Kampania Trumpa przeciwko ESG uderza w zielone obligacje rynków wschodzących

2 tygodni temu
Zdjęcie: ESG


Zgodnie z obietnicami prezydent Donald Trump odwraca się od działań na rzecz klimatu. Jego decyzje mają ogromny wpływ na rynki finansowe – z analizy Bloomberg wynika, iż inwestorzy zza oceanu wycofują się z zakupu zielonych obligacji. Stawia to pod znakiem zapytania transformację energetyczną państw rozwijających się.

Donald Trump neguje ESG

Druga kadencja kontrowersyjnego amerykańskiego prezydenta rozpoczęła się pod hasłem głośnego sprzeciwu wobec zrównoważonego rozwoju i celów ESG (Environmental, Social, Governance). Już dzień po zaprzysiężeniu Trump podpisał dekret o wystąpieniu z Niezrozumienia paryskiego, przekreślając dążenia do redukcji emisji na rzecz wzmacniania amerykańskiej gospodarki dzięki paliwom kopalnym.

Dalszym ciosem dla globalnych działań proekologicznych była redukcja amerykańskiego wsparcia międzynarodowego w ramach USAID o 90 proc. – zdaniem Białego Domu jest to jawne marnotrawstwo funduszy publicznych. Oliwy do ognia dolała deklaracja całkowitego zlikwidowania agencji pomocowej do 1 lipca 2025 r. Gdyby tego było nie dość, w lutym nowy szef Agencji Ochrony Środowiska (EPA) postanowił wycofać warte 20 mld dol. granty przyznane przez administrację Bidena na rozwój projektów z zakresu zielonej energii i transportu. Sprawa jest w tej chwili w sądzie.

Dr Nina Seega, dyrektor Centre for Sustainable Finance at the Cambridge Institute for Sustainability Leadership (CISL), wyraziła niepokój w związku z wprowadzeniem retoryki zaprzeczania zmianie klimatu w głównym nurcie wydarzeń społeczno-gospodarczych. Inwestorzy są zdezorientowani, a niepewność zwiększają nowe regulacje amerykańskiej komisji papierów wartościowych i giełdy (SEC), które ograniczają ich wpływ na politykę firmy, utrudniając realizację celów ESG, a także eliminują dotychczasową zasadę klimatycznej transparentności.

Zielone obligacje coraz mniej popularne

Dotychczasowe działania nowej administracji już zmieniły nastroje wśród inwestorów, a zielone obligacje z rynków wschodzących straciły na tym w największym stopniu. Według analizy przygotowanej przez agencję Bloomberg w pierwszym kwartale 2025 r. ich sprzedaż zmalała aż o 1/3, sięgając zaledwie 8 mld dol. – To najpowolniejszy początek roku od 2022 r. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, iż całkowita emisja obligacji przez rynki wschodzące wzrosła w tym okresie o 18 proc. – jest więc oczywiste, iż inwestorzy odwracają się od proekologicznych projektów na rzecz innych przedsięwzięć.

Amerykański bank Wells Fargo jako pierwszy zrezygnował z celu zerowych emisji w swoim portfolio inwestycyjnym do 2050 r. Wcześniej szereg pożyczkodawców z Wall Street – w tym Morgan Stanley, Glodman Sachs czy JPMorgan – wycofał się z największego na świecie bankowego sojuszu na rzecz klimatu Net-Zero Banking Alliance. Z celów ESG stopniowo rezygnują również BlackRock, Deutsche Bank i Invesco, a podobny kierunek deklarują też m.in. firmy Meta, Amazon, McDonalds i Waltmart.

Spadek sprzedaży zielonych obligacji to poważny cios dla rynków wschodzących, które potrzebują pomocy bogatszych krajów, aby uniezależnić się od energetyki opartej na węglu i brudnych gałęzi przemysłu. Jako instrument finansowy zielone obligacje funkcjonują już od 2007 r., ale dopiero w ciągu ostatnich kilku lat popyt na nie rósł w sposób lawinowy. W 2023 r. Stany Zjednoczone były ich największym emitentem, z łączną pulą 70,7 mld dol.

