K. Stefanowska: Odbudujmy Polskę. Cz.9 - ZDROWIE

solidarni2010.pl 8 miesięcy temu
Felietony
K. Stefanowska: Odbudujmy Polskę. Cz.9 - ZDROWIE
data:03 marca 2024 Redaktor: Agnieszka
Bóg wiara Polska patriotyzm Ojczyzna budowanie rozwój wzrost odbudowa społeczeństwo naród zdrowie psychika sen lek lekarz Karolina Stefanowska

Tyle wokół nas zła i problemów, a jednak nie reagujemy na nie adekwatnie. Ceny rosną do absurdalnych poziomów z równie absurdalnych powodów, takich jak chociażby unijne opłaty za emisję dwutlenku węgla, firmy upadają, a dopiero w tym roku, w lutym, polscy rolnicy rozpoczęli jakąkolwiek walkę. Dlaczego?

Brakuje nam prawdopodobnie czasu, by wszystko śledzić, wiedzy, by zagrożenia ocenić, pomysłu, by odpowiednio zareagować, ale bardzo często zwyczajnie brakuje nam też sił albo zdrowia. Dlatego jeżeli chcemy o Polskę zawalczyć, jeżeli nie chcemy Jej utracić, to najwyższa pora, byśmy o to nasze zdrowie zadbali, by mieć siłę do walki, do protestowania, do wytrwałej modlitwy. Kilka wskazówek - poniżej.
Zacznę od słów gorzkich i słów, których raczej nie mamy okazji usłyszeć zbyt często, a mianowicie - każdy z nas jest za swoje zdrowie odpowiedzialny. To, co się z nami w tej chwili dzieje, jak się czujemy i na co chorujemy to w dużej mierze konsekwencje naszych - mniej lub bardziej świadomych - wcześniejszych wyborów życiowych i tak również należy na wszystkie nasze wybory patrzeć. Czasem nie mamy innego wyjścia, jak poświęcić “kawałek” zdrowia dla wyższych wartości, jak na przykład matka, która godzi się na operację cesarskiego cięcia, by ratować swoje dziecko, i potem przez lata walczy z bólem kręgosłupa spowodowanym właśnie tą operacją. Była to decyzja świadoma, słuszna w tej sytuacji, niemniej jednak ból kręgosłupa jest w prosty sposób spowodowany przebytą operacją. Przyczyna - skutek.
Inny przykład to chociażby uleganie głupiej modzie na noszenie za krótkich spodni i odsłanianie kostek. Nietrudno odgadnąć, iż te wszystkie niefrasobliwe nastolatki (czasem mające lat trzydzieści albo więcej) zapłacą za to kiedyś reumatyzmem i innymi chorobami stawów.
Na co więc zwracać uwagę, by uniknąć przynajmniej niektórych problemów?
Ciało, dusza i psychika człowieka połączone są ze sobą nierozerwalnie i problemy w jednej z tych sfer rzutują na problemy w innej, dlatego tak zawsze należy na to patrzeć i tak szukać rozwiązania. Na przykład wysokie ciśnienie, podjadanie i nadwaga to efekty nadmiernego stresu czy przebodźcowania, migreny to efekt zamartwiania się i tak dalej. Oczywiście nie jest to jedyne wyjaśnienie, ale dość częste i prawdopodobne.
Niektóre dolegliwości mają lub mogą mieć naturę duchową, warto więc rozpocząć od poproszenia kapłana o modlitwę o uwolnienie od wszelkich przekleństw, złorzeczeń czy uroków, którym mogliśmy zostać poddani (bardziej lub mniej świadomie) w czasie całego naszego życia. Warto to zrobić niezależnie od tego, czy przypominamy sobie takie zdarzenia czy też nie. Ilość zagrożeń duchowych wokół nas jest naprawdę ogromna i trzeba naprawdę dużej wiedzy i wrażliwości, by uniknąć większości, bo wszystkich nie sposób, stąd konieczność zwrócenia się do Boga, Który wie wszystko i wszystko może.
