Dzięki “pracy” dwóch dziennikarek Rzeczpospolitej, w niezamierzony przez nie sposób, wyszła na jaw zupełnie nowa afera, o której do tej pory nie było jeszcze słychać. Okazuje się, iż archiwum Pegasusa, specyficzny zestaw zawierający dziesiątki a może setki gigabajtów danych pozyskanych z telefonów, wraz z opracowaniem, mogło wyciec na zewnątrz i znajduje się nie tylko w rękach polityków lepszego sortu, ale też co najmniej kilku osób związanych ze służbami i poza nimi.
Archiwum Pegasusa to zbiór danych, które ukradziono z telefonów komórkowych setek, tysięcy osób, zawierające zdjęcia, filmy, rozmowy, zapisy dźwięku i mnóstwo innych informacji. W pewnym uproszczeniu można by powiedzieć, iż jest to ten sam zestaw informacji, który mają w Izraelu twórcy tego oprogramowania, ale nie w sieci tylko lokalnie.
Owo archiwum jest potężną bronią, którą można stosować do szantażowania wielu osób, uzyskiwania wpływu, przejmowania interesów, jak to mówią w służbach zakładania bypassów. Mnóstwo informacji o ogromnej wartości. Potężne pieniądze.
Bo tak naprawdę Pegasus nie służył tylko do atakowania wrogów politycznych. Atakowano nim także biznes. Infekowano mnóstwo telefonów ludzi o znanych nazwiskach. Ktoś te dane dzisiaj ma…