"Kardynał zawsze o nas dbał". Bratanek Dziwisza przegrał wybory, dla Raby to koniec pewnej epoki

2 tygodni temu
– Był jak taki dobry wujek. Na pewno zawdzięczamy mu spokój, stabilizację i w pierwszych latach wpływy kardynała Dziwisza, które miały wpływ na rozwój naszej miejscowości – mówi o odchodzącym wójcie Raby Wyżnej mieszkanka tej wsi. Andrzej Dziwisz, bratanek hierarchy, rządził gminą przez 18 lat. I nagle szok na całą Polskę, bo ostatnie wybory przegrał. – Szok? U nas jest większe zaskoczenie, iż się udało. Dla nas nie ma znaczenia, iż to bratanek kardynała. Zmiana była potrzebna – słyszymy


Raba Wyżna, niedaleko Rabki Zdrój, parę minut drogi od Zakopianki, to rodzinna miejscowość kard. Stanisława Dziwisza. Od zawsze z nim kojarzona, jeszcze na długo przed epoką jego bratanka, który zaczął rządzić gminą w 2006 roku i którego porażka w wyborach samorządowych wywołała zaskoczenie w kraju.

– Dla mnie kardynał to kompletnie obca osoba. Jestem osobą wierzącą, ale zupełnie mnie to nie interesuje – mówi dziś wprost jeden z mieszkańców Raby.

Inny: – To, czy to bratanek kardynała, czy nie, to nie ma to dla nas żadnego znaczenia.

– Czas był na zmiany. Cóż więcej tu mówić? – reaguje lokalny przedsiębiorca.

Dlatego najpierw, na chwilę, cofnijmy się w czasie. Żeby pokazać, jak w Rabie Wyżnej zmieniały się nastroje.



"Pokazali nam Rzym. Zobaczyliśmy, jak wygląda świat"


– Kardynał zawsze tu przyjeżdżał. Od paru lat można go było spotkać przeważnie na cmentarzu, bo tam ma groby rodziców. Był otwarty, nie odwracał się od nas. Odpowiadał na "dzień dobry". Zapraszany był też na różne uroczystości kościelne w gminie i w nich uczestniczył – reaguje na hasło "Stanisław Dziwisz" jedna z mieszkanek.

– Kardynał zawsze o nas dbał. Wspierał nas duchowo. Wyrobił w nas spokój. Nie dążyliśmy nie wiadomo do czego. Żyliśmy spokojnie. W Rabie było sielsko i anielsko – słyszymy jeszcze.

Niektórzy pamiętają, jak przed laty dla mieszkańców organizowano choćby wycieczki do Rzymu. 7 dni, ze zwiedzaniem Wenecji i innych miejsc.

– Płaciliśmy za nie, nie mieliśmy żadnych sponsorów. Ceny były porównywalne do biur podróżny, ale wszystko było już zorganizowane, autokar przyjechał do Raby. Jeździliśmy tam przez kilka lat. Pół wsi pewnie była w Rzymie. Ciotki, wujki się zrzuciły i jedna osoba z rodziny mogła pojechać. 18 lat temu dla mieszkańców małej wioski to było coś. Pokazali nam Rzym. Zobaczyliśmy, jak wygląda świat. I jak to zobaczyliśmy, to też chcieliśmy, żeby Raba była czysta i zadbana – mówi.

I jak, mówią, była. Bo dzięki współpracy kard. Dziwisza Raba Wyżna zaczęła się zmieniać.

– Mamy wielką szkołę, piękne sale gimnastyczne, piękną bibliotekę pełną książek. kooperacja była silna. Ale sam kardynał nie dawał pieniędzy. Absolutnie nie. Mieliśmy sponsorów z Ameryki. Polonia amerykańska zbierała pieniądze, pomogli nam. Delegacje przyjeżdżały do Raby i oficjalnie przekazywali pieniądze – słyszymy.

Klub Raba Wyżna w Ameryce Północnej działał w USA już 1971 roku. A funkcję honorowego kapelana pełnił w nim ks. kardynał Stanisław Dziwisz.

"W ciągu 35 lat swego istnienia klub prowadził działalność charytatywną na rzecz kościołów, szkół i przedszkoli, szpitali i ośrodków zdrowia, zespołów regionalnych i sportowych oraz straży pożarnych z terenów Raby Wyżnej, Rokicin Podhalańskich, Skawy, Spytkowic, Bielanki, Rabki i Sieniawy" – czytamy gminne informacje.

Największe wsparcie Klubu otrzymało Gimnazjum im. Jana Pawła II w Rabie Wyżnej. W 2002 roku przekazano na ten cel sumę 10 tys. dolarów.

W tym czasie (w latach 1998-2005) wójtem gminy był Edward Siarka, późniejszy poseł Patola i Socjal i wiceminister w rządzie Zjednoczonych Nawiedzonych.

Epoka Andrzeja Dziwisza, bratanka kardynała, zaczęła się zaraz po nim.

