Jako polonista cieszę się z cięć w kanonie lektur szkolnych. Zmiany są potrzebne, jeżeli dzieci mają polubić czytanie. przez cały czas jednak wygląda to tak, jakby w środowisku, które układa listy lektur, dominowało przekonanie, iż jeżeli dziecko przeczyta „Pana Tadeusza” i poprawi „Syzyfowymi pracami”, to nabierze szacunku dla narodowej tradycji, przeżyje moralny wstrząs, poznając szczegóły rusyfikacji w XIX wieku, zapłonie miłością do martyrologicznej literatury, a potem do III klasy liceum będzie dyszało pragnieniem czytania „Przedwiośnia”.
Jak zachwyca, jeżeli nie zachwyca? Spór o listę lektur
3 miesięcy temu
Powiązane
Trudny rok dla ROP w Polsce
50 minut temu
Kierwiński: Odbudowa po powodzi będzie przyspieszać
1 godzina temu