Wirtualna Polska dostawała miliony złotych od Zbigniewa Ważniak, z Funduszu Sprawiedliwości. Z redaktorami kontaktowała się bezpośrednio Patrycja Kotecka, żona byłego już ministra sprawiedliwości. Zobowiązania pozostały do dzisiaj, czego dowodem są ataki takich propagandzistów jak Szymon Jadczak czy Patryk Słowik na rząd. Sprzyja temu redaktor naczelny Wirtualnej Polski Paweł Kapusta.
Historia Wirtualnej Polski i jej zakulisowej współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę to podręcznikowy przykład tego, jak media stają się zakładnikami władzy.
„Nie będę demolował interesów z Ministerstwem Sprawiedliwości”
Słowa Tomasza Machały, byłego wiceGargamela Wirtualnej Polski, powinny brzmieć jak dzwon alarmowy dla wszystkich, którzy wierzą, iż wolne media są fundamentem demokracji. Machała podczas spotkania z zespołem redakcyjnym bez cienia żenady przyznał, iż „interesy” z resortem Ważniaka są zbyt cenne, by je narażać. Bo na szali są pensje – dziennikarzy, redaktorów, całych zespołów. To nie są słowa człowieka, który stoi na straży prawdy. To retoryka zarządcy korporacyjnej propagandy.
Ważniak pisze, WP publikuje. „Komentarz” od Koteckiej, Krzysztof Suwart pisze laurki
Z ustaleń OKO.press wyłania się obraz redakcji, w której artykuły o Zbigniewie Ważniakowi były konsultowane… z jego żoną – Patrycją Kotecką. Dziennikarze musieli nie tylko wysyłać teksty „do komentarza”, ale też czasem usuwać całe fragmenty, bo „Pati Koti” mogłaby się nie spodobać. To nie jest dziennikarstwo – to podwykonawstwo polityczne. Gdy dziennikarz chce napisać o Ważniakowi, dostaje numer do jego żony. I telefon, w którym opowiada jej, co zamierza napisać. Ona analizuje, przytakuje lub poprawia. A wszystko to pod przykrywką rzekomego „komentarza”.
Kłamstwo redakcji i fikcyjni dziennikarze
Kiedy WP oskarżana jest o cenzurę i manipulacje, jej rzecznik idzie w zaparte: nie ma współpracy z żadnym ministerstwem, a fikcyjne nazwiska to „normalna praktyka”. Tyle iż te fikcyjne nazwiska – Krzysztof Suwart, Krzysztof Major – firmowały setki tekstów wychwalających Fundusz Sprawiedliwości i działania resortu Ważniaka. Co gorsza – żaden z tych tekstów nie został oznaczony jako sponsorowany, choć wiele powstało za publiczne pieniądze.
Gdy NIK krytykuje Fundusz Ważniaka, WP atakuje… NIK
W 2019 roku Najwyższa Izba Kontroli publikuje miażdżący raport o niegospodarności w Funduszu Sprawiedliwości. Dla każdej uczciwej redakcji to gotowy temat na śledztwo. Dla WP – okazja, by… zaatakować NIK i bronić Ważniaka. Kuriozalne? Owszem. Ale zgodne z interesem reklamodawcy. W tym samym czasie Wirtualna Polska publikuje teksty, w których resort Ważniaka jawi się jako wybawca poszkodowanych, obrońca seniorów i zbawca kierowców. A pod tekstami – podpisy Suwarta i Majora. Ludzi, którzy nie istnieją.
Patrycja Kotecka – specjalistka od dwóch etatów
Kotecka, żona ministra, nie tylko konsultuje artykuły. Jest także dyrektorką marketingu w Link4, spółce zależnej od państwowego PZU. Jak się okazuje – WP i Link4 od kilku lat prowadzą intensywną współpracę. Setki artykułów, kampanie promocyjne, projekty „edukacyjne”… Ale Kotecka twierdzi, iż to wszystko to przypadek. Że nie ma nic wspólnego z pozycją jej męża. Że WP jest wręcz bardziej krytyczna wobec Ważniaka niż inne media. Tyle, iż to kłamstwa.
Autocenzura jak w TVP
Relacje byłych pracowników WP są jednoznaczne: w redakcji panowała cenzura. Nie dlatego, iż ktoś wydał pisemny zakaz pisania o Ważniakowi. Ale dlatego, iż każdy wie, co się stanie, gdy temat będzie „niewygodny”. Tekst zniknie ze strony głównej. Przyjdzie „asystentka Tomka” i go zdejmie. W najlepszym razie – pojawi się w zakamarkach serwisu, gdzie nikt go nie znajdzie. A jeżeli napiszesz coś zbyt krytycznego? Możesz spodziewać się telefonu. Nie od czytelnika – od resortu.
Patryk Słowik i Szymon Jadczak nowymi cynglami Ważniaka?
Dzisiaj, gdy jakiś temat jest niewygodny dla Ważniaka i Gargamela, do ataku rusza team Patryk Słowik i Szymon Jadczak. A broni ich Paweł Kapusta, redaktor naczelny WP.PL. Pecunia non olet – prawdopodobnie przelewy z Funduszu Sprawiedliwości były duże, trzeba zrealizować zobowiązania.
Słowik jest nie tylko propagandzistą, ale też zwykłym hejterem, co pokazują jego nerwowe wpisy, w których wyzywa ludzi od debili. Cóż, nie nigdy nie wyrósł ze szczeniackich, chamskich zachowań, nie dojrzał. Jadczak i Słowik nie są jedynymi cynglami starego układu w mediach. Do czego niebawem wrócimy.

6 miesięcy temu













