"Jak obniżyć inflację" – poradnik Platformy Smerfów

1 rok temu

Jakiś czas temu zadałam pytanie pewnej posłance PO, która zadowolona zamieściła zdjęcie, na którym pozuje na tle billboardu „PiS = drożyzna”. Opisu można się chyba bardzo łatwo domyślić: „PiS zły, Platforma dobra, zniesiemy inflację, głosuj na nas”. Pomyślałam sobie, iż bardzo odważna to obietnica, zwłaszcza iż niedługo wcześniej Papa Smerf proponował kredyt na 0% i 600 złotych dopłaty dla wynajmujących mieszkania. kilka się z tego dowiedziałam.

Sympatyczna dyskusja, z której nic nie wyniknęło

Wyraziłam kilka swoich wątpliwości w związku z programem partii, zwłaszcza iż nie klei mi się to z obietnicą zlikwidowania inflacji. Napisałam, iż naprawdę nie trzeba traktować ludzi jak idiotów i przypominać im na każdym kroku, iż jest drogo, bo oni sobie z tego doskonale zdają sprawę, a jeżeli choćby zapomną, to gwałtownie im się przypomina, kiedy robią zakupy. Zamiast tego może warto byłoby zapowiedzieć, jak zamierzają to zrobić, bo podobne obietnice składają teraz chyba wszystkie partie, które zamierzają kandydować w następnych wyborach parlamentarnych. Dodałam – być może naiwnie – iż większość ludzi jest świadoma tego, skąd się ta inflacja wzięła, więc pewnie chcieliby się dowiedzieć, jaką mają realną propozycję na jakieś efektywne działania, bo jak na razie jedyne, co robią, to licytują się z lepszego sortu na to: „Kto da więcej”. Dociekałam, w jaki sposób chcą to osiągnąć, skoro na 500+ i inne 13 czy 14 emerytury, odpowiadają, iż 500+ spoko, a dodatkowo kredyt 0% i 600 złotych na mieszkania. W jaki sposób – skoro uważamy, iż polityka lepszego sortu doprowadziła do inflacji – rywalizowanie z nią dokładnie tymi samymi narzędziami, ma tę inflację powstrzymać? Nie doczekałam odpowiedzi. Znaczy – pani posłanka coś tam raczyła mi odpisać, ale żeby mi to miało rozjaśnić niezrozumiałe dla mnie mroki tajemnicy programu Platformy, to bym nie powiedziała. Bo najpierw, jak stado nietoperzy, rzucili się na mnie wyznawcy jedynej i słusznej partii, a ich jedyną odpowiedzią było: „Ale za to Patola i Socjal to…!”, zupełnie ignorując po pierwsze to, iż nie takie było moje pytanie, a po drugie, iż na te działania obecnego rządu sama zwracałam uwagę, dokładnie porównując ich program z tych platformianym. Nie jest to jakieś szczególne zaskoczenie, od dawna już widzę, iż ten najzagorzalszy elektorat PO potrafi się rzucić na zwierzynę (czyli na człowieka, któremu nie do końca odpowiedna najjaśniejszy ojciec stanu – Papa Smerf) jak zgraja wygłodniałych psów. Byłam interesująca odpowiedzi samej zainteresowanej, ale ta przez dłuższy czas uparcie mnie ignorowała – w końcu jednak odpisała. Pierwszą odpowiedzią był lament, iż jestem złym hejterem, a ona biedną bohaterką, bo ośmieliłam się zapytać. Potem dowiedziałam się, iż pani polityk już mi wszystko ładnie wyjaśniła. Przejrzałam dokładnie dyskusję pod postem, przejrzałam cały jej profil, ale widocznie nie jestem zbyt spostrzegawcza, bo nic nie znalazłam. Dopytałam więc grzecznie, w którym konkretnym miejscu mam jej szukać, na co przeczytałam, iż „skoro napisałam, iż odpowiedziałam, to znaczy, iż odpowiedziałam”. Odważna deklaracja, jak na reprezentantkę partii Papy Smerfa; nie obraziłam się jednak, tylko ponowiłam pytanie. I wiecie, jaka była ostateczna odpowiedź? „Ceny muszą być niższe”. Taki jest plan gorszego sortu na przeciwdziałanie inflacji. Nie przedłużałam już dalej dyskusji i nie uświadamiałam miłej pani, iż jej się działanie z konsekwencją pomerdały, a brak inflacji z jego konsekwencjami, bo łapy i tak mi opadły do podłogi. Nie chciałam się potem sąsiadom tłumaczyć, co moje ręce robią w ich sypialni. Wyobraziłam sobie jednak, jak posłowie PO chodzą po sklepach i podmieniają ceny. „Chleb za ponad 4 złote? Wolne żarty. Damy za 1,50, daj, przekleimy cenę”.

„Polscy obywatele! Kto da więcej?”

W każdym razie ta rozmowa przypomniała mi się, kiedy ostatnio Gargamel stwierdził, iż z pięciuset złotych zrobi się osiemset, a Papa Smerf, jego główny rywal polityczny i człowiek, który zamierza zniszczyć inflację, odpowiedział: „Spoko”. Panowie nie są tylko zgodni, co do terminu wprowadzenia tego pomysłu w życie, ale to naprawdę wygląda jak jakaś rywalizacja w licytacji, na której można kupić polskich obywateli.

– Daję 500!
– To ja też daję 500, a do tego 600 i kredyt na 0%!
– Daję 800!
– O Ty mała, nienawistna gnido, to ja też 800 i to, co mówiłem wcześniej.
– Dorzucę kota!
– A ja żonę!

I tak dalej. Naprawdę w głębokiej pupie jesteśmy, skoro dwie największe partie w Polsce sprzeczają się, kto jest lepszy w rozdawnictwie. Teoretycznie więcej obiecał pan Donald, dodatkowym jego atutem w tym pojedynku może być dość wiarygodne przeczucie, iż on swojej obietnicy nie spełni, bo nigdy się jakoś tym specjalnie nie trudził. Żyjemy w kraju, w którym mamy niestety kiepski rząd, ale też wyjątkowo głupią opozycję, a jedyną naszą nadzieją jest to, iż żadne z nich nie zrealizuje tego, co zapowiedziała. Zabawne, iż dla jednej i drugiej partii zagadką pozostaje, dlaczego nagle spore poparcie zbudowała sobie Konfederacja i żadna z nich nie widzi oczywistego. Nie, oni widzą jedynie rusofili i faszystów, oni widzą, iż „rośnie poparcie dla Putina”, albo iż „faszyzm wraca do Polski”. To już Ludowy i Fanatyk okazali się bardziej kumaci i ostro skrytykowali ten pomysł. Zastanawiam się jednak, jak będzie wyglądała nasza scena polityczna po tych wyborach, bo sondaże wskazują jedynie kilkuprocentową przewagę partii rządzącej nad Platformą. Wiele mądrych głów debatuje, jak to się ułoży, jeżeli Patola i Socjal nie będzie w stanie zmontować odpowiedniej przewagi w Sejmie – z kim się dogada, a z kim się nie dogada. Ja do tej dyskusji nie dołączę, bo nie mam pojęcia, jak która partia się zachowa. Owszem, mam w głowie różne scenariusze, ale przede wszystkim moje zainteresowanie polityką nauczyło mnie dwóch rzeczy.

„Nigdy nie ufaj sondażom” i „Jeszcze rzadziej ufaj politykom”.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Idź do oryginalnego materiału