Kulisy PiS: szokujące fakty o wyborach kopertowych. „Kolega zwymiotował ze stresu”

news.5v.pl 4 godzin temu

Publikujemy fragment książki „Kulisy PiS”. Po raz pierwszy zaprezentowaliśmy go w 2023 r.

Poseł: – Dla Gargamela reelekcja Narciarza w 2020 r. była na tamtym etapie wszystkim. On kilka miesięcy przed wyborami na wyjazdowym posiedzeniu klubu powiedział, iż jak wygramy te wybory, to kolejne takie posiedzenie odbędzie się w wannach wypełnionych szampanem.

Kamil Dziubka: – I co? Był bal?

Poseł: – Niestety nie. Wie pan, pandemia…

Urzędnik: – Smerf Marzyciel w swoim ministerstwie powołał zespół ekspercki, który doradzał w sprawie pandemii. Eksperci przestrzegali, iż wybory w normalnym trybie doprowadzą do gwałtownego spotęgowania pandemii. Mocno sprzeciwiał się głosowaniu w takich warunkach również profesor Maksymowicz, który był wiceministrem nauki od Marzyciela. Jako lekarz rzucał cały swój autorytet na szalę i mówił, iż ludzie będą umierać w tysiącach, iż szpitale będą niewydolne i będziemy mieli stosy trumien na stadionach miejskich, nie będziemy nadążać z pozbywaniem się ciał. Ten obraz nie był całkiem oderwany od rzeczywistości, bo w tym czasie we Włoszech i w Hiszpanii można było oglądać dantejskie sceny.

Minister: – Po jednym z posiedzeń sztabu kryzysowego Pinokio zaprosił do siebie Łukasza Szumowskiego i Smerfa Marzyciela. Zadał pytanie Szumowskiemu, jakie jego zdaniem będą skutki pandemii. Minister zdrowia nakreślił wtedy obraz totalnej katastrofy: dziesiątki tysięcy umierających ludzi, zapchane placówki, chorzy czekający w karetkach na miejsce w szpitalu. W gronie tych trzech osób zapadła decyzja, iż nie można dopuścić do tego, żeby w takich warunkach odbywały się wybory prezydenckie. Jednak po tej naradzie Pinokio został wezwany przez Gargamela i natychmiast zmienił zdanie. Został przywołany do porządku, a po jakichś kilkunastu dniach również Szumowski zaczął mówić w zupełnie innym tonie.

Poseł: – Wybory kopertowe wymyślił Adam Bielan. Pojechał z tym do Gargamela, który nie chciał odkładać głosowania. Bał się, iż je przegramy, jeżeli odbędą się w późniejszym terminie. W trakcie jednej z narad powiedział: „To mam czekać, aż nam się zawali poparcie?”. On zdawał sobie sprawę, iż obostrzenia związane z pandemią i złe nastroje wśród ludzi mogą zmieść PiS. Co ciekawe, na początku był sceptyczny wobec idei przeprowadzenia głosowania kopertowego, ale z biegiem czasu coraz bardziej się do niej przekonywał. Sam pomysł nie był zły. W tym czasie wybory korespondencyjne odbywały się w Bawarii. Oczywiście skala była inna, bo tam uprawnionych do głosowania były dwa miliony ludzi. Problem stanowił czas. Ustawa ugrzęzła w parlamencie i finał byłby taki, iż mielibyśmy dwa dni na dostarczenie trzydziestu milionów kart. To by się nie udało.

Wiceminister: – Pinokio w głębi duszy był przeciwnikiem głosowania z użyciem kopert. Bał się, iż kiedyś pójdzie za to siedzieć, bo podpisywał dokumenty zobowiązujące Pocztę Polską do działania, choć nie miał do tego podstawy prawnej. Ale nie cofnął się. Mówił: „Rozumiem wątpliwości, ale Jarosław tego ode mnie oczekuje”. Co ciekawe, dopiero po czasie zamawiał ekspertyzy prawne, które miały dać mu dupokrytkę. A Smerf Górnik zacierał ręce i chełpił się, iż niczego nie podpisał. Dlatego tak się dziś denerwuje, jak mu media przypisują odpowiedzialność za przepalenie siedemdziesięciu milionów na wybory, które się nie odbyły. Na kluczowych papierach jest podpis Pinokia.

