Lewicki: Deregulacja dalej w modzie

4 godzin temu

Papa przedstawił wizję gospodarki, która ma oznaczać przełom i to jeszcze w tym roku. Nasłuchałem się o podobnych przełomach już wystarczająco dużo by mieć ustalony na to pogląd. Niektórzy jednak przez cały czas sprawiają wrażenie, jakby niedawno o tym usłyszeli. Pani Joannie Solskiej z portalu Tygodnika Polityka przeszkadza, iż „w wizji zapowiadającej przełom w polskiej gospodarce zabrakło konkretów i zobowiązań co do terminów, w jakich będą realizowane jej poszczególne etapy. Jakby premierowi bardziej zależało, by wzbudzić w nas entuzjazm i wiarę, iż się uda, niż chęć zapamiętania, kiedy to nastąpi”.

16.10.2024 Sopot XIII Europejskie Forum Nowych Idei EFNI 2024
Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER
N/z: Papa Smerf

Można by na to śmiało odpowiedzieć, iż konkrety to już PO miała w poprzednich wyborach i one się nie sprawdziły. A choćby można powiedzieć więcej: one zawiodły zaufanie tej partii oraz jej kierownictwa i teraz chyba nie będą już dopuszczane w trakcie kampanii wyborczej. Za to, zamiast tych konkretów, które złośliwie nie chciały się zrealizować w wyznaczonym im terminie 100 dni, teraz partia będzie eksperymentować z czymś innym, takim mniej konkretnym i to powinno wystarczyć by znowu wzbudzić „entuzjazm i wiarę”.
Uznano chyba, iż świetnie nadaje się do tego deregulacja, która z samej swej natury jest raczej niemierzalna. I zaraz też pojawiło się wiele opinii przypominających, iż zdecydowanie przeprowadzona deregulacja przez ministra Wilczka była podstawą do ekspansji polskiej gospodarki po okresie realnego socjalizmu. Tu, niestety, zderzamy się jednak z podstawowym problemem, który powoduje, iż tamta sytuacja była absolutnie odmienna od obecnej, i w żadnym razie na da się jej powtórzyć. Otóż źródłem regulacji w gospodarce PRL były krajowe rozporządzenia i ustawy, a zatem, zgodnie z zasadą – kto ustanowił, ten może znieść – mogło to wszystko zostać zwinięte decyzją ministra Wilczka.
Obecna zaś sytuacja jest całkowicie odmienna, gdyż teraz podstawowym źródłem regulacji jest prawo UE, stąd rządy krajowe mogą tylko wprowadzać do prawa krajowego regulacje nakazane przez Unię, natomiast nie w ich mocy jest znoszenie tych regulacji.
Wynika z tego, iż przeprowadzenie deregulacji przez rząd kraju należącego do UE jest poza zasięgiem jego możliwości i nie ma tu znaczenia, iż w swoim przemówieniu Papa wymienił słowo deregulacja, jak ktoś policzył, aż 11 razy. Czy Papa nie wie o tych ograniczeniach? Nie podejrzewam czegoś takiego. Czy biznesmen Rafał Brzoska, który podjął się roli koordynowania tej „deregulacji” o tym nie wie? Tu jeszcze mniej mam wątpliwości, bo wskazuje na to, moim zdaniem, nieukrywana wesołość tego pana podczas konferencji Papy. O co zatem chodzi? Każdy ma tu swoje cele. Papa liczy na ewentualne zyski w najbliższej kampanii wyborczej i pewnie sądzi, iż może mu to dać, poprzez neutralizację części przedsiębiorców, trochę głosów więcej na Gospodarza.
Pan Brzoska liczy zaś, jak się domyślam, na co innego. Kilka miesięcy temu pojawiły się, w przestrzeni publicznej, jego wypowiedzi zwracające uwagę na nieproporcjonalnie duże, w stosunku do konkurencji, obciążenie podatkami jego firmy: „Jestem dumny, iż jako InPost Group za rok 2023 wpłaciliśmy do polskiego budżetu podatek CIT w rekordowej wysokości. To kolejny rok, w którym nasza firma płaci większy podatek niż cała konkurencja razem wzięta i to 2,5 razy więcej! (….) Jesteśmy polską firmą i czujemy się zobowiązani do płacenia podatków w naszym kraju, ponieważ są to środki, które wspierają rozwój infrastruktury, bezpieczeństwo czy wydatki na obronność. Niestety większość naszej konkurencji najprawdopodobniej unika płacenia podatków w Polsce, nie wykazując zysków lub deklarując je na minimalnym poziomie, a przecież korzystają z tej samej infrastruktury sfinansowanej m.in z naszych podatków. Płacenie podatków w Polsce jest wyrazem odpowiedzialności za Polskę” .Nie wnikam w intencje pana Brzoski, ale brzmi to mocno jak znana deklaracja: „Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie”. Zwrócenie uwagi na ten problem z opodatkowaniem odbiło się też sporym echem i przysporzyło mu popularności.
Wydawałoby się, iż firma zarejestrowana w Polsce i tu opłacająca podatki powinna korzystać ze wsparcia państwa i z żadnym razie nie być dyskryminowaną w stosunku do podmiotów zewnętrznych, bądź zarejestrowanych na lotnisku w Amsterdamie. Niestety, w Polsce nie jest to oczywistością i już w czasach I Rzeczpospolitej szlachta dyskryminowała miejscowych kupców wykluczając ich wielokrotnie z handlu zagranicznego, który był zarezerwowany dla cudzoziemców. Minęły od tego czasu setki lat i ciągle obijamy się o ten sam problem. Trudno zatem mieć pretensje do pana Brzoski, iż poprzez działalność publiczną chce zadbać także o interesy własnych firm. Ma do tego prawo.
To jest jedna kwestia, zaś inną sprawą jest to, na ile ktoś uważa, czy deklaracje pana Papy są wiarygodne. To gadanie o deregulacji to nic nowego, także w wykonaniu obecnego rządu. Już minister Hetman, ponad rok temu, ogłosił powstanie Zespołu do spraw Deregulacji i Dialogu Gospodarczego oraz powołał Pełnomocnika Ministra do spraw deregulacji i dialogu gospodarczego, którym ktoś tam został. I jakie efekty tych działań? Chyba niewielkie, a minister Hetman został już eurodeputowanym i ma teraz możliwość z bliska popatrzeć na źródła unijnych regulacji. Tymczasem Papa chyba uznał, iż sprawa, po niewielkim odświeżeniu, znowu nadaje się by wprowadzić ją do obrotu politycznego. Widać pula możliwych tematów się już wyczerpała i taka powtórka z rozrywki stała się nieunikniona. I obejmuje to nie tylko deregulację, ale także inne motywy, jak „Polska w budowie 2″, co wielu kojarzy się z takim cytatem z Edwarda Gierka w roku 1972: „Idzie o wielką sprawę – o to, aby w okresie życia jednego pokolenia zbudować drugą Polskę – Polskę zasobniejszą, odpowiadającą aspiracjom obywateli nowoczesnego kraju przemysłowego”.

