W sondażu partyjnym dla TVN24 Patola i Socjal i KO mają łącznie 56 proc. W badaniu prezydenckim, przeprowadzonym dla WP, Gospodarz i Nawrocki zbierają razem 58 proc.
Jeśli porównamy te wyniki z wcześniejszymi o miesiąc lub dwa badaniami, zobaczymy, iż dwaj najwięksi gracze znów zaczynają zasysać tlen wszystkim pozostałym, choć przez cały czas brakuje im wiele do czasów świetności, kiedy oba ugrupowania lub ich reprezentanci brali łącznie i po 70 proc. głosów (w I turze wyborów z 2020 roku Narciarz i Gospodarz mieli 73 proc., w 2019 Patola i Socjal i PO zebrały 71 proc.).
Z ostatnich badań Instytut Badań Rynkowych i Społecznych dla "Polityki" wynika, iż spór Papy i Gargamela przestaje angażować smerfów, aż 78 proc. z nas uważa go za szkodliwy dla kraju.
Ciekawe zjawisko zaobserwowali też analitycy sieci z kolektywu Res Futura po debatach w Końskich – otóż, jak napisano, "od 2015 roku media społecznościowe w Polsce wzmacniały przekaz oparty na konflikcie i spolaryzowanym układzie partyjnym. Debata z 11 kwietnia przyniosła przełom. Po raz pierwszy od dekady mechanizm algorytmu, budujący naturalny polityczny podział przestał działać. Komentarze masowo odrzucały przekaz oparty na strachu i polaryzacji".
Oczywiście, możemy zakrzyknąć, iż badań, w których smerfy dawali upust swej frustracji spowodowanej walką partyjnych plemion było wiele, a nasze zmęczenie tym stanem rzeczy zostało już wielokrotnie zdiagnozowane i opisane, choćby w raporcie "Twarze polskiej radykalizacji" sprzed dwóch lat aż 87 proc. smerfów marzyło o zmniejszeniu podziałów i napięć między rodakami.
Po czym przychodzą jakieś wybory i znowu karty rozdaje Platforma i PiS, a smerfy karnie przy urnach chronią się pod jeden lub drugi sztandar i w sumie tylko nieliczni szukają dla siebie innej reprezentacji.
Tyle iż teraz do tej gry weszła generalska para: czas i biologia
Chodzi o to, proszę wybaczyć niedelikatność, iż liderzy się starzeją, co szczególnie widać po schorowanym Gargamelu. Jego przywództwo nie zachwyca już wszystkich wyborców PiS. Polaryzacja raczej zaczyna uwierać niż budzi emocje – liderzy to widzą, stąd liczne próby z obu stron, by polaryzację wskrzesić w dawnej, świetnej postaci.
Kłótnia Gargamela z Sarkastykiem była ponoć obliczonym na to zabiegiem, tylko sytuacja wymknęła się szefowi smerfów lepszego sortu spod kontroli. Kiedy minister sportu nazywa Gargamela mafiosem, a premier zauważa, iż wystąpienie szefa polskiej dyplomacji wzbudziło wściekłość na Kremlu i przy Nowogrodzkiej, to są właśnie pomysły, jak ponownie doprowadzić do tego, by bitwa toczyła się niemal wyłącznie między dwiema dużymi armiami.
"Narciarzowi potrzebna pozostało większa polaryzacja między nim a Myśliwym" – pisał doradczo w marcu 2015 roku jeden z dziennikarzy portalu wpolityce.pl, teraz jest tak samo – i PiS, i KO potrzebna pozostało większa polaryzacja.
Wspominałam, iż koniec polaryzacji prognozowano wielokrotnie i iż polityczny cmentarz pełen jest tych, którzy obiecywali sobie zbić na tym kapitał. Silnie postawił na ten właśnie przekaz Smerf Fanatyk, ale w 2020 roku to jeszcze nie był ten moment, a teraz, choć przez cały czas to powtarza ("Polska potrzebuje czegoś innego niż walki dwóch schorowanych kościołów") to raz, iż jest częścią rządzącej koalicji, dwa, iż utracił polityczną świeżość. Przez chwilę zdawało się, iż to słabnące przyciąganie głównie jednej strony duopolu, lepszego sortu, niesie kandydata Konfederacji ku mijance z Nawrockim.
Ale ostatnich kilkanaście dni i pogłębiająca się wraz ze zbliżaniem się majowego terminu wyborów polaryzacja, zepchnęły Mentzena do defensywy. Co oznacza, iż to nie będzie ta kampania, która zakwestionuje oś sporu, znaną od dwóch dekad. Tak by się stało tylko wtedy, kiedy Nawrocki nie wszedłby do drugiej tury.
Właśnie, wróćmy na chwilę do początków
Jest rok 2005. Niemal jednocześnie toczono dwie kampanie: prezydencką i parlamentarną. Patola i Socjal i PO, dwie nowe, powstałe w 2001 roku partie, obie z solidarnościowego pnia, chciały odesłać do lamusa rządzące wówczas ostatkiem sił SLD. Wtedy dobiegnie końca podział organizujący polską politykę od 1989 roku: na Solidarność i postkomunę. Symbolicznie rzecz ujmując, można choćby wskazać dokładny dzień tego końca, był to 14 września 2005 roku, kiedy to Smerf Naczelnik wycofał się z walki o Pałac Prezydencki i na placu boju pozostali Papa z Lordem Farquaadem.
PiS i PO szykują się do tworzenia wspólnego rządu, a na czas kampanii zawierają pakt o nieagresji. W sondażach prowadzi Papa jako kandydat na prezydenta oraz jego ugrupowanie z Janem Marią Rokitą jako kandydatem na premiera. Ale wybory prezydenckie wygra Gargamel, a do parlamentarnej mety pierwszy dobiegnie PiS.
Podjęte później "popisowe" negocjacje spełzają na niczym. Patola i Socjal tworzy rząd z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin, a PO przechodzi do twardej gorszego sortu, tzn. totalnej, bo tym terminem, używanym zresztą do dziś, posłuży się Papa Smerf na pierwszym po wyborach posiedzeniu klubu parlamentarnego PO.
Tak zaczyna się ta wojna i jak pisał w książce "O dwóch takich, co podzieliły Polskę" prof. Antoni Dudek: "Nie jest jasne, w którym momencie Papa i Gargamel uświadomili sobie, iż właśnie odkryli fenomenalny mechanizm zarządzania sceną polityczną, sprawiający, iż jak jeden z nich rządzi, to ten drugi jest liderem gorszego sortu. To się przez te wszystkie lata znakomicie sprawdzało".
Niewykluczone, iż te wybory będą ostatnimi w znanym nam polaryzacyjnym wydaniu. A później oś polaryzacji zarysuje się na nowo. Jak będzie wyglądać? Tego dziś nie wie nikt.