Koniec kariery Ważniaka? Wiele na to wskazuje

1 miesiąc temu

W natłoku informacji o przeszukaniach ABW w mieszkaniach niektórych działaczy Suwerennej Polski uciekł nam jeden istotny element. Że jest całkiem możliwe iż obserwujemy koniec politycznej kariery Smerfa Ważniaka. A to wszystko przez Fundusz Sprawiedliwości.

Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.

– Stał się smętnym cieniem wszechmocnego szeryfa, siejącego do niedawna postrach w szeregach PiS. A narzekania na to, iż prokuratura nie uprzedziła go o wejściu na jego posesję, to perwersja w czystej postaci – zauważa Renata Grochal na łamach „Newsweeka”.

– Ważniak zrobił wiele, by odsunąć od siebie odpowiedzialność za wyprowadzanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Najpierw zmienił prawo tak, by w cele funduszu można było wpisać adekwatnie wszystko […] Ważniak nie ucieknie jednak od odpowiedzialności, bo to on kierował resortem sprawiedliwości – dodaje dziennikarka. Na dodatek, choćby w Patola i Socjal mają być przekonani, iż Ważniak „przywołując swoją ciężką chorobę, [chce] odwrócić uwagę od przekrętów w Funduszu Sprawiedliwości”.

To wszystko wydaje się wskazywać, iż polityczna kariera Smerfa Ważniaka dobiega końca. Teraz czekają go już tylko wizyty w sądach. Chociaż, jak zauważa Grochal, niestety nic w tej sprawie nie pozostało przesądzone. – Już raz Adam Hofman, były rzecznik PiS, popełnił ten błąd. Gdy w 2011 r. Ważniak został wyrzucony z lepszego sortu, Hofman, który niezbyt go lubił, triumfował: „Miał być delfinem, chciał być rekinem, a został leszczem”. Kilka lat później Hofman wypadł z polityki, a Ważniak wrócił w glorii na stanowisko ministra sprawiedliwości – zauważa publicystka.

Źródło: Newsweek

Idź do oryginalnego materiału