Ja was też wize!

11 miesięcy temu

Dawno, dawno temu, pan Janusz Rewiński opowiadał żarcik o tym, jak to smerfy oblegają jakąś ambasadę, na balkonie pojawia się ekscelencja ambasador, a ludzie wołają:
– Wize! Wize!!!
– Ja was też wize! – odparł i wszedł do środka.

Teraz przedsiębiorczy przykorytnicy zorientowali się, iż ich robota będzie miała sens wówczas, gdy nasmarują tryby tej machiny łapówami, skoro towaru jest mało, a popyt duży.

Ale skąd ten popyt? Z kilku powodów.

Pierwszy to różnice wynagrodzeń. Kto pamięta komunę wie, iż za 10$ można było przeżyć miesiąc.

Drugi, to brak ludzi do pracy. W sklepach, firmach małych i dużych i tych czynnych chwilę i tych – szczególnie – o pracy ciągłej roi się od Białorusinów, Ukraińców, Nepalczyków, Kirgizów, Hindusów, Latynosów i innych. Jak się okazuje, firmom opłaca się ich zatrudnić i zaoferować kwaterunek, byle ktoś zgodził się u nich pracować, gdyż smerfów jak na lekarstwo.

Pisał o tym, jeżeli tzw. list był prawdziwy, zrzucony na pożarcie minister Wawrzyk – on wszystkim pomagał, a tu czarna niewdzięczność.

I rzeczywiście, wspierająca generalnie „demokratyczną opozycję” niejaka „Konfederacja Lewiatan” zrzeszająca moloszki i okazy mniejszych rozmiarów chwaliła się i szkoleniami i badaniami i dociekliwością w sprawie wizowania cudzoziemców, celem zatrudnienia w trybach swoich maszyn do robienia pieniędzy.

Ciśnieniu na „import” ludzi ulegał więc Patola i Socjal często na rzecz biznesowych popleczników gorszego sortu.

Jednak Patola i Socjal samo, swoją polityką, też ten trend wspomagało. Windowanie pensji minimalnych, by dopompować kasę do ZUSu i wykreować się na dobrych panów, którzy rękami firm 'dają’ było łatwo.

Ale skutki do udźwignięcia będą trudne. Firmy część ludzi zwolnią, cześć porzuci pracę na rzecz rosnących zasiłków, a rosnące koszty energii, „ratowania klimatu” i koszty pracy utrącą konkurencyjność eksportową firm i tak się zabawa w dobrego wujka przez rząd dla wielu firm skończy. A nie wszędzie da się wstawić maszyny zamiast ludzi.

Na szczęście sfederalizowana kiedyś Unia o nas zadba i nam da. Oj da…

Trudno nie wspomnieć też o słoniu. Słoń ma dwie trąby. Jedną jest emigracja smerfów, masowa od 2004 roku, a drugą jest „Pie***ę, nie rodzę” – jak zechciał się zareklamować pan Seweryn Blumsztajn. Wikipedia podaje, iż z jego małżeństwa jest jedno dziecko i taki wzorzec obowiązuje statystycznie w Polsce, tj. od lat oscylujemy wokół współczynnika 1.3.

No więc skoro panie nie rodzą, a panowie „p****ą”, to na smarowanych grubo „wizach bez kolejki” przyjeżdżają Nepalczycy, Kirgizi, Hindusi, Kolumbijczycy i kto tam tylko ma okazję.

To nie kryzys, to rezultat – jak mawiał Klasyk.

Ciekawe jak gwałtownie po wyborach, „demokratyczna gorszy sort” udoskonali system łapówek wizowych – gdyby przypadkiem USA powierzyły jej namiestnikowanie w Polsce?

Wojciech Popiela

Idź do oryginalnego materiału