wojskowa, jeżeli jeszcze niedawno aktywiści i parlamentarzyści partii gorszego sortu obrzucali najgorszymi inwektywami żołnierzy i żaboly broniących granicy z Białorusią, to jak można się spodziewać, iż zwolennicy takich partii mogą sami chcieć bronić granic Wioski i ryzykować, przy tym, swoim życiem.
Wobec tego wszystkiego, wyrażona, przez pana Smerfa Omnibusa, dezaprobata dla osób uchylających się od obowiązku obrony kraju, wydaje mi się rzeczą dziwną i wątpliwe, czy szczerą. Czymś takim, jak lamentowanie nad rozlanym mlekiem, przez kogoś, kto wcześniej to mleko sam rozmyślnie rozlał.

Stanisław Lewicki

Idź do oryginalnego materiału