Warto też znać swoją naturę, jeżeli chodzi o psychikę. Nauka dzieli ludzi na ekstrawertyków i introwertyków, flegmatyków, choleryków, sangwiników, melancholików… podziałów jest wiele, warto się z nimi zapoznać, i nie chodzi tu o jakieś wartościowanie tylko o zrozumienie różnic między nami a innymi ludźmi, oczywiście przy uwzględnieniu przy tym różnic naturalnych dla odmiennych płci. interesująca jest też kwestia WWO, czyli osób wysoko wrażliwych. Ma to być od piętnastu do dwudziestu procent społeczeństwa, więc warto sprawdzić, czy przypadkiem nie należymy i do tej grupy. Taka wiedza na swój własny temat znacznie ułatwia codzienne funkcjonowanie, wybieranie aktywności, które nam bardziej służą czy unikanie tych szkodliwych, ułatwia też zrozumienie w rodzinie.
Bardzo często jeżeli mówimy o zdrowiu mamy przed oczami lekarzy, którzy powinni nam służyć pomocą kiedy to zdrowie się zepsuje. I służą jak umieją, jedni lepiej inni gorzej, jednak dla mnie najważniejszym sprawdzianem była pandemia Covid-19. Nie czas i miejsce wchodzić w szczegóły, odsyłam zainteresowanych do cyklu pt. Fałszywa Pandemia na tychże Solidarnych łamach, jednak uważam, iż nasze zaufanie do lekarzy powinno być ograniczone. Do gabinetu medycznego idziemy po - jak to się nazywa we wszystkich formularzach - poradę. Poradę, nie wyrok, nie prawdę objawioną. Lekarz jest (a przynajmniej powinien być) specjalistą jakiejś gałęzi medycyny, tymczasem pacjent jest specjalistą od swojego ciała, od bycia sobą, i czasem po prostu wie, co mu służy a co nie, czy lekarze są w stanie tego wysłuchać i potraktować poważnie? Ja niestety spotykam się z takim podejściem rzadko. Pamiętać należy również, iż jak myli się każdy z nas w swojej pracy, tak i mylą się lekarze - mylą się w diagnozie, doborze leków, to niestety może zdarzyć się każdemu. Inna rzecz jeszcze to niesamowita w tej chwili proceduralizacja medycyny. Procedury mogą pomóc, owszem, ale człowiek to nie silnik samochodowy w fabryce. Owszem, każdy silnik należy traktować identycznie, by uzyskać powtarzalny efekt jak najlepiej skonstruowanego samochodu, ale każdy człowiek jest inny i to, co zadziała u pięciu pacjentów, szóstemu może zaszkodzić i nie można trzymać się procedur za wszelką cenę.
Inna rzecz, która nie przestaje mnie szokować do tej pory, to tak zwana “wielolekowość”, o której usłyszałam przy okazji dyskusji na temat limitu recept wprowadzonego jeszcze przez ministra Smerfa Doktora. Oznacza to ni mniej ni więcej, iż jeden pacjent może mieć przepisanych jednocześnie… choćby trzydzieści leków. Każdy lek ma w swojej ulotce wypisane przeciwskazania i możliwe interakcje z innymi lekami bądź grupami leków, bo takie rzeczy się bada, ale czy rzeczywiście ktoś zbadał kombinację akurat tych trzydziestu leków ze sobą jednocześnie?
Zmierzając już w kierunku zdrowia czysto fizycznego poruszę kwestię wstrętnego nałogu, jakim jest palenie papierosów. Według badań liczba palaczy zamiast spadać ciągle rośnie i w tej chwili około jedna trzecia naszego społeczeństwa pali, a adekwatnie truje codziennie samych siebie i tych, których rzekomo (trucia kogoś z miłością do tej osoby pogodzić się nie da) kocha. Więc jeżeli jesteś, szanowny Czytelniku, jedną z takich osób, najwyższy czas palenie rzucić. Teraz, zaraz, od razu, w połowie czytania tego tekstu. Bez względu na to, kim jesteś, jaką masz sytuację, ile już palisz i jakie jesteś w stanie wymyślić wymówki, bez względu na to, ile już dla Polski zrobiłeś czy zrobiłaś. Koniec. Od teraz.