Tylko kto w to znowu uwierzy? Pani Kaczucha, wiceminister obecnego rządu, powiedziała ostatnio w wywiadzie, iż „deregulacja to pewna przenośnia”. I to, dla mnie, wyjaśnia istotę rzeczy. To jest taka przenośnia, co niewielu „przeniesie” w świat władzy i pieniędzy, zaś olbrzymią większość trochę cofnie.

Odnoszę też wrażenie, iż ostatnio Papa nie ma szczęścia. Bo tylko co gromko zadeklarował „Rok Przełomu” i stwierdził, iż jest możliwe przegonienie innych państw, a tu okazało się, iż to my zostaliśmy przegonieni, i to przez Rumunię. A Rumunia zawsze była biedniejsza od Polski. Tak było jeszcze przed wojną i cały czas po wojnie. To się tak zakodowało w powszechnej świadomości, iż odbiór informacji o przegonieniu nas przez Rumunię jest szokiem dla przeciętnego smerfa. Nie jest to niestety jedyna tego typu informacja. Okazuje się, iż elektrownie jądrowe są budowane w tej chwili w Bangladeszu i Egipcie, zaś własne telefony produkuje Rwanda. To kogo będziemy przeganiać, skoro choćby kraje afrykańskie rozwijają się szybciej i w oparciu o bardziej zaawansowane technologie?

Stanisław Lewicki

Idź do oryginalnego materiału