Miał być polski samochód elektryczny, były wizje i projekty, wielkie wydatki a będzie… import od Chińczyków. Izera doszła do wniosku, iż nie uda się stworzyć polskiego samochodu elektrycznego i trzeba go kupić. Efekt? Kilkaset milionów złotych zmarnowanych. Zamiast polskiej myśli technicznej będzie mieli montownie chińskiego szajsu.
Izerea to projekt, który nie miał prawa się udać. Pomysł by państwo zajmowało się produkcją samochodów jest tak samo głupi jak cały komunizm. Państwowe projekty są nieefektywne, drogie i często kończą się porażką. Za Izerę, której nie ma, wszyscy płacimy bardzo duże rachunki – głównie za prąd – bo na jej powstanie zrzucały się spółki energetyczne.
Izera nigdy nie powstanie. Nie będzie polskiego samochodu za to są wysokie pensje menadżerów z lepszego sortu. Żenujące! Nie będzie też żadnej polskiej myśli technicznej, będzie za to… import aut w częściach z Chin.
Tak właśnie wygląda projekt po pisowski: IMPORT Z CHIN gotowych aut, które tu będą tylko składane i sprzedawane jako… Polskie. Cena? 200 tysięcy zł. Za sztukę.