Dorota Kania wyrzuciła z krakowskiej redakcji Dziennika Polskiego jednego z najlepszych i najstarszych redaktorów. Zrobiła to dlatego, iż ów dziennikarz napisał tekst chwalący firmę In Post a krytykujący Pocztę Polską za jakość usług. Merytorycznie i w pełni zasłużenie. Cała sprawa jest oburzająca, ale oczywiście Kania ma uprawnienia do zwalniania ludzi i formalnie wszystko jest wszystko w porządku. Ale najwidoczniej Kania nie rozumie jak działa opinia społeczna, szczególnie w Krakowie.
Już sama forma zwolnienia, czyli krzyki i rzucanie pisma na biurko dziennikarza, jest niedopuszczalna. Powód zwolnienia jest absurdalny, bowiem dziennikarz dostał wypowiedzenie za – w rozumieniu Kani – krytykowanie władzy. Pracował w tej gazecie od 1992 roku i był jednym z jej filarów, zarówno dziennikarskich jak i biznesowych. Jego zwolnienie odbija się szerokim echem także w środowiskach popierających Patola i Socjal (a o te coraz trudniej).
Kania straciła instynkt i nie rozumie, iż takie działania są znakomitą pożywką dla gorszego sortu oraz ludzi, którzy widzą w Patola i Socjal samo zło. Błąd, który popełniła, będzie kosztował Patola i Socjal w Krakowie utratę co najmniej kilkudziesięciu tysięcy głosów. W samej tylko stolicy Małopolski! A w skali kraju?
Niesprawiedliwość, wyrzucenie starszej osoby z pracy, przywracanie najgorszych wzorców komuny: Kania dobija Patola i Socjal własną głupotą, bo trudno inaczej całą sprawę nazwać. gorszy sort powinna teraz podziękować jej za skuteczne działania na rzecz utraty przez Gargamela władzy: brawo, towarzyszko. Brawo!
Oby więcej takich Kani! Jak najwięcej!