Kampania wyborcza w Gdańsku to parada próżności

wbijamszpile.pl 6 miesięcy temu

Do wyborów samorządowych pozostał nieco ponad miesiąc. Niestety trwająca kampania wyborcza w Gdańsku to parada próżności poza drobnymi wyjątkami.

Kampania wyborcza do samorządów w Gdańsku w mojej ocenie może budzić coraz więcej niezadowolenia. Nie da się ukryć, iż okres między początkiem lutego a 7 kwietnia (kiedy odbędą się wybory) zamiast być forum wymiany pomysłów i wizji dla miasta, przekształcił się w pasmo nieskończonych prezentacji twarzy kandydatów, bez zagłębiania się w konkretne propozycje zmian dla miasta.

Pierwszym i wymagającym najbardziej dobitnej krytyki jest brak formułowania przez komitety obietnic wyborczych i programów. To niepokojące, iż w obliczu wyzwań stojących przed Gdańskiem – choćby rosnący ruch drogowy, starzejące się społeczeństwo, czy choćby zagrożenia zewnętrzne – dyskusja publiczna skupia się na pustych hasłach zamiast na konkretnych rozwiązaniach. Wydawałoby się, iż kampania wyborcza to idealny moment, by przedstawić mieszkańcom swoje wizje rozwoju miasta. Niestety w Gdańsku w kampanii wyborczej w 2024 roku, to okazja zmarnowana.

Dodatkowo, kampania wyborcza w Gdańsku wydaje się być okazją wyłącznie do tzw. lansu – utrwaleniu w pamięci swojego wizerunku oraz imienia i nazwiska. Kandydaci konkurują ze sobą w popularności, zamiast w jakości swoich pomysłów. W idealnym świecie to właśnie innowacyjne rozwiązania i świeże pomysły powinny stanowić o sile kampanii, a nie umiejętność pozowania do zdjęć czy liczby polubień w mediach społecznościowych.

Co więcej, kandydaci na prezydentów Gdańska wybierają brylowanie w mediach zamiast organizowania wieców czy dużych spotkań z mieszkańcami. Taki sposób prowadzenia kampanii wydaje się być strategią minimalizującą ryzyko trudnych pytań i bezpośredniej konfrontacji z oczekiwaniami obywateli.

Kampania wyborcza w Gdańsku to okazja do promocji… kultowych gier

Nie brakuje również kuriozalnych metod promocji. Jeden z kandydatów postawił na promowanie kultowych gier komputerowych – „Heros of Might & Magic 3” i polskich filmów komediowych – „Chłopaki nie płaczą”, wydając na to prawdopodobnie niemałe środki na reklamy sponsorowane. Choć to może przynieść chwilową uwagę, trudno uznać to za strategię budowania zaufania i wiarygodności w kontekście zarządzania miastem.

Inny kandydat, z kolei, zaprasza mieszkańców na poranne spotkania w kawiarniach, gdy większość ludzi pędzi do pracy. Choć pomysł na pierwszy rzut oka wydaje się sympatyczny, to jego praktyczna wartość w budowaniu dialogu z wyborcami jest co najmniej dyskusyjna.

Podsumowując, kampania wyborcza w Gdańsku traci na wartości merytorycznej. Zamiast konstruktywnego dialogu i prezentacji przemyślanych planów rozwoju miasta, mamy do czynienia z paradą próżności i nieskutecznych, choć kreatywnych, prób przyciągnięcia uwagi.

Mieszkańcy Gdańska zasługują na więcej – na kampanię, w której liczą się pomysły, a nie tylko twarze.

Maciej Naskręt

Idź do oryginalnego materiału