Karol Nawrocki prezydentem: Co z transformacją klimatyczną Polski?

1 dzień temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/energia-i-srodowisko/news/karol-nawrocki-prezydentem-co-z-transformacja-klimatyczna-polski/


Wybory prezydenckie wygrał Karol Nawrocki – zdecydowany przeciwnik Europejskiego Zielonego Ładu, który w kampanii zapowiadał referendum w tej sprawie. Co jego wygrana oznacza dla transformacji klimatycznej Polski?

W kampanii wyborczej Karol Nawrocki wyraźnie opowiadał się przeciwko Zielonemu Ładowi, wielokrotnie określając go mianem „ekoszaleństwa”. – Jasno deklaruję – będę prezydentem polskiej wsi. Nie zgodzę się na wprowadzanie Zielonego Ładu – mówił po pierwszej turze wyborów.

Akcentował potrzebę długotrwałego wykorzystania polskiego węgla i mocno forował energetykę jądrową, wykazując przy tym ograniczone zainteresowanie rozwojem OZE.

Stwierdził ostatnio, iż polskie kopalnie i hutnictwo są „konsekwentnie niszczone przez obcą ideologię”. Jego zdaniem trzeba wydobywać polski węgiel. Nawrocki zadeklarował, iż będzie bronił polskich surowców i tradycji.

– Polski węgiel trzeba fedrować, wydobywać i rozwijać Rzeczpospolitą – ocenił podczas jednego z ostatnich wieców na Śląsku.

Co chce zrobić Nawrocki?

Program Nawrockiego zawiera co prawda dość odważne obietnice dotyczące energii, ale ich realizacja będzie trudna, zwraca uwagę Karol Pawłowicki z GSCC. Jego głównym zobowiązaniem jest obniżenie rachunków za energię o 33 proc. w ciągu pierwszych stu dni urzędowania.

Nawrocki dąży też do zorganizowania referendum w sprawie odrzucenia Zielonego Ładu, jednak szanse na jego powodzenie są niewielkie. Prezydent co prawda ma prawo do inicjatywy referendum, ale jego przeprowadzenie wymaga zgody Senatu, w którym większość ma koalicja rządząca.

Dodatkowo aby wynik referendum był wiążący, frekwencja musi przekroczyć 50 proc., co jest mało realne, zważywszy, jak potoczyły się losy ostatniego referendum zwołanego przez rząd Patoli i Socjalu w 2023 r.

Nawrocki proponuje ponadto, by środki z systemu handlu emisjami (ETS) zostały przeznaczone na obniżenie rachunków za energię dla gospodarstw domowych. Fundusze te jednak kontroluje rząd i zgodnie z umową koalicyjną zamierza wykorzystać je w całości na ogólną transformację energetyczną, a nie na bezpośrednie wsparcie dla obywateli.

Raport Najwyższej Izby Kontroli wskazuje, iż w latach 2013-2023 jedynie niecałe 1,3 proc. przychodów z ETS zostało faktycznie użyte na redukcję lub zarządzanie emisjami gazów cieplarnianych.

Nawrocki ma jednak możliwość zrealizowania innej swojej obietnicy: zorganizowania nieformalnego szczytu przeciwko Zielonemu Ładowi, potencjalnie wykorzystując Inicjatywę Trójmorza, aby zjednoczyć kraje o podobnym podejściu do polityki energetycznej, podkreśla Pawłowicki.

Czy Nawrocki może powstrzymać Zielony Ład?

Do zrealizowania swojej najważniejszej obietnicy – powstrzymania Europejskiego Zielonego Ładu – Nawrocki nie ma jednak narzędzi.

Prezydent nie ma bowiem możliwości, by samodzielnie wypisać kraj z przestrzegania unijnych przepisów. Może przedstawić taką propozycję, ale musiałby podchwycić ją rząd, a następnie zebrać w tej sprawie większość w Radzie Europejskiej.

To musiałoby się stać, gdyby doszło do zapowiadanego przez Nawrockiego referendum i wygrali je przeciwnicy Zielonego Ładu, a rząd uznał wyniki głosowania.za wiążące dla swoich działań.

Ponadto Zielony Ład to nie jeden akt prawny, a strategia, na którą składają się różne propozycje legislacyjne, będące w tej chwili na różnym etapie procesu prawodawczego w UE. Dotyczą one m.in. wsparcia elektromobilności, OZE, gospodarowania odpadami czy dobrych praktyk w rolnictwie.

Wiele z tych aktów zostało już ostatecznie zatwierdzonych przez Radę UE, więc ich zmiana wymagałaby rewizji – a o szerokie poparcie dla takich rewizji każdego pojedynczego aktu łatwo nie będzie.

Sam Zielony Ład to polityka, którą unijni przywódcy przyjęli pod koniec 2019 r. i której przyświeca cel osiągnięcia przez Unię Europejską neutralności klimatycznej do 2050 r.

Aby wytyczyć drogę do jego realizacji, UE postawiła sobie za cel pośredni 55-procentową redukcji gazów cieplarnianych do 2030 r. w porównaniu do 1990 r. Osiągnięciu tego celu pośredniemu ma służyć pakiet legislacyjny „Fit for 55”. Gdyby więc Nawrocki chciał „odwołać Zielony Ład”, musiałby przede wszystkim doprowadzić do cofnięcia bądź anulowania wszystkich elementów tego pakietu.