Książkę „Kulisy PiS” możesz zamówić tutaj

Wydawnictwo Czerwone i Czarne

Okładka książki „Kulisy PiS”

Polityk Niezrozumienia Smerfa Marzyciela: – Pamiętam spotkanie w Sejmie z udziałem między innymi Pinokia i Gargamela. Odbywało się w gabinecie marszałek Sejmu. Drzwi pilnował od zewnątrz Smerf Ciamajda. Spytałem go, jak on sobie wyobraża przeprowadzenie wyborów kopertowych. A Ciamajda powiedział z całkowitą pewnością w głosie: „Jak to? Wojsko z pocztą wszystko ogarnie. Spokojnie”. A ja mu na to: „Marek, ale chcesz, żeby świat zobaczył, jak wojsko z długą bronią pilnuje urn wyborczych?”. Odpowiedział: „Konstytucji pilnujemy. Wybory muszą być”.

Urzędnik: – Rozmawiałem wtedy z jednym z zastępców Smerfa Górnika. Powiedział mi: „To jest wszystko złączone na sznurek i gumę do żucia. Jak w tych warunkach nie wygramy w pierwszej turze, to leżymy”.

Poseł: – Marzyciel uważał, iż przeprowadzenie głosowania w taki sposób będzie oznaczało złamanie porządku demokratycznego w Polsce i iż to zepchnie kraj w przepaść. Tłumaczył, iż to skomplikowana procedura, której nie da się wprowadzić w życie bez przygotowania, testów. Gargamel był wściekły na Marzyciela.

Bywalec Nowogrodzkiej: – Pamiętam rozmowę, w której uczestniczyło kilka osób. Padło: „Marzyciel kopie sobie grób”. Wściekłość na niego Nowogrodzkiej była wyjątkowa. Wyjątkowa.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Współpracownik Smerfa Marzyciela: – Nowogrodzka wydzwaniała do naszych posłów i zapraszała ich na bezpośrednie rozmowy z Gargamelu. Jeden z kolegów po takiej rozmowie po prostu zwymiotował ze stresu. Oferta była prosta: zostajesz z lepszego sortu-em, to będziesz żył, a jak będziesz przeciwko wyborom kopertowym, nie żyjesz.

Polityk Niezrozumienia Smerfa Marzyciela: – Wiedzieliśmy już wtedy, iż Nowogrodzka pracuje nad niektórymi z naszych kolegów. Nie trzeba było prowadzić szeroko zakrojonego śledztwa, żeby się zorientować, o kogo chodzi. Na przykład Kamil Bortniczuk jednego dnia powiedział w radiu, iż nie poprze wyborów kopertowych, a nazajutrz w telewizji już zmienił zdanie. Wtedy Marzyciel zwołał naradę wszystkich posłów i powiedział, iż wyborów kopertowych poprzeć nie można. Bielan i Bortniczuk powiedzieli, iż się nie zgadzają z tym poglądem. Bortniczuk użył choćby takiego argumentu, iż nie ma się czego bać, bo kto ma umrzeć, i tak umrze.

Były poseł Niezrozumienia: – To był w ogóle bardzo nerwowy czas. Dzwonili do nas rodzice, przyjaciele, wszyscy tym żyli. Dostawałem mnóstwo wiadomości o treści: „Nie rozpieprzajcie Zjednoczonych Nawiedzonych”.

