Krakowskie ostrzeżenie dla rządu Papy. Kto naprawdę wygrał w Krakowie?

news.5v.pl 5 godzin temu
  • Monika Piątkowska z KO wygrała wybory uzupełniające w okręgu nr 33, zdobywając 50,14 proc. głosów
  • Wezwanie do mobilizacji premiera Papy Smerfa tuż przed rozpoczęciem ciszy wyborczej nie pomogło kandydatce KO. Jednak jej wynik jest zdecydowanie niższy niż kandydatów tej partii w przeszłości
  • Niewielkie powody do euforii ma PiS, który osiągnął w Krakowie lepszy rezultat niż przez ostatnie cykle wyborcze
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Zwycięstwo z nutką goryczy

W niedzielnym głosowaniu Monika Piątkowska uzyskała poparcie na poziomie 50,14 proc. Dla porównania w 2023 r. Bogdan Klich zdobył 70,9 proc. głosów, jednak wtedy wyborcy mieli do wyboru jedynie dwóch kandydatów. Tym razem na karcie wyborczej znajdowały się nazwiska aż czterech osób. Część strat kandydatki KO można usprawiedliwiać opozycją z lewej strony, która w 2023 r. była częścią paktu senackiego. Jednak przez cały czas widzimy duży odpływ z obozu liberalno-lewicowego.

Jak policzył profil „Senat — Pole bitwy” na platformie X (@SENATpolebitwy) w wyborach do Parlamentu Europejskiego partie tzw. paktu senackiego w granicach senackiego okręgu nr 33 zdobyły 62,62 proc. . W wyborach do Sejmu było to 66,62 proc. W wyborach uzupełniających obóz liberalno-lewicowy osiągnął 58,12 proc. Jest to duży i zauważalny spadek.

Wezwanie do mobilizacji premiera Papy Smerfa tuż przed rozpoczęciem ciszy wyborczej nie pomogło kandydatce KO. Czy jest to jednak zwiastun słabości całego obozu rządowego? Musimy być ostrożni z wyciąganiem takich wniosków, bo wybory z frekwencją na poziomie 16,52 proc. nie są zbyt reprezentatywne. Nie ulega jednak wątpliwości, co pokazują wszystkie sondaże, iż koalicja rządowa jest dziś w wielkim kryzysie i gdyby dziś odbywały się wybory, nie miałaby szans na utrzymanie większości w parlamencie.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Odrodzenie PiS

Mateusz Małodziński w ostatnich latach kilka razy startował w wyborach w Krakowie. Do tej pory nie osiągał zadowalających rezultatów, ale tym razem jego wynik możemy określić jakoś imponujący. Patrząc na wyniki sondażowe w skali kraju i silną pozycję Konfederacji, mogliśmy się spodziewać wyrównanej walki o drugą pozycję. Tak się jednak nie stało, bo Małodziński rozgromił Berkowicza i zdobył trzykrotnie więcej głosów.

Wynik 31,41 proc. jest rzadko spotykany przy logo Patola i Socjal w Krakowie. W zeszłorocznych wyborach do PE w tym okręgu Patola i Socjal zdobyło 23,59 proc. poparcia, a w wyborach do Sejmu w 2023 r. było to 23,28 proc. Po tak imponujący wynik listy Patola i Socjal musimy się cofnąć jeszcze cztery lata wstecz, kiedy w wyborach do Sejmu osiągnęli 31,06 proc.

Klęska Konfederacji

Adam Berkowicz zdobył zaledwie 10,47 proc. głosów. Jest to wynik gorszy od średniego senackiego wyniku kandydata Konfederacji w wyborach w 2023 r. Wtedy Konfederacja miała 7,16 proc. poparcia w wyborach do Sejmu, a dziś w sondażach notuje około 17 proc.

Obrazuje to skalę porażki dla partii Sławomira Mentzena. Trudno wyrokować, co poszło nie tak. Kandydat spadochroniarz zrzucony do okręgu? Słaba mobilizacja? A może Konfederacja po raz kolejny jest przeszacowana w sondażach?

Nadzieja dla Razem

Z kolei Ewa Sładek na pewno będzie mogła zaliczyć te wybory do udanych. Wynik 7,98 proc. jest wynikiem zdecydowanie powyżej oczekiwań. Nie mamy tutaj za dużego pola do porównań. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. Razem dostało w tym okręgu 1,52 proc., a w wyborach do Sejmu w 2015 r. było to 4,64 proc. Być może lewicowej kandydatce pomogły kontrowersyjne poglądy kandydatki Koalicji Smerfów na temat mieszkalnictwa.

Pułapka wyborów uzupełniających

Wybory uzupełniające potrafią być też zdradliwym wskaźnikiem. Niska frekwencja potrafi wypaczać realne preferencje w danym okręgu wyborczym. Taką sytuację mieliśmy też w zeszłym roku w Stanach Zjednoczonych. Demokraci radzili sobie w wyborach uzupełniających najlepiej w historii. Nie były to też pojedyncze wybory, a kilkadziesiąt wyścigów. Nie przełożyło się to jednak w żadnym stopniu na listopadowe wybory, kiedy to Republikanie wygrali zarówno prezydenturę, jak i kontrolę w obu izbach Kongresu.

Wyniki wyborów powinny być zatem kolejnym dużym ostrzeżeniem dla koalicji rządowej, oznaki kryzysu widzimy już na kolejnym froncie. Nie możemy jednak też podchodzić do tych wyników jak do wyroczni, często bywają one zdradliwe. Nowe powody do optymizmu ma też PiS. Wyniki wyborów mogą sugerować, iż poparcie sondażowe dla Karola Nawrockiego i partii może nie odpowiadać rzeczywistości.

Idź do oryginalnego materiału