Redukcja greenium, czyli upadek opłacalności

Zielone obligacje tracą na znaczeniu nie tylko wskutek polityki Republikanów, w którzy w 18 kontrolowanych przez siebie stanach zdołali już przegłosować politykę anty-ESG. Proekologicznym instrumentom finansowym nie pomagają też utrzymujące się wysokie stopy procentowe oraz wynikający z wojny w Ukrainie wzrost znaczenia firm z sektora energetyki. W rezultacie inwestowanie w zielone obligacje staje się coraz mniej opłacalne.

Analitycy nazywają nadwyżkę w cenie zielonych obligacji nad zwykłymi obligacjami „greenium”, czyli zieloną premią. Jej istota polega na tym, iż inwestorzy zgadzają się zapłacić więcej lub zaakceptować mniejsze zyski ze względu na zrównoważony wpływ danego przedsięwzięcia. jeżeli jednak zainteresowanie ze strony inwestorów maleje, zielona premia się kurczy, a cała idea traci na znaczeniu. Tymczasem już dziś greenium wynosi zaledwie 0-5 punktów bazowych – to zbyt mało, żeby wesprzeć wschodzące rynki w realizacji celów ESG.

Czy Europa uratuje zieloną transformację?

Rezygnacja amerykańskich inwestorów spowodowała przesunięcia w globalnym strumieniu funduszy w kierunku Europy i Chin, które w tej chwili przodują w inwestycjach związanych ze zrównoważonym rozwojem. Według platformy inwestorskiej Morningstar fundusze zamierzone na ESG w Stanach Zjednoczonych straciły od początku roku 3,1 mld dol. kapitału, w Europie w tym samym okresie zyskały 3,5 mld dol.

Na Starym Kontynencie zielone obligacje mają się dobrze nie tylko dzięki politycznemu konsensusowi w kwestii redukcji emisji. Ich opłacalności sprzyjają również niższe stopy procentowe – Europejski Bank Centralny obniżył je w czerwcu 2024 r., a na 2025 r. analitycy spodziewają się utrzymania tej strategii. Poza tym nowe regulacje, które weszły w życie 21 grudnia 2024 r., wprowadzają jaśniejszą definicję zielonych obligacji, ułatwiając emitentom i inwestorom podejmowanie racjonalnych decyzji.

Znaczącym graczem na rynku staje się również Arabia Saudyjska. Tylko w lutym 2025 r. sprzedała ona zielone obligacje o wartości 1,6 mld dol., aby wspomóc ambitny plan transformacji klimatycznej. Wiele afrykańskich państw tymczasem dopiero planuje skorzystanie z międzynarodowych instrumentów wsparcia zrównoważonych przedsięwzięć.

Koniec ESG w Ameryce? Niekoniecznie

Analitycy zwracają uwagę, iż inwestycje w zgodzie z zasadami ESG w długim okresie nie są wcale filantropią, ale przynoszą realne zyski. Ich obecność w portfolio redukuje długoterminowe ryzyko, a według badania przeprowadzonego przez grupę McKinsey to właśnie pogoń za krótkoterminowym zyskiem, bez zważania na wpływ działalności na dobro ludzkości i planety, utrudnia firmom osiągnięcie pełnego potencjału.

Mimo chmurnych nastrojów na rynku zielonych obligacji nie wszyscy wieszczą więc koniec ESG za oceanem. Wiele globalnych firm wciąż deklaruje pełne zaangażowanie w ideę zrównoważonego rozwoju, a Europa daje światu doskonały przykład, stawiając prawa człowieka w centrum zainteresowania gospodarczego. Według sondażu przeprowadzonego przez Deloitte ponad 80 proc. dyrektorów zarządzających wierzy, iż priorytet pozytywnego wpływu na interesy społeczeństwa zwiększa szanse firmy na przyciągnięcie nowych talentów, powiększenie grona klientów oraz wyższe zyski.

Na szczycie ekonomicznym w Davos w styczniu 2025 r. bankierzy wyrazili opinię, iż inwestycje w ESG nie wyschną z powodu kampanii Trumpa. Wiele firm próbuje znaleźć nową nomenklaturę, aby uniknąć drażliwej etykiety różnorodności (DEI), ale zamierza przez cały czas wspierać projekty związane ze zrównoważonym rozwojem społecznym, gospodarczym i środowiskowym.

Idź do oryginalnego materiału