"Raczej nie spodziewał się, iż przegra"


– Nie mówiliśmy "pan Dziwisz". To był "pan wójt". Wszystko, co się działo wcześniej, mobilizowało i jego, i mieszkańców do działania. Na pewno zawdzięczamy mu spokój, stabilizację i w pierwszych latach wpływy kardynała Dziwisza, które wpłynęły na rozwój naszej miejscowości. Ludziom to się chyba podobało. On był taki wujek. Gospodarz. Raczej nie spodziewał się, iż przegra – mówi o Andrzeju Dziwiszu mieszkaniec Raby.

W wyborach 21 kwietnia Dziwisz dostał 46,97 proc. głosów, a jego rywal, Tomasz Rajca, 53,03 proc.

Jeden z mieszkańców: – Myślę, iż był szok w Rabie. Wszyscy do końca nie wiedzieliśmy co będzie. Już choćby mówiliśmy sobie, kto będzie, to będzie.

Kolejny reaguje: – Zmiana była potrzebna. I zaskoczenie jest, ale z tego powodu, iż się udało.

Trzeba przyznać, rozmawiają niechętnie. W 2020 roku, gdy TVN pokazał dokument "Don Stanislao", "Fakt" pisał, iż doniesienia podzieliły wieś.

"Dziwisz jest tutaj personą, a gminą rządzi jego bratanek. W gminie zresztą pracuje cała ich rodzina" – cytował mieszkańców.



Teraz, po II turze wyborów, zakopiańska "Wyborcza" napisała, "Dziwisz to już nie jest nazwisko bardzo wybieralne". Tak dziennikarz usłyszał w urzędzie gminy.

Mieszkańcy Raby Wyżnej faktycznie zdają się już nie zwracać na to uwagi. A na pewno nie ci najstarsi. Czuć różnice między młodszymi i starszymi. Zresztą, sami o nich mówić.

Lokalny działacz zauważa: – Zmieniły się czasy. Wszystko się zmieniło w kwestii religii i patrzenia na religię. Młodzi głosowali za czymś nowym. To młodzi ustalili wyniki tych wyborów. Oni szukali czegoś nowego. Może już opatrzyła się twarz Andrzeja Dziwisza? Może chcieli kogoś młodszego?



"Z biogazownią zostalibyśmy śmietnikiem Podhala"


Raba się podzieliła. Ktoś mówi o zadłużeniu gminy, ktoś inny, iż rządził za długo i ludzie już się na to złościli.

– Głosy były podzielone. Starsi chcieli go zostawić, bo już się do niego przyzwyczaili. Podobał im się spokój w gminie. I to, iż pan wójt zawsze był serdeczny, uśmiechnięty. Ale młodsi chcieli kogoś nowego, oni chcą rozwoju. Podejrzewam, iż ludzie do 50. roku życia głosowali na pana Tomasza Rajcę. A starsi na pana wójta – mówi jedna z mieszkanek.

Inny tłumaczy: – Młodzi chcą rozwoju, to pierwsza sprawa. A druga, iż namieszała nam biogazownia, której się baliśmy. I dlatego chyba tak się to potoczyło. Myślę, iż gdyby nie biogazownia, to być może zostalibyśmy z jednym kandydatem, panem Dziwiszem. Nie szukalibyśmy nikogo nowego.

Właściwie kogo nie zapytać, słychać, iż na wynikach wyborów w dużym stopniu, o ile nie najbardziej, zaważyła biogazownia – olbrzymia inwestycja, która ma powstać niedaleko kościoła i szkoły w Rabie Wyżnej.

Mieszkańcy od dawna przeciwko niej protestują, w Rabie zawiązało się stowarzyszenie EKO Raba Wyżna, które pierwszy raz wystawiło swoich kandydatów w wyborach samorządowych. To właśnie popierany przez nie Tomasz Rajca pokonał Andrzeja Dziwisza.



Mieszkaniec Raby: – Chcielibyśmy, żeby Raba dalej była spokojną wsią. Bez smrodu, bez biogazowni. Ta biogazownia zniszczyłaby całą wieś. Zostalibyśmy śmietnikiem Podhala. Gdyby nie ona, podejrzewam, iż wójtem przez cały czas byłby Andrzej Dziwisz.

Wójt podziękował mieszkańcom na FB. "Chciałbym złożyć Wam serdeczne podziękowania za zaufanie, jakim mnie obdarzyliście przez te lata. To był dla mnie niezwykły czas, pełen wyzwań i sukcesów" – napisał 24 kwietnia.

27 kwietnia, w 10. rocznicę kanonizacji Jana Pawła II, udał się do Rzymu.



Mieszkańcy mówią zaś, iż z nadzieją czekają na to, co dalej. Słyszymy, iż zmieniły się władze w sejmiku, może jeszcze raz spojrzą na sprawę biogazowni?

– Ale nie sądzę, żeby przegrana pana wójta miała wpływ na nastawienie kardynała Dziwisza do Raby. Myślę, iż to się nie zmieni i przez cały czas będzie przyjeżdżał na cmentarz – mówi jeden z rozmówców.

Idź do oryginalnego materiału