Kopiec Wyzwolenia w Piekarach Śląskich stanowi doskonały punkt widokowy. Z wierzchołka roztacza się rozległa panorama – od Bytomia poprzez Chorzów i Katowice, aż po Będzin i zalew Kozłowa Góra. To świetne miejsce na krótką wycieczkę przy pięknej pogodzie.
Na Kopiec Wyzwolenia dostać się łatwo. Jadąc ulicą Obwodową Zachodnią (inaczej DK 911) skręcamy w prawo (jeżeli jedziemy z Piekar w kierunku Orzecha), a chwilę później w lewo w ulicę (czy też już raczej uliczkę) Do Kopca Wyzwolenia. I po minucie-dwóch jesteśmy na obszernym parkingu pod Kopcem.
Z tej strony dojechać można pod Kopiec zarówno samochodem czy motocyklem, jak i rowerem. Ale w tym ostatnim przypadku mamy do wyboru jeszcze jedną opcję. Z DK 911 można zjechać w prawo dopiero na kolejnym skrzyżowaniu, z ulicą Jana Pawła II, by niebawem napotkać drugi wylot uliczki Do Kopca Wyzwolenia. Od tej strony jest ona od niedawna ścieżką rowerowo-pieszą. Skręciwszy nią w prawo, gwałtownie znajdziemy się pod samym Kopcem.
Krótko przypomnijmy historię tego miejsca.
Dlaczego usypano Kopiec Wyzwolenia?
Ten monumentalny obiekt, wysoki na 20 metrów i szeroki u podstawy na 68 metrów, o kubaturze 25 tysięcy metrów sześciennych, jest miejscem pamięci. Powstał dla uczczenia powstań śląskich i ich uczestników. A prócz tego upamiętnia 250. rocznicę przemarszu armii króla polskiego Jana III Sobieskiego, idącej na odsiecz obleganego przez Turków Wiednia.
Gdyż inicjatywa usypania Kopca narodziła się w latach 30. ubiegłego wieku. Akt erekcyjny wmurowano 17 września 1932. Kopiec ukończono po blisko 5 latach. Uroczyste otwarcie obiektu nastąpiło 20 czerwca 1937, w 15. rocznicę przyłączenia części Górnego Śląska do Polski. Kopiec przetrwał II wojnę światową. A w XXI wieku doczekał się renowacji. Zagospodarowano też jego otoczenie, estetycznie i z myślą o licznych odwiedzających. Jako miejsce pamięci funkcjonuje do dziś. realizowane są tu uroczystości oraz imprezy, przeważnie z historią w tle.
Kopiec nieprzypadkowo zlokalizowano nieopodal granicy, która w 1922 r. podzieliła Śląsk. Podział ten nie satysfakcjonował żadnej strony. Ani polskiej, ani niemieckiej. smerfy uważali, iż dostali za mało. Natomiast Niemcy kontestowali fakt, iż w ogóle musieli oddać Polsce cokolwiek. Jedni i drudzy nie ukrywali, iż nie uważają sprawy za zamkniętą. Zaś niektórzy przynajmniej politycy deklarowali to publicznie. Taką swego rodzaju polską deklaracją miał być też Kopiec Wyzwolenia. Było z niego widać nie tylko włączone do Polski Katowice, Chorzów, Radzionków czy Piekary, ale też położony już po drugiej stronie granicy Bytom, „oczekujący” na wyzwolenie. W każdym razie tak głosiła propaganda Związku Powstańców Śląskich i patronującego mu wojewody Michała Grażyńskiego.
Co widać z Kopca Wyzwolenia?
Po II wojnie światowej granica zniknęła, ale widok pozostał. Dziś jest choćby lepszy, niż pod koniec XX wieku, gdy nad Górnośląskim Okręgiem Przemysłowym biły w niebo kolumny, ba – całe kurtyny dymów z kominów hut i kopalń. Teraz już choćby kominów jest mniej, a wież wyciągowych kopalnianych szybów jak na lekarstwo. Widać za to, jak bardzo nasz „czarny” Śląsk jest w rzeczywistości zielony.
Dotyczy to także Bytomia. Zobaczcie:
Przy dobrej widoczności w dali za Bytomiem dostrzeżecie choćby rysujące się wierzchołki Beskidu Śląskiego. A tutaj widok w kierunku Chorzowa i jego pogranicza z Katowicami:
Fot. Tomasz Borówka
Rozpoznajecie Elektrociepłownię Chorzów „ELCHO” i Kukurydze na Osiedlu Tysiąclecia? A w oddali majaczy Beskid Mały. Z kolei tutaj widok w kierunku centrum Katowic:
Pośrodku największe katowickie wysokościowce, Atal Olimpijska (jeszcze w budowie), .KTW (za nim wypatrujcie Babiej Góry!) i Altus. A także wieża telewizyjna na Bytkowie w Siemianowicach Śląskich. Na pierwszym planie oczywiście Piekary. Przy okazji – zobaczcie, ileż zieleni pomiędzy!
Tutaj bliższy widok na same Piekary z bazyliką:
A tu odleglejszy, już na Zagłębie – oto Góra Św. Doroty i Elektrownia Łagisza w Będzinie:
Tu zaś połyskują w oddali wody zalewu Kozłowa Góra: