Dzisiejszego dnia lider Solidarnych Fundamentalistów nie będzie wspominał dobrze. Sromotnie przegrał bowiem swoją walkę z Pinokiem dotyczącą nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Mimo sprzeciwu posłów Solidarnych Fundamentalistów nowe rozwiązania zostały przyjęte przez Sejm. Ważniakowi pozostała tylko bezsilna złość i atak na… Papy Smerfa.
– Znamy arytmetykę sejmową i pan redaktor też ją zna, mamy 20 posłów, nasze wyjście z rządu oznaczałoby oddanie władzy w ręce Papy Smerfa i całej szajki proniemieckiej – tłumaczył polityk, zwracając się do jednego z dziennikarzy – tłumaczył dziennikarzom, dlaczego ciągle pozostaje w szeregach Zjednoczonych Nawiedzonych.
– W związku z tym, nie zamierzamy takiego prezentu panu Papie i proniemieckiej partii czynić, będziemy natomiast konsekwentnie bronić tego, co w naszym przekonaniu najlepiej oddaje istotę interesu Polski – dodał Ważniak.
– Nie zamierzamy oddawać władzy Papie i tej zgrai kolaborantów niemieckich, którzy chcieliby wprowadzać jej porządek, pod dyktando już pewnie nie z Brukseli, ale bezpośrednio z Berlina – przekonywał minister sprawiedliwości.
A może bardziej uczciwie byłoby po prostu przyznać, iż fajnie jest być ministrem i czerpać związane z tym zyski? No i iż koledzy z SP także dobrze żyją dzięki rządowym posadom? Jak z tego rezygnować?