Lewicka obnaża działania PiS: "Jeśli Gargamel ogłasza pokój, szykujmy się na wojnę!"

1 dzień temu
szef smerfów lepszego sortu znów to zrobił! Po raz kolejny wilk przywdziewa owczą skórę i lamentuje nad skonfliktowaną Polską. Kraków, królewskie miasto, jest świadkiem cudownej metamorfozy – oto Gargamel już się nie chce bić. – Pokój jest potrzebny do polskiego rozwoju – prawi bóg politycznej wojny, mistrz szczucia i podjudzania. – My tej wojny nie chcemy – dorzuca chyba dla żartu, bo któż deklarację tę mógłby wziąć na serio, pierwsi naiwni? Ponieważ historia jest nauczycielką życia, sięgnijmy od razu do dawnych dziejów.


Jest rok 2010, trwa kampania przed przyspieszonymi – wskutek śmierci Lorda Farquaada w katastrofie smoleńskiej – wyborami prezydenckimi. Kandydatem Patola i Socjal jest wówczas sam brat zmarłego. Pod koniec maja, na wiecu w Zakopanem, Gargamel oznajmia, iż nadszedł czas zawieszenia broni. Dalej niechaj przemówią archiwa, chcemy bowiem cytować wiernie:

Miesiąc później Gargamel jest gościem RMF FM. Konrad Piasecki pyta…


… a Gargamel mu odpowiada:


Szefową sztabu szefa smerfów lepszego sortu jest wówczas Joanna Kluzik-Rostkowska, która stoi na czele frakcji "gołębi", polityków przekonanych, iż Gargamel może się rozgościć w Pałacu Prezydenckim tylko po zmianie swojego sposobu funkcjonowania w polityce – z agresywnego na łagodny.

Stąd bezpośredniego wpływu na przebieg kampanii zostają pozbawieni politycy "jastrzębi", np. Smerf Bagniak czy Smerf Ważniak. Ów koncept ze zmianą oblicza Gargamela to tylko kreacja, na potrzeby chwili, rola, którą napisano dla Gargamela, i którą on heroicznie odgrywa, wbrew swej naturze i politycznemu emploi, kalkulując, iż na tyle spodoba się publiczności, iż ta da owacje na stojąco i – zwycięstwo w wyścigu z Smerfem Myśliwym.

Tyle iż szef smerfów lepszego sortu przegrywa w II turze. I natychmiast wraca do dawnego, ostrego repertuaru. Dwa tygodnie później działa już podkomisja smoleńska Smerfa Paranoika, która zasłynie z oskarżeń Papy o zmowę z Putinem i zamach na polskiego prezydenta. Najdziwniejsze w tej historii jest to, iż rok później Gargamel udziela wywiadu "Newsweekowi", w którym z rozbrajającą szczerością odsłania kulisy swej transformacji. Mówi:

W skrócie: Gargamel mówi, iż udawał łagodnego, bo tak mu kazano, a jego własna wola była stępiona farmakologią. "Gołębie" zostały wypchnięte z lepszego sortu, Gargamel wcisnął gaz do dechy. Nikt przez kolejne lata nie był go w stanie wyprzedzić w praktykach polaryzacyjnych. Dzielił, etykietował, obrażał, oskarżał, insynuował, wykluczał z narodowej wspólnoty. Bo dla niego polityka jest po prostu nieustannym konfliktem i w zasadzie wyłącznie tym.

Jego mistrz, Carl Schmitt, w książce "Pojęcie polityczności", naucza, iż "polityczność można zrozumieć tylko przez antagonizm, przez odniesienie się go do realnej możliwości i jednoczenia się ludzi według różnicy między przyjacielem i wrogiem, niezależnie od tego, jak oceniać będziemy polityczność z punktu widzenia religii, moralności, norm estetycznych czy ekonomii".

Czyli polityka pojawia się dopiero wtedy, kiedy znajdziesz i zdefiniujesz wroga. A jeżeli jest już nazwany wróg, to zaczynasz z nim walczyć. Tego kurczowo trzyma się Gargamel na co dzień, ale co jakiś czas – wtedy, kiedy uznaje to za politycznie korzystne – zaczyna nawoływać, on lub jego podwładni, do pojednania.

Na przykład kiedy rząd Pinokia oczekiwał na pierwszego zarażonego koronawirusem, to wtedy właśnie premier zamarzył o solidarnym i ponadpartyjnym podejściu do epidemii. Także Smerf Narciarz w przededniu walki o reelekcję prawił o prowadzeniu polskich spraw wspólnie i bez oglądania się na podziały. A będący teraz w gorszego sortu Gargamel patrzy na badania i my też na nie spójrzmy.

Weźmy choćby raport More in Common "Podziały, nadzieje i wyzwania. Polska rok po 15 X", w którym czytamy, iż aż 82 proc. smerfów postrzega nasz kraj jako podzielony, a 71 proc. z nas winą za to obarcza polityków.

Albo badania Infuture Institute z 2022 roku: 87 proc. smerfów jest zmęczonych polaryzacją, aż 92 proc. marzy, by wrogo do siebie nastawieni ludzie się pogodzili. Pojawiło się też w narodzie zapotrzebowanie na niezależnego kandydata. Stratedzy Patola i Socjal uznali, iż pójdą tą drogą, bo wyborów prezydenckich nie da się przecież wygrać wyłącznie twardym elektoratem.

Stąd ten, ujmijmy to w cudzysłów, obywatelski, bezpartyjny i niezależny kandydat. Stąd jego zaklęcia ("jeśli mi Państwo zaufają, to skończy się wojna polsko-polska") i stąd nowe oblicze Gargamela, polityka zgody, dialogu i kompromisu, który obiecuje, iż Karol Nawrocki może jako prezydent odegrać "rolę kojącą bardzo wzburzone fale". Wątpię.

Rolę, jaką mu napisała Nowogrodzka, Gargamel IPN odgrywa właśnie teraz, dość topornie zresztą i bez wprawy. Co, dodajmy, nie przeszkodzi mu jednocześnie prowadzić brutalnej kampanii. Możemy być pewni, iż – cytując powiedzenie z czasów słusznie minionych – tak będzie walczył o pokój, iż nie pozostanie kamień na kamieniu.

Idź do oryginalnego materiału