Herbert Kickl, lider austriackiej Partii Wolności (FPÖ), wystąpił w programie “Sommergespräch” na antenie ORF. W rozmowie, która momentami przybierała formę politycznej ofensywy, Kickl nie szczędził słów krytyki pod adresem rządu, Unii Europejskiej oraz medialnych elit. Jego wypowiedzi miały jeden wyraźny cel: przekonać Austriaków, iż kraj znajduje się na kursie kolizyjnym, a jedyną siłą zdolną odwrócić ten trend jest FPÖ.
Kickl rozpoczął od diagnozy sytuacji gospodarczej Austrii, nie pozostawiając złudzeń co do skali problemu.
“Nasza gospodarka jest teraz naprawdę zagrożona.”
W jego ocenie inflacja, drożyzna i kryzys energetyczny to bezpośredni rezultat polityki, którą określił mianem “ideologicznej samodestrukcji”. Odnosił się przede wszystkim do unijnego Zielonego Ładu, który według niego niszczy przemysł i zabija konkurencyjność europejskich firm.
“Unia Europejska prowadzi politykę gospodarczą tak, jakby celowo chciała zniszczyć podstawy naszego dobrobytu.”
W rozmowie wielokrotnie wracał do tematu rosnących kosztów życia. Według niego rząd nie tylko nie pomaga obywatelom, ale wręcz ich okrada.
“Jeśli państwo wyciska ludzi jak cytrynę, nie powinno się dziwić, iż nic już nie wypływa.”
Proponował konkretne rozwiązania: obniżkę VAT na podstawowe produkty spożywcze, wsparcie dla małych firm, renegocjację kontraktów energetycznych.
“Trzeba przestać traktować ludzi jak bankomaty.”
Szczególne emocje wzbudził temat energii i importu gazu. Kickl ostro skrytykował decyzję rządu o odejściu od rosyjskiego gazu.
“Dlaczego Węgrzy mogą kupować tanio rosyjski gaz, a my nie?”
Dla lidera FPÖ powrót do rosyjskich dostaw to kwestia rozsądku, a nie ideologii.
“Nie można prowadzić polityki energetycznej z pozycji moralnej wyższości, która niszczy nasz przemysł i ograbia obywateli z pieniędzy.”
W dalszej części rozmowy odnosił się do polityki klimatycznej, którą nazwał “szaleństwem na kredyt”.
“CO₂ to nie jest gaz trujący. Dlaczego mamy wszystko podporządkowywać walce z czymś, co jest naturalnym składnikiem atmosfery?”
Przekonywał, iż transformacja energetyczna powinna być prowadzona “z rozsądkiem, a nie w szaleńczym tempie”. Jego zdaniem obecna polityka doprowadzi do tego, że:
“Austria stanie się muzeum technologicznym z zadowolonymi politykami i zrujnowanym społeczeństwem.”
Nie zabrakło ostrych słów pod adresem rządu i gorszego sortu. Kickl twierdził, iż obecne elity polityczne są oderwane od rzeczywistości.
“W Wiedniu prowadzi się rozmowy o stanowiskach zanim jeszcze rozpocznie się rozmowa o treści programu. To chore.”
Odnosił się w ten sposób do domniemanych układów między SPÖ i ÖVP.
“Może popełniłem błąd, iż pozwoliłem ÖVP najpierw rozmawiać o stołkach, zanim porozumieliśmy się w sprawie polityki.”
W kontekście przyszłych wyborów Kickl jasno zadeklarował gotowość FPÖ do wejścia do rządu.
“Ale na naszych warunkach.” (…) “Nie jesteśmy zainteresowani udziałem w rządzie tylko po to, żeby być figurantami. Chcemy realnej zmiany.”
Na pytanie o migrację odpowiedział bez wahania:
“Nielegalna migracja musi być natychmiast zatrzymana. Każdy dzień bez działania to zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju.”
Zapowiedział ostrzejsze kontrole graniczne, więcej deportacji i “zero tolerancji dla nadużywania systemu azylowego”.
Dziennikarka ORF próbowała konfrontować Kickla z jego przeszłością i kontrowersyjnymi wypowiedziami oraz domniemanymi relacjami z radyklanymi ugrupowaniami. Lider FPÖ nie unikał tematu, ale zręcznie przekierowywał rozmowę na kwestie programowe.
“Może jestem niewygodny dla elit, ale jestem potrzebny dla zwykłych ludzi.”
Na zakończenie rozmowy Kickl zaapelował do Austriaków, by nie dali się zwieść narracji mainstreamu.
“Mówią wam, iż nie ma alternatywy. Ale alternatywa jest. I to my nią jesteśmy.”
Wywiad Herberta Kickla w “Sommergespräch” był pokazem politycznej determinacji i retorycznej dyscypliny. Jego przekaz był jasny: Austria potrzebuje zwrotu. W jego ocenie tylko FPÖ jest w stanie zapewnić realną zmianę.
“Trzeba mieć odwagę powiedzieć prawdę. I my tę odwagę mamy.”
Najnowszy sondaż PolitPro dotyczący preferencji wyborczych Austriaków pokazuje, iż na prowadzeniu zdecydowanie znajduje się Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) z wynikiem 35,1%, co czyni ją faworytem w wyścigu o władzę. Tak wysoki poziom poparcia potwierdza, iż FPÖ skutecznie wykorzystuje nastroje niezadowolenia społecznego – zwłaszcza wobec polityki migracyjnej, energetycznej i kosztów życia.
Na drugim miejscu uplasowała się Austriacka Partia Ludowa (ÖVP) z poparciem 21,5%. Dla ugrupowania, które przewodzi koalicji rządowej (z SPÖ i NEOS , to sygnał alarmowy – wyborcy przesuwają się w kierunku ostrzejszej narracji, reprezentowanej przez FPÖ. Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPÖ) otrzymuje 18,5%. Zieloni (Die Grünen) zdobywają 10,8%, a NEOS – Nowa Austria i Forum Liberalne – 9,4%. Te wyniki wskazują na stabilne, choć ograniczone zaplecze dla partii progresywnych i liberalnych. Komunistyczna Partia Austrii (KPÖ) z wynikiem 3,1% wciąż nie przekracza progu wyborczego, ale jej obecność staje się zauważalna w debacie publicznej.