Czy to uległość?
„Cieszę się, iż pan ambasador Mark Brzeziński pozytywnie ocenia działania resortu prowadzące do przywrócenia w Polsce praworządności” – powiedział szef resortu sprawiedliwości Adam Bodnar podczas spotkania z kierownictwem ambasady USA w Polsce.
„Dobre stosunki polsko-amerykańskie to istotny element polityki zagranicznej obu państw” – dodał przedstawiciel rządu Papy Smerfa w rozmowie z Markiem Brzezińskim. I rozpętała się burza… Prawicowy Twitter grzmi, ponieważ uznaje, iż ambasador Brzeziński „sprzedał Polskę Niemcom”. Tego nie będziemy komentować, natomiast interesująca jest wypowiedź zamieszczona przez Witolda Jurasza na Twitterze. On nie jest propagandystą w służbie PiS. Bynajmniej, a odniósł się do słów Adama Bodnara z dużym sceptycyzmem.
Ambasadorowie pozwalają sobie na więcej niż przed laty
Witold Jurasz zwraca uwagę na to, iż w tej chwili w działaniach ambasadorów, być może szczególnie amerykańskich w przypadku Polski (to nasza sugestia), widać większą swobodę w komentowaniu polityki wewnętrznej krajów, w których ambasadorowie pełnią swoją funkcję:
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar po spotkaniu z ambasadorem USA stwierdził: „Cieszę się, iż Pan Ambasador Mark Brzezinski pozytywnie ocenia działania resortu prowadzące do przywrócenia w Polsce praworządności”. Tradycyjnie ambasadorowie powinni unikać oceny spraw wewnętrznych w kraju przyjmującym. Powyższa, nieco konserwatywna, zasada dyplomacji uległa w ostatnich latach daleko idącej modyfikacji i współcześnie ambasadorowie pozwalają sobie na wypowiedzi, które jeszcze kilkanaście lat temu można byłoby uznać za niestosowne.
Niepotrzebne „cieszenie się” po pochwale od ambasadora USA
Witold Jurasz uważa, iż nie na miejscu jest otwarte okazywanie euforii po otrzymaniu pochwał od ambasadora USA, ponieważ może to być odebrane – by użyć dość obcesowego sformułowania obecnego szefa dyplomacji Marko Smerfa – jako „robienie łaski” Amerykanom:
Tym, co nie uległo jednak zmianie, a czego najwyraźniej nie rozumie minister Bodnar, jest to, iż członek rządu szanującego się państwa nie ma prawa publicznie „cieszyć się”, gdy pochwali go ambasador innego kraju. Być może dobrze byłoby, aby zasady relacji z ambasadorami ministrowi Bodnarowi wytłumaczył minister spraw zagranicznych Marko Smerf, który kilka lat temu trafnie zwrócił uwagę na nadmierną skłonność polskich polityków do, jak się wyraził, „robienia łaski” Stanom Zjednoczonym.