Kolejna lekcja z przeszłości na temat erystyki

1 rok temu

Z czytania o erystyce, błędach i zniekształceniach poznawczych oraz logicznych, retoryce i innych zjawiskach dotyczących celowych manipulacji lub spontanicznego niezrozumienia rzeczywistości, wyniosłem wiele ważnych lekcji. Jedną z nich było to, iż liczą się przede wszystkim dowody i argumenty, które są przedstawiane, a nie to, gdzie i kto je zapodał. Jednak w skrajnie spolaryzowanych umysłach o rozszczepieniowym postrzeganiu świata 2+2 nie będzie wynosiło 4, jeżeli tylko równanie to zapisze ktoś, kogo umysły te nie lubią, lub opublikowane zostanie gdzieś, gdzie im się nie podoba.

Blog „To Tylko Teoria” istnieje i rozwija się dzięki wsparciu Patronów i Patronek. o ile chcesz dołączyć do ich grona, możesz to zrobić na moim profilu w serwisie Patronite, wpłacając co miesiąc 5, 10 czy 25 zł na rzecz „To Tylko Teorii”.

Doświadczyłem tego ostatnio na własnej skórze. Napisałem popularnonaukowy esej o niebinarności dla Magazynu Kontra, w którym argumentowałem, iż to, co określane jest jako „niebinarność”, to tak naprawdę zespół specyficznych objawów, charakterystycznych dla pewnej grupy zaburzeń psychicznych. Zaś stylistyka i zachowania „niebinarnych” przypominają subkulturę. Epatowanie dziwnością, egocentryczne wstawki, gęsta i wampiryczna ekspresja, krzywe fryzury w zwykle papuzich kolorach, trupi makijaż i niedopasowany ubiór, kolczyki w nietypowych miejscach oraz demonstracyjne tatuaże. Wszystko to niczym z popsutego cyrku z horroru.

Mało kto jednak zainteresował się treścią mojego artykułu i postawionych w nim tez, hipotez czy sugestii. Wyznawcy ideologii woke (w Polsce aktywnie propagowanej m.in. właśnie przez środowisko transaktywistów i niebinarystów), którą w eseju tym skrytykowałem, po krótkim czasie wyparcia i moralnego oburzenia znaleźli inny punkt zaczepienia do ataku.

Dla robiących wokół tego tekstu (popsuty) cyrk istotne było nie to, co napisałem, ale gdzie: iż Magazyn Kontra okazał się mieć z Ordo Iuris pośrednie powiązania (o których, swoją drogą, nie wiedziałem). I chociaż nie jest on strukturą Ordo Iuris, pseudosatyryczny portal „Aszdziennik” napisał, iż zostałem sympatykiem Ordo Iuris, sugerował, iż dołączyłem do ich drużyny. Kłamstwo to widnieje już w tytule, a wewnątrz opatrzone jest „informacją”, iż to „prawda”. Potem poszła już fala fałszywych informacji (rozpowszechnianych zarówno przez ludzi złej woli, jak i takich, którzy uwierzyli w kłamstwo), iż jestem przez Ordo Iuris sponsorowany itd. Wszystko to na podstawie napisania jednego tekstu dla magazynu mającego pośrednie powiązanie z Ordo Iuris.

To ten sam poziom spiskowego myślenia, co u osób oskarżających dziennikarzy Onetu, iż są na pasku Niemiec, bo Axel Springer jest niemiecki, albo u osób zarzucających stronniczość i bycie w kieszeni BigPharmy wszystkim tym, którzy nie są przeciwnikami szczepień. No bo przecież jest jakiś związek, na pewno więc muszą być i złe intencje, duże pieniądze, wrogi sojusz.

Gdy w XIX wieku atakowano Karola Darwina za teorię ewolucji, bardzo często nie rozchodziło się wcale o sedno sprawy – o dowody, ich jakość, ani o argumentację – ale o sprzeczność jego tez z ówczesną interpretacją Biblii. I tym razem podobieństwa między religijnymi fundamentalistami, a wyznawcami woke, nie są zaskakujące.

Jeżeli podoba Ci się mój artykuł, jak i szerzej moja działalność pronaukowa, zapraszam do dołączenia do grona moich Patronów. Dzięki ich wsparciu mogę utrzymywać i rozwijać tego bloga.

Idź do oryginalnego materiału