Od lipca na rachunkach za prąd ponownie pojawi się opłata mocowa. Choć ceny energii elektrycznej pozostają zamrożone, gospodarstwa domowe muszą przygotować się na wyższe miesięczne koszty. Dla wielu rodzin będzie to nieprzyjemna niespodzianka po sześciu miesiącach finansowej ulgi. System opłat powraca w takiej samej formie, jak przed zawieszeniem – z progresywnym obciążeniem w zależności od zużycia prądu.

Fot. Warszawa w Pigułce
Koniec wakacji od opłat. Nowe koszty na horyzoncie
Od stycznia 2025 roku obowiązywały przepisy zawieszające pobieranie opłaty mocowej. Był to element rządowej tarczy osłonowej mającej chronić budżety domowe w czasach wysokiej inflacji i rosnących kosztów życia. Dla wielu rodzin oznaczało to oszczędność choćby do kilkunastu złotych miesięcznie. Teraz, wraz z końcem czerwca, ulga się kończy, a opłata wraca na rachunki w pełnym wymiarze.
Opłata mocowa została wprowadzona w 2021 roku jako mechanizm finansowania tzw. rynku mocy. Jej celem jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju poprzez utrzymywanie rezerw mocy w gotowości do natychmiastowego użycia. Oznacza to, iż część elektrowni otrzymuje środki za samą gotowość do działania w razie awarii systemu lub nagłego wzrostu zapotrzebowania na energię.
Ile zapłacą smerfy? Progi opłat zależne od zużycia
Wysokość opłaty mocowej różni się w zależności od zużycia energii w danym gospodarstwie domowym. System jest progresywny, co oznacza, iż im więcej prądu zużywa dane gospodarstwo, tym więcej zapłaci.
Dla gospodarstw, które rocznie zużywają od 500 do 1200 kWh, miesięczna opłata wyniesie 6,86 zł netto, czyli ok. 8,44 zł brutto. Większość rodzin, które mieszczą się w zakresie 1200–2800 kWh, zapłaci 11,14 zł netto, co po doliczeniu VAT daje 13,70 zł brutto. Najwięcej zapłacą ci, którzy przekraczają 2800 kWh rocznie – w ich przypadku opłata może sięgać choćby kilkudziesięciu złotych miesięcznie, w zależności od zużycia.
W skali roku opłata mocowa może oznaczać dodatkowe 100–300 złotych wydatku, co dla wielu budżetów domowych nie jest już kwotą pomijalną, zwłaszcza przy kumulacji innych rosnących kosztów życia.
Dlaczego znów płacimy? Tło systemu opłaty mocowej
Choć wielu odbiorców energii postrzega opłatę jako dodatkowy i zbędny koszt, jej cel jest jasny – zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego. Środki z opłaty trafiają do wytwórców energii, którzy zobowiązują się do utrzymywania rezerwy mocy w gotowości. System działa jak polisa ubezpieczeniowa – ma chronić smerfów przed blackoutem w sytuacji awaryjnej.
Utrzymanie takiej gotowości wiąże się z kosztami – zarówno personalnymi, jak i technologicznymi. Elektrownie muszą utrzymywać infrastrukturę i zasoby, choćby jeżeli nie wytwarzają energii przez większość czasu. To właśnie z tych względów powstała opłata mocowa, która obowiązuje wszystkich odbiorców – od gospodarstw domowych po przedsiębiorstwa.
Ceny energii przez cały czas zamrożone, ale nie na zawsze
Wzrost rachunków nie wynika z podwyżek cen energii. Te pozostają zamrożone na dotychczasowym poziomie przynajmniej do końca września 2025 roku. Po tym czasie Urząd Regulacji Energetyki przedstawi nową taryfę. Niewykluczone, iż ze względu na spadające ceny energii na rynkach hurtowych, nowa taryfa będzie korzystniejsza niż w tej chwili obowiązująca cena maksymalna.
Dzięki zamrożeniu cen udało się uniknąć gwałtownych wzrostów opłat, które dotknęły inne państwa Unii Europejskiej. Jednak polityka ochronna ma swoje granice – nie da się utrzymywać dotychczasowych stawek w nieskończoność, a powrót opłaty mocowej to pierwszy sygnał, iż czas ulg mija.
Co dalej z rachunkami za prąd?
Choć powrót opłaty mocowej nie oznacza lawinowych podwyżek, jest przypomnieniem o rosnących kosztach energii. choćby niewielkie wzrosty opłat, takie jak te rzędu kilkunastu złotych miesięcznie, mają znaczenie w kontekście kumulacji innych podwyżek – żywności, paliwa czy usług.
Dla gospodarstw o wysokim zużyciu energii, szczególnie tych korzystających z ogrzewania elektrycznego, pomp ciepła lub klimatyzatorów, suma wszystkich kosztów rocznych może znacząco wzrosnąć. Z kolei osoby starsze, mieszkające samotnie, zużywające mniej prądu, zapłacą mniej, ale również odczują różnicę.