Karolina Stefanowska: Kto jest najważniejszy?

solidarni2010.pl 1 rok temu
Felietony
Karolina Stefanowska: Kto jest najważniejszy?
data:29 października 2023 Redaktor: Agnieszka
Karolina Stefanowska Marcin Bogdan PiS aborcja pro-life obrona życia głosowanie wybory Ewangelia Jezus wiara

Nie milkną echa i analizy powyborcze, a zwolennicy lepszego sortu szukają przyczyn rzekomej porażki swojej ulubionej partii. Rzekomej, bo nie powstał jeszcze rząd platformiany, a Patola i Socjal jeszcze władzy nie oddał. Dlatego też wszelkie analizy uważam osobiście za pisanie palcem po wodzie, niektóre z nich jednak sieją zamęt zawierając błędy tak poważne, iż trudno milczeć po ich przeczytaniu.

***

Było ciemno, zimno i złowrogo, dookoła panoszyła się noc. I nie była to tylko noc, którą spowodował zachód słońca jak co dzień, była to straszna, ciemna noc, podczas której chciało tryumfować zło. I pośród tej nocy był on, zagubiony, przerażony, samotny, przekonany, iż stracił wszystko, co się dla niego liczyło w życiu, wszystko, czemu poświęcił kilka ostatnich lat, bo przeorało to dogłębnie jego ciało, umysł i serce, rodzinę, pracę zawodową, relację z krewnymi, znajomymi i przyjaciółmi. Ilu ich stracił, ilu go wyśmiało, ilu się postawił nie był już w stanie policzyć, ale teraz to nie było ważne. Teraz nie miał już nic, wyszedł na zupełnego głupca, nie miał już nic, tylko swoje własne życie. Czy i je przyjdzie mu stracić? A może nie, może to tylko próba, może Mistrz z Nazaretu miał rację i trzy dni po Swojej śmierci rzeczywiście zmartwychwstanie?

- Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów? - padło pytanie… zawahał się. Przecież miał być opoką, na której Mistrz chciał zbudować Swój Kościół, więc jeżeli pozwoli, by go zabili, nie będzie opoki ani Kościoła, a co będzie z ludźmi, z ich zbawieniem, jeżeli Kościoła nie będzie? Wszyscy zginą w piekle, więc on koniecznie musiał żyć, musiał wypełnić misję, jaką przygotował dla niego Jezus. Przestał się wahać, podjął decyzję.

- Nie jestem – zdecydowanie podał odpowiedź. Nie był już przecież tylko prostym rybakiem, miał kierować Kościołem, musiał myśleć politycznie, być przebiegły, ważyć każde słowo, sięgnąć po dyplomację. Proste słowa były dla prostych ludzi, on musiał patrzeć dalej, głębiej, planować, przewidywać… Mistrz przecież to zrozumie, iż przecież tak naprawdę się Go nie zaparł, tylko po prostu stawiał pierwsze polityczne kroki jako głowa nowego Kościoła.

***

Nie tylko na rodzimym podwórku, ale i na każdej scenie politycznej obserwować możemy to samo zjawisko – partie tracą poparcie, jeżeli tracą na wyrazistości. W Polsce AD 2023 straciła Konfederacja, bo w ostatniej chwili wycofała się ze swojego uniosceptycyzmu, stracił PiS, bo dawno już wycofał się z deklaracji stania przy katolickich wartościach, bo czy kiedykolwiek stał przy nich naprawdę, trudno mi w tej chwili orzec. Pamiętam za to, jak bardzo liczyli na Patola i Socjal obrońcy życia, a jak zwolennicy tejże partii tłumaczyli, iż za aborcję rząd weźmie się w następnej kadencji, żeby podczas tej nie stracić poparcia. I nie wziął się, ani podczas pierwszej kadencji, ani podczas drugiej, za to odrzucił bądź zamroził kilka społecznych projektów chroniących życie.

