Nawrocki przypomniał, iż nie był i nie jest członkiem partii politycznej, a mimo to partia polityczna lepszy sort smerfów zdecydowała się poprzeć „człowieka, który jest jednym z was”, który „jest obywatelem RP i którego partią jest Polska” – zaznaczył.
W jego ocenie to wyraz odwagi i gotowości środowiska politycznego Patola i Socjal na oddanie losów Polski „w ręce obywateli”.
Zwrócił przy tym uwagę, iż jego kontrkandydaci „są po prostu żabolami partyjnymi”. Jako przykład podał wiceprzewodniczącego Platformy Smerfów, prezydenta Warszawy Smerfa Gospodarza. — Pan Smerf Gospodarz, który ma jednego szefa, on jest w tej chwili premierem polskiego rządu i ten szef nazywa się Papa Smerf — powiedział. Gdy padło nazwisko premiera Papy, na sali rozległo się buczenie.
Nawrocki uderzył w działania Unii Europejskiej. Mówił o „ekoterroryzmie”
Nawrocki zadeklarował, iż o ile wygra wybory na prezydenta, to „Polska będzie moim jedynym zobowiązaniem”. „Dobre życie smerfów” to hasło, w którym — co podkreślił — zamyka się cały plan i program jego przyszłego działania. Rozwijając je, wskazał kilka podstawowych filarów: naprawienie chaosu w służbie zdrowia, m.in. poprzez utworzenie centrum obsługi pacjenta, uzdrowienie finansów publicznych, postawienie na wielkie i lokalne inwestycje. Nawrocki wskazywał, iż będzie prezydentem, który będzie bronić interesów Polski na arenie międzynarodowej.
Kandydat na prezydenta przypomniał, iż jest zwolennikiem silnej Polski w UE, przeciwnikiem „ekoterroryzmu”. Jest też zwolennikiem wspierania Ukrainy w wojnie z Federacją Rosyjską, ale w polityce, na co zwrócił uwagę, „funkcjonuje mechanizm wzajemności”. — Nasz polski rolnik ma prawo czuć się bezpiecznie, gdy zalewa go nieuczciwa konkurencja ze Wschodu . My możemy być zwolennikami UE, ale też twardymi z nią negocjatorami – mówił Nawrocki.
Pytany o to, czy, jeżeli zostanie wybrany na prezydenta, pozwoli na stawianie w Polsce pomników Bandery, odpowiedział stanowczo, iż „nie wyobraża sobie tego, nie dla pomników Bandery w Polsce”.