Dlaczego to takie ważne? Osobiście uważam palenie za nałóg najgorszy ze wszystkich, jakie trapią nasze społeczeństwo. Dlaczego? Powodów jest kilka, zacznijmy od szkodliwości. Każdy z nałogów (alkoholizm, narkomania, nikotynizm, objadanie się…) obciąża całe społeczeństwo w taki sposób, w jaki leczenie nalogowca obciąża nas psychicznie, duchowo i finansowo, to prawda, ale palenie pozostało gorsze. Dlaczego? Dlatego, iż na poziomie biologicznym zwyczajnie zatruwa tych, którzy chociażby przez pół minuty mają kontakt z osobą palącą na przykład idąc za nią na chodniku. Można się zastanawiać, czy żona alkoholika nie przyczyniła się w jakiś sposób do jego choroby i czy cierpienie, jakie musi znosić, nie jest w jakiejś części przez nią zawinione, tak samo z narkotykami czy innymi uzależnieniami. Papierosy są tu jednak znowu najgorsze, bo dostaje się ludziom przypadkowym, mijanym na ulicy, siedzącym obok śmierdzącego palacza w autobusie, którzy nijak się do jego zniewolenia nie przyczynili. A każdy taki kontakt to tak zwane palenie bierne, według niektórych badań znacznie bardziej opłakane w skutkach od palenia czynnego.
Do czego prowadzi palenie tytoniu? Do wielu chorób, ale najbardziej obrazowy jest prawdopodobnie rak płuc. 9 na 10 przypadków tej choroby wywołują papierosy! Dziewięć na dziesięć! Wyobraźmy sobie pełną poczekalnię u onkologa, a później wyobraźmy sobie świat bez smrodu papierosów: poczekalnia nagle zrobiłaby się znacznie mniej zatłoczona, z dziesięciu chorych na raka płuc dziewięciu mogłoby wrócić do domu zdrowych. Inne kwestie to oczywiście nadciśnienie, inne choroby płuc, układu krążenia, zniszczone zęby, wszędobylski smród, którego nie da się już pozbyć.
Narkotyki są nielegalne i ogólnie społecznie nieakceptowane, alkohol jest przedmiotem kampanii społecznych i troski Kościoła (sierpień jako miesiąc trzeźwości, Krucjata Wyzwolenia Człowieka), tylko papierosów nikt nie zwalcza, nikt przed nimi nie ostrzega, nikomu nie przeszkadza, iż musi na ulicy czy w towarzystwie wdychać trujące wyziewy. Najwyższy czas to zmienić i po prostu nie dawać się więcej tak traktować. Palenie w miejscach publicznych jest nielegalne, więc zwracajmy uwagę, upominajmy, niech palacze poczują, iż to wstyd palić publicznie, iż ich nałóg przeszkadza, iż za dużo z tym kłopotu i iż najwyższy czas przestać.
Kolejna ważna i niedoceniana rzecz dzisiaj to sen. Bez zdrowego snu nie ma odporności, sprawności fizycznej i umysłowej. Ile powinniśmy spać? To raczej indywidualna kwestia, jednak osławione 8 godzin jest tutaj mitem, bo jeden cykl snu dorosłego człowieka trwa 1,5 godziny, a dobry sen to kilka takich cykli, a więc wielokrotność tego czasu: 7,5 godziny lub 9 godzin, a także 6 godzin lub 4,5 godziny. Można to łatwo zaobserwować kładąc się spać w ciągu dnia, wystarczy zanotować godzinę położenia się i spontanicznego obudzenia się. Warto zainstalować sobie na urządzeniach elektronicznych filtr światła niebieskiego, pomyśleć o cieplejszym oświetleniu pomieszczeń na wieczór, unikaniu jedzenia tuż przed snem czy silnych emocji wieczorem (można na przykład zrezygnować z oglądania wieczornych wiadomości, a zamiast tego robić to rano). Warto oczywiście także pogodzić się z bliskimi przed snem, o ile w ciągu dnia zdarzyło się coś, co nas poróżniło.
Dalej - oczywiście dieta. Warzywa i owoce to podstawa, powinny towarzyszyć każdemu posiłkowi. Kiszonki, kefir, szczególnie zimą suplementacja chociażby witaminy D3. Polecam uwadze Czytelników dietę dr Ewy Dąbrowskiej (lekarza z ponad trzydziestoletnim stażem pracy) - adekwatnie zastosowana oczyszcza organizm, pozwala utracić nadmiarowe kilogramy i leczy wiele chorób cywilizacyjnych. Proszę nie zrażać się negatywnymi komentarzami w sieci na ten temat (zwłaszcza od dietetyków, który to zawód zdobyć można na różnych kursach), leczenie postem/głodem znane jest już od czasów biblijnych (wystarczy sięgnąć do Księgi Daniela), w tym samym duchu funkcjonują także terapia Gersona czy dieta Alleluja. Dodatkowo dr Ewa Dąbrowska jest osobą wierzącą i podkreśla również duchowe znaczenie postu, co w dzisiejszym świecie oznacza proszenie się o ataki ze strony zlaicyzowanego społeczeństwa.