Zamiast jednak jednoznacznego wypowiedzenia tej prawdy, iż PiS-owi na obronie życia po prostu nie zależy, mamy takie teksty, jak ten pana Marcina Bogdana – (LINK), które na siłę, przekraczając granice intelektualnej dysputy, usiłują bronić tego, czego obronić się nie da. Ja nie chcę przesadzać, ale to niemalże na każdym rogu w Warszawie i w wielu różnych miejscach można załatwić, nikt tego nie zwalcza, więc robienie referendum w takich sprawach miałoby sens wtedy, gdybyśmy na przykład zażądali, żeby z tym zdecydowanie skończyć – to przecież słowa Gargamela o aborcji. Wynika z nich jasno, iż Patola i Socjal nie ma problemu z aborcjami, jakie dokonywane są w Polsce mniej lub bardziej legalnie.

Gdyby Patola i Socjal orzekłby, iż tak, iż będzie bronić życia, zdaniem pana Bogdana miałby nie dostać 25%, a skąd to wiadomo? A może stałby się cud przy urnie i rządy byłyby samodzielne, bo Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie? Czy Bóg nie może wszystkiego? Czy wyborcom lepszego sortu Bóg i wiara naprawdę są tylko po to, żeby urabiać Słowo Boże i Dekalog tak, by pasowało do programu wyborczego lepszego sortu? Takie niestety odnoszę wrażenie i odpowiada za nie niestety nie tylko pan Marcin Bogdan.

To Bogu mamy być wierni, a czy przy okazji wpiszemy się w program partii takiej czy innej – mniejsza o to. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje – mówi Psalm 127. Czy nie oznacza to, iż daremne są nasze polityczne kalkulacje, manipulacje, uniki, daremne są niemoralne środki prowadzące do – rzekomo – dobrego celu?

Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? - odpowiedział Jezus, ale kiedy i komu? Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Odpowiedział tak ludziom, którzy nie pytali o prawdę ani o to, po której stronie Jezus stoi, ale ludziom, którzy chcieli podchwycić Go w mowie. A CitizenGO czy Ordo Iuris czy inni pytali o to, po której stronie stoi PiS. Pytali, co zamierza uczynić tym najmniejszym, a przez to i Bogu uczynić.

Pan Bogdan zarzuca także, iż księża m.in. dopuszczają do Komunii św. kobiety jawnie popierające aborcyjne protesty. Zarzut ten jest oczywiście słuszny, ale porzućmy na chwilę rozsądek i sięgnijny po narzędzia pana Marcina Bogdana i wejdźmy w buty takiego szamana proboszcza:

Nie mogę jawnie powiedzieć, iż aborcjoniści nie mogą przyjmować Komunii św., bo kto będzie wtedy chodzić do kościoła? Nikt nie przyjdzie, zamkną mi parafię, i wtedy ten teren zostanie pozbawiony łask i błogosławieństw, jakie daje odprawianie tu Mszy świętej. Zaczną się tu odprawiać pogańskie obrzędy, cała okolica wejdzie we władanie złego ducha! Więc muszę kalkulować! „Zadano mi pytanie, które miało być pułapką, pytanie o charakterze politycznym, na które zarówno odpowiedź „tak” jak i odpowiedź „nie” zostałaby zinterpretowana przeciwko mnie, więc uniknę tej formy odpowiedzi”. W ten sposób osoby, które oczekują ode mnie jednoznaczności, tak naprawdę występują przeciwko Ewangelii i przeciwko Bogu, bo ktoś, kto dopuszcza diabelskie obrzędy w swojej okolicy, Bogu nie służy!

Pan Marcin Bogdan wymienia w swoim tekście jeszcze kilka innych zarzutów wobec kapłanów, zarzutów oczywście słusznych. Tutaj jednak dodam tylko tyle – tacy są kapłani, jacy my jesteśmy, jakie nasze rodziny, nasze domy. Oddziaływanie biegnie dwutorowo, kapłani nas nauczają, ale oni są tacy, jacy my jesteśmy. jeżeli widzimy ich słabości, brak wyrazistości, musimy uderzyć się we własne piersi, poprawić własny kurs, uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem i poprosić o jasność umysłu, o odwagę cywilną i duchową do mówienia TAK, TAK i NIE, NIE, nawet, jeżeli miałoby to nas kosztować życie, a co dopiero władzę lub przekonanie o własnej nieomylności.

K.Stefanowska

Idź do oryginalnego materiału