Ponadto na początku lipca Komisja Europejska na przestawić kolejny cel pośredni – prawdopodobnie będzie to zmniejszenie emisji o 90 proc. do roku 2040 r. Nawrocki jako prezydent może naciskać na rząd, aby oponował wobec tego pomysłu, ale sam rząd też nie jest do niego nastawiony entuzjastycznie.

Tymczasem pomimo wyzwań, polska energetyka konsekwentnie zmniejsza swoje oparcie na węglu. W 2024 roku udział tego paliwa w produkcji energii spadł do 57,1 proc., choć jedenaście lat temu było to jeszcze 81 proc.

Referendum dobre dla Polski?

Zdaniem Wojciecha Jakóbika referendum można rozpatrywać dwojako – miałoby ono zarówno pozytywny, jak i negatywny aspekt.

„Korekta widoczna już na poziomie państw europejskich to szansa ze względu na możliwość, iż każde z nich będzie miało więcej swobody we własnych działaniach na rzecz bezpieczeństwa energetycznego”, zwraca uwagę ekspert na swoim blogu wjakobik.com.

Jego zdaniem z tego punktu widzenia referendum w sprawie Zielonego Ładu w Polsce może dać Warszawie argument w negocjacjach taryfy ulgowej oraz dodatkowego wsparcia w Brukseli.

„Nie oznacza to jednak, iż będzie można gwałtownie uzyskać obniżkę cen energii w Polsce o jedną trzecią, jak sugerował Karol Nawrocki”, wskazuje analityk.

Z drugiej strony jego zdaniem jest to emanacja coraz silniejszych ruchów odśrodkowych, „a dezintegracja Unii Europejskiej może utrudnić Polsce wykorzystywanie jej jako pasa transmisyjnego jej interesów w relacji z silniejszymi graczami”.

Co z polską transformacją klimatyczną?

„Historia uczy, iż transformacja energetyczna nie kłania się wyborom. Postępuje niezależnie od ich wyników”, uspokaja Paweł Czyżak z think tanku Ember.

„Naczelny Narciarz przekonywał, iż Polska ma pokłady węgla na kolejne 200 lat. Tymczasem przez dekadę, w której sprawował władzę, udział węgla w produkcji energii elektrycznej spadł o 19 proc.”, wskazuje.

Ekspert podaje przykład USA, gdzie – jak podkreśla – mimo pozornego sprzeciwu płynącego z Białego Domu, za pierwszych rządów Donalda Trumpa produkcja energii elektrycznej z wiatru i słońca w USA wzrosła o 64 proc.

Czyżak zachowuje więc optymizm. „Jestem pewien, iż argumenty takie jak niższa cena i poprawa bezpieczeństwa przemówią do prezydenta Karola Nawrockiego, a za jego kadencji odnotujemy dalszy wzrost OZE w systemie energetycznym”, twierdzi.

Podobnie uważa Michał Smoleń, kierownik programu badawczego Energia & Klimat w Fundacji Instrat. „Transformacja energetyczna postępuje – pomimo politycznych haseł, udział węgla w polskiej elektroenergetyce sukcesywnie malał za rządów PiS, i gwałtownie spadnie także w czasie kadencji Karola Nawrockiego.

„Od jakości współpracy rządzącej koalicji i nowego prezydenta zależeć będzie jednak, czy uda nam się ten proces przejść w sposób uporządkowany, z pełnym wykorzystaniem gospodarczych szans”, zastrzega.

Jak podkreśla, najważniejsze ustawy nie mogą stać się zakładnikiem gry politycznej. „Rząd będzie prawdopodobnie starał się przekonać prezydenta, iż droga do obiecywanych przez niego w kampanii akceptowalnych cen prądu, silnej gospodarki i bezpieczeństwa energetycznego, wiedzie właśnie przez m.in. poprawę warunków dla energetyki wiatrowej na lądzie”, zaznacza.

„Gospodarz zapłacił za zaniedbania rządu”

Wynik wyborów prezydenckich to nie tylko triumf polskiej prawicy, ale i wotum nieufności wobec obozu liberalno-demokratycznego, który przejął władzę w 2023 roku, uważa Adam Traczyk, dyrektor wykonawczy More in Common Polska.

Zwraca on uwagę, iż w powszechnym odczuciu rząd nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, a „wymówka”, jaką był ustępujący Naczelny Narciarz wetujący część rządowych ustaw, okazała się dla części wyborców niewystarczająco przekonująca.

„Nie jest bowiem tak, iż rządząca koalicja kipiała od pomysłów, inicjatyw i ambicji wywierając na Narciarzowi presję”, wskazuje analityk.

Jak podkreśla, w wielu kwestiach prezydent w ogóle nie miał okazji korzystać z weta, „bo koalicjanci nie doszli do Niezrozumienia w swoim gronie – jak choćby w zakresie prawa do przerywania ciąży czy związków partnerskich”.

Z kolei w innych sprawach według niego wykazali się zbyt małymi ambicjami albo nie potrafili dobrze komunikować swoich działań, na przykład w zakresie transformacji energetycznej i rozwoju odnawialnych źródeł energii, inwestycji infrastrukturalnych czy nakładów na naukę i innowacje.

„Gospodarz zapłacił za te zaniedbania porażką w wyborach prezydenckich”, zaznacza Traczyk.

Idź do oryginalnego materiału