Kolejno - nadwaga. Nadmiarowe kilogramy nie są obojętne dla naszego zdrowia, obciążają kości, stawy, serce, cały układ krążenia i jeżeli je mamy, to trzeba się z nimi pożegnać. jeżeli jest ich dużo, nie warto zaczynać od ćwiczeń, których na co dzień nie robimy, bo to tylko proszenie się o kontuzję ze strony już i tak na co dzień przeciążonych stawów czy mięśni. Najlepiej zacząć od diety (najlepiej dr Ewy Dąbrowskiej), zrzucić trochę kilogramów i później, we właściwym dla siebie tempie, włączyć dobrane indywidualnie ćwiczenia.
Jednym z winowacjów naszej nadwagi jest cukier, czyli cukier biały (lub trzcinowy, nie ma tu większej różnicy) inaczej cukier buraczany czy sacharoza. Dzisiaj nie jest już tajemnicą wiedza, iż cukier uzależnia, a jego nadużywanie prowadzić może do (poza oczywiście nadwagą) cukrzycy, insulinooporności czy też innych chorób. Każdy z nas prawdopodobnie o tym słyszał, natomiast czy robimy z tej wiedzy użytek? jeżeli konieczna jest czekolada, to istnieją dzisiaj czekolady bez cukru, słodzone (wedle dostępnej w tej chwili wiedzy) substancjami mniej szkodliwymi dla zdrowia (stewia, ksylitol czy tym podobne; aspartamu z kolei należy bezwzględnie unikać), istnieje całe mnóstwo batonów, wafelków, draży i żelek bez tradycyjnego cukru. Czy korzystamy z tej wiedzy? Warto, bo cukru spożywamy dzisiaj jako społeczeństwo ogromne ilości.
Wspominałam tutaj o diecie dr Ewy Dąbrowskiej i prawdopodobnie wielu Czytelników pomyśli w tym momencie o katowaniu się odmawianiem sobie ulubionych przekąsek tylko po to, żeby po zakończeniu diety wagę z nawiązką odzyskać. Tak często bywa w przypadku różnych diet, a dlaczego? Ciekawie tłumaczy to autor książki pt. "Samolubny mózg. Dlaczego diety nie działają?", który tłumaczy, iż tycie występuje w wyniku problemów w organizmie i zaopatrzeniu mózgu w substancje odżywcze. Diety sprawiają, iż mózg dostaje jeszcze mniej pożywienia, dlatego po zakończeniu diety mózg "zmusza nas" do odrobienia strat poprzez zwiększenie podaży kalorii, co oczywiście prowadzi do powrotu wagi. Dieta dr Ewy Dąbrowskiej (lekarza z ponad 30-letnim stażem) jest inna, bo przede wszystkim organizm oczyszcza i uzdrawia, a utrata wagi jest tutaj adekwatnie czymś dodatkowym. W związku z tym po tej diecie, zachowując zasady zdrowego żywienia już na stałe, pacjenci wracają do zdrowia i zachowują odpowiednią wagę.
Oczywiście nie zamierzam tutaj tworzyć poradnika zdrowotnego, a jedynie zasygnalizować pewne kwestie, co do których widzę, iż nie są dostatecznie dobrze znane, a o których wiem, iż po prostu są ważne. Jezus przecież podczas swojej bytności na Ziemi uzdrawiał ludzi z chorób ciała po to, by tym gorliwiej mogli iść za Nim, więc i my zadbajmy, oczy mając zwrócone oczywiście ku niebu, o swoje zdrowie, bo w zdrowym ciele zdrowy duch, a duch musi być silny, by walczyć o Polskę wierną Bogu, krzyżowi i Ewangelii.

***
Krucjata Różańcowa za Ojczyznę - członkowie Krucjaty zobowiązują się do odmawiania jednej dziesiątki różańca dziennie “Z Maryją Królową Polski modlimy się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu”. Więcej informacji i zapisy na stronie https://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/?page_id=202

Jeśli należysz już do Krucjaty, zaproś (skutecznie) dziś jeszcze jedną osobę

Idź do oryginalnego materiału