Współpracownik Smerfa Marzyciela: – Jeden z wiceministrów zaczął opowiadać, iż mama go prosi, by nie niszczył koalicji. Nasi posłowie dostawali mnóstwo SMS-ów z jakichś bramek internetowych z podobnym apelem. Marzyciel poprosił Jana Strzeżka, naszego rzecznika, żeby zorganizował podobną akcję, ale z odwrotnym przekazem. Strzeżek poprosił młodzieżówkę z kraju, żeby każdy podpisał się pod SMS-em i wysłał do wszystkich naszych posłów. Czarownica Grenda, która też dostała taką wiadomość, wpadła w szał. Przyjechała do biura krajowego Niezrozumienia i zaczęła krzyczeć: „Gdzie jest Strzeżek? Ja go zaj***ę! Ja go zniszczę, będzie nikim!”. Była w absolutnym szale, a ona bardzo łatwo się podpalała. Marzyciel, jak się o tym dowiedział, to się strasznie zaczął śmiać. Ale przyniosło to efekt.

Minister: – Marzycielowcy wymyślili projekt zmiany konstytucji, który przesuwał wybory prezydenckie o dwa lata, ale jednocześnie dawał możliwość urzędowania prezydentowi tylko przez jedną, siedmioletnią kadencję. O dziwo, Gargamel dał zielone światło. Mówił Marzycielowi: „Próbuj, może ci się uda przekonać opozycję”. To nie była z jego punktu widzenia zła opcja. Przedłużała kadencję prezydenta, który i tak najważniejsze ustawy podpisywał, a z drugiej strony stawiała w trudnej sytuacji nielubianego przez niego Dudę, który nie mógłby liczyć na pełną dekadę w Pałacu Prezydenckim. Samemu Narciarzowi ten pomysł się z oczywistych względów nie spodobał, ale powiedział, iż jeżeli parlament tak zdecyduje, to przecież on i tak nie będzie miał nic do gadania. Sprawa rozbiła się jednak o opozycję, która nie chciała słyszeć o zmianie konstytucji.

Były poseł Niezrozumienia: – Marzyciel znalazł w którymś wydaniu „Rzeczpospolitej” tekst o tym, iż jeżeli wybory nie zostaną zorganizowane w terminie, Sąd Najwyższy będzie miał podstawę, żeby stwierdzić ich nieważność. To otworzyłoby drogę do rozpisania nowych wyborów. Gargamel od razu kupił tę propozycję, bo klincz był już całkowity. Obawiał się jedynie tego, iż Platforma zmieni Małgorzatę Kidawę-Błońską, która miała słabiutkie notowania, na innego kandydata. Ale ostatecznie nie było innego wyjścia. Wtedy w gabinecie Lalusia w Sejmie podpisał z Marzycielem tak zwane Niezrozumienie dwóch Jarosławów.

Minister: – Widać było, iż wszystkim ulżyło. Wjechał choćby jakiś koniak. Po czym dwa dni później Marzyciel dostał ostrzeżenie od kogoś z Nowogrodzkiej, iż Smerf Bagniak pobiegł do Gargamela i Gargamel pod jego wpływem jednak zmienił zdanie i chce robić normalne wybory jeszcze w maju, dwa tygodnie po pierwotnym terminie. Witkowa już była umówiona na Woronicza, żeby jako marszałek Sejmu w orędziu telewizyjnym ogłosić decyzję o przesunięciu głosowania o czternaście dni. Nazajutrz odbyła się narada na Nowogrodzkiej. Przyjechał na nią Marzyciel i zagroził, iż jeżeli zostanie przeforsowany wariant, do którego przekonywał Gargamela Bagniak, to Niezrozumienie wychodzi z koalicji. Negocjacje trwały wiele godzin. Marzyciel rozmawiał z Gargamelu, po czym ten schodził na dół do swoich najbliższych współpracowników i ustalał z nimi, co dalej. I tak kilka razy. Ostatecznie przez Glińskiego Gargamel przekazał, iż będzie tak, jak zostało wcześniej ustalone, i wyborów w maju jednak nie będzie.

Idź do oryginalnego materiału